Oettinger powiedział podczas debaty na temat przyszłości finansów UE, że wraz z wyjściem Brytyjczyków z Unii Europejskiej zniknie też rabat brytyjski w unijnym budżecie.
"Logiczne będzie, że znikną wszelkie pozostałe rabaty, stworzone w oparciu o rabat brytyjski. Kiedy matka wszystkich rabatów odejdzie, zapomnimy też o jej dzieciach. To będzie budżet bez rabatów" - powiedział komisarz.
Rabat brytyjski to wynegocjowany w 1984 r. upust we wpłatach do unijnej kasy. Upust wynika z tego, że Wielka Brytania w niewielkim stopniu korzysta z unijnych funduszy rolnych, pochłaniających wciąż dużą część wydatków UE. Od 2001 roku niektórym płatnikom netto (Niemcom, Holandii, Austrii i Szwecji) przysługuje obniżenie wysokości składki na pokrycie rabatu brytyjskiego do 25 proc. pierwotnej kwoty przypadającej na te państwa (tzw. rabat od rabatu).
Poza rabatem brytyjskim i rabatami od tego rabatu w systemie funkcjonują także tzw. rabaty tymczasowe - ulgi we wpłatach do budżetu UE przyznawane niektórym państwom członkowskich na określony okres. Przykładowo, przy podejmowaniu decyzji o wielkości wpływów i wydatków budżetowych na lata 2014–2020 trzy państwa członkowskie uzyskały nadzwyczajne obniżenie wskaźnika poboru podatku VAT - - były to Niemcy, Holandia i Szwecja.
Oettinger powiedział, że projekt nowego budżetu UE po 2020 roku KE musi przedstawić do końca przyszłego roku. "Przywiązuję wielką wagę do tego, aby był to dokument otwarty. Nie mamy priorytetów, ani nie podjęliśmy jeszcze wstępnych decyzji" - powiedział. Zaznaczył, że negocjacje mogłyby zostać rozpoczęte jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku.
Dodał, że UE chce też więcej inwestować w niektóre sektory, jak obronność, i w tym przypadku potrzebne będą nowe środki budżetowe. "Skoro są nowe zadania i trzeba je wypełnić, trzeba mieć odwagę przeznaczania na nie nowych środków" - powiedział. Dodał, że jest wiele propozycji znalezienia tych środków, np. podatek od transakcji finansowych czy opłaty za emisje CO2.
Zaznaczył jednak, że zanim Bruksela poprosi państwa członkowskie o nowe pieniądze, musi sprawdzić, "czy nasze inwestycje nie mogę być lepsze". "Musi być więcej elastyczności w przyszłości. Trzeba dołożyć starań, by inwestycje były przekonujące, by były trwałe. Nie może być wybuchu słomianego zapału. Inwestycje muszą dawać trwały wynik" - powiedział. Dodał, że inwestycje "przede wszystkim muszą tworzyć wartość dodaną".
Po koniec czerwca KE przedstawiła wstępne koncepcje w sprawie finansów UE do 2025 roku. Ma to być otwarcie debaty na temat nowego wieloletniego budżetu UE. W dokumencie znalazły się zapisy wskazujące na związek między praworządnością a finansami, ale bez wyraźnej warunkowości. Pomysły KE mają przygotować grunt pod przedstawienie projektu nowych wieloletnich ram finansowych na okres po roku 2020.
KE w ślad za swoimi wcześniejszymi rozważaniami dotyczącymi przyszłości UE przedstawiła pięć wariantów, jakie wobec budżetu mogą przyjąć państwa członkowskie w związku z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE. Tylko w jednym scenariuszu, który zakłada większą integrację (nazwanym "robimy więcej razem"), nie przewiduje się cięć w unijnej polityce rolnej i kluczowej dla Polski polityce spójności.
"Cięcia w porównaniu do obecnego okresu budżetowego będą w następnej dekadzie konieczne. W momencie wyjścia Wielkiej Brytanii będzie nam brakowało 10-12 mld euro, nie możemy działać, jak przedtem" - mówił Oettinger na konferencji prasowej przedstawiając koncepcje KE.
Dlatego KE chce zmienić swoje wydatki i głębiej sięgnąć do kasy państw członkowskich. Wśród pomysłów przedstawionych do rozważenia jest np. przeniesienie do unijnego budżetu wpływów z handlu pozwoleniami na emisje CO2. Bruksela rozważa również, czy kraje członkowskie nie mogłyby współfinansować dopłat bezpośrednich dla rolników.
Bruksela chce też, by państwa członkowskie wskazały, czy chcą cięć, czy wolą, żeby niektóre z zadań zostały wraz z pieniędzmi przeniesione z poziomu krajowego na poziom europejski. KE zastrzega, że nie proponuje wprowadzenia żadnego dodatkowego podatku, który zwiększałby obciążenia dla obywateli. Chętnie jednak zmieniłaby na swoją korzyść proporcje w sprawie tego, ile z podatków wpływa do kas krajowych, a ile do unijnej.