Panel dyskusyjny „Europejski rynek pracy w przyszłości” otworzyła i moderowała dr hab. Iga Magda, prof. SGH. Już na wstępie nakreśliła kluczowy paradoks naszych czasów.

– Z jednej strony coraz częściej widzimy tytuły gazet, które straszą nas zwolnieniami, rosnącym bezrobociem powodowanym przez sztuczną inteligencję. Z drugiej strony, jak spojrzymy na statystyki, to sytuacja na rynku pracy nigdy nie była lepsza. Mamy rekordowo niskie bezrobocie – zauważyła, wskazując na 3-proc. wskaźnik w Polsce, który jest historycznym minimum, wobec ponad 20 proc. jeszcze dwie dekady temu.

Profesor Iga Magda postawiła kluczowe pytanie, które stało się osią debaty: czy obecne zmiany technologiczne niszczą miejsca pracy czy może fundamentalnie zmieniają strukturę zadań poszczególnych zawodów?

Co przynosi sztuczna inteligencja

Odpowiedzi ekspertów złożyły się na obraz rynku pracy na rozdrożu. Elva Bova z dyrekcji generalnej ds. zatrudnienia Komisji Europejskiej uspokajała, że na razie dane nie potwierdzają czarnych scenariuszy. Wręcz przeciwnie, w sektorach intensywnie wykorzystujących AI, głównie w usługach, finansach czy doradztwie, w ostatnich latach odnotowano wzrost zatrudnienia.

– Widzimy, że na razie dominuje efekt komplementarności, gdzie potrzebujemy więcej ludzi zdolnych do wykorzystania wzrostu wydajności, jaki daje sztuczna inteligencja – tłumaczyła Elva Bova. Podkreśliła jednak, że AI to wciąż nowe i szybko ewoluujące zjawisko, a aktywnie korzysta z niej zaledwie 14 proc. firm w UE.

Polską perspektywę przedstawił Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. Zwrócił uwagę, że dyskusja o AI często pomija mikro i małe firmy, które zatrudniają 37 proc. Polaków i dla których zaawansowane technologie to wciąż odległa przyszłość. Z jego słów wybrzmiała obawa nie tyle o masowe zwolnienia, ile o pogłębianie się nierówności.

– Automatyzacja i sztuczna inteligencja w pierwszej kolejności przejmuje prace najprostsze, powierzane na samym wstępie kariery zawodowej. To tworzy problemy osobom młodym z wejściem na rynek pracy – argumentował.

Dodał, że transformacja cyfrowa może bardziej dotknąć kobiety, które stanowią większość w sektorach administracyjno-biurowych, najbardziej podatnych na automatyzację.

Robert Lisicki zwrócił też uwagę na szerszy kontekst. Z jednej strony obawy przedsiębiorców związane z unijnym poziomem decyzyjnym dotyczą głównie ryzyka przeregulowania AI, a z drugiej – na polskim podwórku brak spójnej, rządowej strategii działania.

– Brakuje nam jednolitego podejścia, jak chcemy zareagować, jeżeli chodzi o rynek pracy. Te tematy są bardzo poszatkowane między różnymi ministerstwami – alarmował.

Dodał, że Polska wciąż jest na wczesnym etapie transformacji. Według przytoczonych przez niego danych zaledwie 8 proc. firm w kraju przyznaje się do korzystania z AI.

– W porównaniu z danymi z Chin czy Stanów Zjednoczonych jesteśmy daleko w tyle – skonstatował przedstawiciel Lewiatana.

Filip Lewandowski z Allegro stwierdził, że lęk przed AI przypomina obawy towarzyszące upowszechnieniu się internetu.

– To nie AI, ale ludzie, którzy szybciej przyswoją wiedzę, jak z niej korzystać, odbiorą pracę innym – stwierdził.

Według niego kluczem do odnalezienia się w nowej rzeczywistości jest zmiana myślenia, z koncentracji na konkretnych rolach i zawodach na rzecz budowania uniwersalnych kompetencji, takich jak: zdolność do szybkiego uczenia się, zwinność i zarządzanie zmianą. Podkreślił, że firmy będą musiały inwestować w ustrukturyzowane programy reskillingu i upskillingu obecnych pracowników.

Skutki starzenia się społeczeństw

Profesor Iga Magda w drugiej części panelu skierowała dyskusję na być może ważniejszy wątek – demografię. Zapytała, jak firmy zamierzają radzić sobie z tym, że społeczeństwo i siła robocza gwałtownie się starzeją. To pytanie wywołało ożywioną reakcję. Paweł Jaroszek, członek zarządu ZUS, przytoczył dane, które mrożą krew w żyłach. W Polsce jest już ponad 8 mln świadczeniobiorców, a luka demograficzna między odchodzącymi na emeryturę rocznikami (300–400 tys. osób) a nowo narodzonymi dziećmi (ponad 100 tys.) jest ogromna.

– Łatwo już było. Nie będzie prostych stanowisk. Trzeba będzie się uczyć, by pracować w zawodach premium, niezwiązanych z ciężką pracą fizyczną – stwierdził Paweł Jaroszek.

Jednocześnie przewidywał, że demografia i postępująca epidemia samotności stworzą zapotrzebowanie na nowe zawody, oparte na kompetencjach miękkich i bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem. Do tego, jego zdaniem, system wprowadzony w 1999 r. mimo dodatkowych świadczeń, będzie naturalnie skłaniał do wydłużania aktywności zawodowej.

Kwestia starzenia się społeczeństwa łączy się z opieką długoterminową, o co również dopytywała prof. Iga Magda. Jak zauważyła Elva Bova, w UE już teraz 33 mln osób potrzebują takiej opieki, a do 2040 r. liczba ta wzrośnie do niemal 40 mln. Unia przeznacza miliardy euro na wsparcie państw członkowskich, ale problemem pozostają braki kadrowe i niskie finansowanie w tej sferze.

Czy w Polsce oznacza to powrót do dyskusji o specjalnym podatku na opiekę długoterminową? – zapytała przedstawicielka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W 2026 r. ZUS wyda na świadczenia ponad 500 mld zł.

– Jak mawiała Margaret Thatcher, nie ma darmowych obiadów – zauważył przedstawiciel ZUS, sugerując, że bez fundamentalnych zmian i wzrostu produktywności trudno będzie sfinansować kolejne obciążenia.

Debata pokazała, że choć rewolucja AI jest nieunikniona, to znacznie większym zagrożeniem dla stabilności rynku pracy i gospodarki może być demografia. Eksperci byli zgodni, że przyszłość zależy od mądrego połączenia kilku strategii: aktywizacji grup dotąd słabo obecnych na rynku (kobiet 55+, osób z niepełnosprawnościami), inwestycji w ciągłe podnoszenie kompetencji oraz wykorzystania technologii nie do zastępowania ludzi, ale do zwiększania ich produktywności.

PAO
belka efni
ikona lupy />
Materiały prasowe