Do rozmowy o tym, jak zbudować w Polsce trwały system wspierania badań, innowacji i suwerenności technologicznej, zaproszono: posła do Parlamentu Europejskiego oraz przewodniczącego komisji przemysłu, badań naukowych i energii (ITRE) Borysa Budkę, marszałek Senatu Małgorzatę Kidawę-Błońską, posła do Parlamentu Europejskiego i członka Komisji ITRE Michała Kobosko, wicepremiera oraz ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego prof. Marka Gzika oraz sekretarza stanu i zastępcę szefa KPRM Jakuba Stefaniaka.
Trwałość reguł gry w nauce
Mówiąc o tym, jak w polskich realiach politycznych stworzyć system, który nie wywraca się z każdorazową zmianą władzy Borys Budka przypomniał, że naukowcy robią swoje, niezależnie od tego, kto rządzi, ale to państwo odpowiada za reguły gry. Są nimi: sposób finansowania badań i rozwoju, system ocen oraz ścieżki awansu. Podkreślił, że jeśli Polska naprawdę chce, by jej innowacyjność była powszechnie rozpoznawalna musi wspierać najlepszych badaczy bez oglądania się na partyjne barwy.
Z kolei Małgorzata Kidawa-Błońska przekonywała, że parlament powinien być miejscem tworzenia strategii wieloletnich, a nie tylko reagowania na bieżące kryzysy. Jej zdaniem nauce trzeba zapewnić zarówno stabilne finansowanie, jak i swobodę poszukiwania kolejnych ścieżek rozwoju. Marszałek podkreśliła, że państwo może i powinno wskazywać priorytetowe obszary, jak bezpieczeństwo, zdrowie, klimat, cyfryzację, ale nie może zamykać nauki w ciasnych ramach bieżącej agendy rządu. - Jeżeli naukowiec zaczyna badania, musi mieć pewność, że gdy dojdzie do przełomu, nie usłyszy „koniec środków, zamykamy projekt” – mówiła.
Polska nauka a zachód Europy
Prof. Marek Gzik, reprezentujący resort nauki i szkolnictwa wyższego, postawił sprawę jasno: w ciągu ostatnich dwóch dekad Polska pozyskała infrastrukturę badawczą na poziomie europejskim, często dzięki funduszom unijnym. Laboratoria, aparatura, budynki - tu, jak przekonywał wiceminister, nie musimy mieć kompleksów względem Zachodu. Profesor przypomniał, że uczelnie i instytuty badawcze zyskały w ciągu ostatnich dwóch lat około 30-procentową podwyżkę wynagrodzeń, co - jak ocenił - zahamowało odpływ młodych naukowców do biznesu. Jednocześnie przyznał, że wciąż trudno jest konkurować z prywatnymi firmami o najzdolniejszych absolwentów.
- Infrastruktura jest dobra, czasami nawet topowa. Teraz naprawdę musimy zainwestować w ludzi, w doktorantów, młodych profesorów, w granty, które pozwalają im budować własne zespoły. Bez tego wróci widmo luki pokoleniowej - podkreślał. Jako pozytywny przykład wskazał program LIDER w NCBR, umożliwiający młodym badaczom prowadzenie autorskich projektów i zatrudnianie współpracowników, zastrzegając jednak, że skala podobnych instrumentów wciąż jest niewystarczająca.
Wątek europejski silnie wybrzmiał w wystąpieniach obu europosłów. Borys Budka przypominał, że obecność Polski w Unii Europejskiej daje nie tylko dostęp do funduszy, ale także realny wpływ na reguły gry. Jako przewodniczący Komisji ITRE stara się - jak relacjonował - walczyć o to, by program Horyzont (kluczowy unijny program finansowania badań i innowacji na lata 2021-2027, zaprojektowany, by wspierać konkurencyjność i rozwój technologiczny Europy - red.) oraz inne instrumenty badawcze nie premiowały wyłącznie najstarszych, najbogatszych uniwersytetów zachodnich, ale otwierały się szerzej na uczelnie z Europy Środkowo-Wschodniej. - To nie jest tak, że Europa nam coś daje, a my jesteśmy klientem. Współdecydujemy, jak wygląda budżet i zasady - mówił, podkreślając, że polskie uczelnie coraz częściej są częścią europejskich konsorcjów i nauczyły się skutecznie sięgać po granty.
Michał Kobosko zwracał uwagę na napięcie między współpracą a rywalizacją w samej Unii. Przypominał, że projekt europejski budowano po to, by na kontynencie nie było kolejnej wielkiej wojny, ale obok współpracy zawsze istniała i istnieje konkurencja. Jego zdaniem nie należy jej traktować jak czegoś złego, raczej jako możliwość uczenia się od najlepszych, przy jednoczesnym budowaniu własnego wzorca. - Cieszy mnie, gdy słyszę, że my sami coraz częściej stajemy się przykładem. To już nie jest pięciominutowa ‘moda na Polskę’, tylko efekt dwudziestu lat ciężkiej pracy w Unii – podkreślał. Dodał przy tym, że przy całej retoryce o jedności, nikt nie może mieć złudzeń: interesy narodowe wciąż będą grały pierwsze skrzypce, a Niemcy czy Francja nie zrezygnują ze swoich ambicji tylko dlatego, że Polska też chce być liderem.
Potencjał dual-use i deregulacji
Głos sektora obronności wybrzmiał dzięki listowi wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Podkreślał on w nim, że wojna za naszą wschodnią granicą brutalnie przypomniała, w jakim stopniu polskie bezpieczeństwo militarne zależy od zdolności innowacyjnych państwa oraz jego przemysłu. Przypomniał, że współpraca wojska, przemysłu i nauki już ma miejsce - także w ramach projektów tzw. przemysłu dual-use - ale wymaga bardziej spójnej, długofalowej strategii. Zwrócił uwagę, że w kontekście obronności ważne są nie tylko technologie wojskowe, lecz także kwestie pozornie przyziemne, np. produkcja żywności czy odporność łańcuchów dostaw.
Jakub Stefaniak, reprezentujący KPRM, podjął wątek społecznego zaufania do nauki i technologii. Przekonywał, że bez przyzwolenia i zrozumienia ze strony obywateli, nawet najlepsze rozwiązania nie trafią do powszechnego użycia. Zwracał też uwagę na rosnącą skalę dezinformacji jako jedno z głównych wyzwań politycznych zarówno w Polsce, jak i w Europie.
Stefaniak odniósł się także do kwestii deregulacji, przypominając, że obecne władze od lat podnoszą konieczność odchudzania przepisów dotyczących działalności gospodarczej, również tej badawczo-rozwojowej. Przestrzegał przed traktowaniem przedsiębiorcy i innowatora jako potencjalnego oszusta, którego najpierw trzeba skontrolować, a dopiero potem ewentualnie wesprzeć. Jego zdaniem rolą rządu jest tworzenie prostych i przewidywalnych reguł gry, a nie szczegółowe sterowanie kierunkami rozwoju technologii.
W końcowej rundzie Budka apelował o trwałą zmianę filozofii państwa wobec przedsiębiorców i naukowców: traktowanie ich jako partnerów. Przypominał, że zrealizowano już setki postulatów deregulacyjnych, ale prawdziwa zmiana mentalna w administracji dopiero się zaczyna. Z kolei prof. Gzik mówił o konieczności odważnej priorytetyzacji obszarów badawczych i skoncentrowania środków tam, gdzie Polska ma szansę wejść do światowej czołówki, zamiast próbować „być średnim we wszystkim”.
Organizatorami I Narodowego Kongresu Nauka dla Biznesu byli: Ministerstwo Nauki i Szkolnictwo Wyższego oraz Sieć Badawcza Łukasiewicz, przy wsparciu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NBCIR).