Politycy zmieniają spojrzenie na wolny rynek. Nierówności społeczne stają się najważniejszym problemem społeczno-gospodarczym. – Wstrząśnijmy globalizacją, nie poprawiajmy jej – mówił Ángel Gurría na corocznym spotkaniu ministrów krajów Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), klubu krajów rozwiniętych, do których Polska dołączyła w 1997 r.
Gurría jest szefem OECD, ekonomistą, politykiem i menadżerem z ambicją przekształcenia organizacji z rodzaju think tanku, którego początki sięgają jeszcze 1947 r. oraz planu Marshalla, w ważnego gracza kreującego światową politykę gospodarczą i społeczną.
Pieniądze z planu Marshalla, które dystrybuowało OECD, miały pomóc Europie w odbudowie po II wojnie światowej. Polska pod presją ZSRR odrzuciła tę pomoc. Dziś organizacja 35 państw jest rodzajem zaplecza intelektualnego i analitycznego m.in. dla krajów tworzących grupę G20. – Jeśli rządy nie wprowadzą radykalnych zmian, owoce wzrostu zostaną zatopione przy kolejnym kryzysie – ostrzegał sekretarz generalny OECD, podkreślając sukcesy w zwalczaniu rajów podatkowych i apelując o tworzenie kolejnych międzynarodowych standardów w tym zakresie.
Gurría i jego prawa ręka Gabriela Ramos chcą przekonać przywódców do zmiany myślenia o globalizacji oraz wzroście PKB. Oddać cesarzowi (państwu), co cesarskie (podatki), to dziś dewiza wielu ekonomistów i polityków pracujących w organizacji. Opodatkować globalne korporacje, w lepszy sposób kontrolować przepływy finansowe, a nawet zatrzymać swobodną wędrówkę kapitału po świecie, który maksymalizując zyski, pomija koszt społeczny. Te postulaty słychać coraz częściej podczas debat współorganizowanych przez OECD, na które przyjeżdżają ekonomiści i politycy z całego świata.
Zamiast o efektywności wolnego rynku, Gurría i Ramos mówią o jego nieefektywności, upatrując w nim przyczynę rosnących nierówności społecznych. Te będąc źródłem napięć społecznych, w efekcie stają się zagrożeniem dla demokracji. Gabriela Ramos nie jest ulubienicą głównych ekonomistów banków z uwagi na jej radykalną krytykę instytucji finansowych, które zbagatelizowały ostrzeżenia o nadchodzącym kryzysie w 2008 r. Jej sposób myślenia zaczyna się jednak przebijać wśród osób decydujących o kształcie polityki gospodarczej i społecznej. „Forbes” przyznał jej wyróżnienie w kategorii doskonałość przedsiębiorczości 2017. – Jestem chyba jedyną niemiliarderką, która otrzymała tę nagrodę – komentowała.
– Jeszcze kilka lat temu ukaranie Google’a wydawało się niemożliwe, a dziś rozważana jest raczej wysokość kar – mówi jeden z pracowników OECD. Komisja Europejska nałożyła właśnie na tę korporację rekordową karę 2,4 mld euro za nadużywanie dominującej pozycji na rynku i promowanie własnego serwisu zakupowego w wynikach wyszukiwania. Sprawa toczyła się od 2008 r. Rok temu Apple otrzymał nakaz zapłaty 13 mld euro zaległego podatku. Europejscy regulatorzy zaczynają odnosić sukcesy w starciu z globalnymi gigantami. Pracownicy OECD nie ukrywają, że współpraca, zwłaszcza w kwestiach klimatycznych, układała im się zdecydowanie lepiej z administracją poprzedniego amerykańskiego prezydenta.
W OECD mówi się też o fabryce suszarek Whirlpoola we francuskim Amiens, która była najważniejszym polskim wątkiem ostatniej kampanii wyborczej we Francji. Fabryka jest przenoszona pod Łódź, co wywołało dyskusję na temat tzw. dumpingu socjalnego. – Tu nie chodzi o tańsze koszty pracy w Polsce, ale o niekontrolowany przepływ kapitału. Właścicielem fabryki są fundusze hedgingowe, które, maksymalizując zyski, nie liczą się z kosztami społecznymi decyzji o relokacji zakładu, który był przecież rentowny. Tutaj powinna zostać postawiona bariera z uwagi na dobro pracujących w fabryce pracowników – mówi urzędnik OECD.
Zrównoważony wzrost, którego ideę promuje OECD, ma się opierać na inwestycjach w infrastrukturę, edukację oraz ekologię w celu poprawy jakości życia obywateli. Jego celem jest likwidacja nierówności społecznych (płacowych, edukacyjnych, zdrowotnych) i unikanie kolejnych kryzysów. Krytykowana jest też uprzywilejowana pozycja profesji finansowych na rynku pracy. Pojawia się argument, że praca wykonywana przez pielęgniarkę jest z punktu widzenia korzyści społecznych bardziej przydatna, lecz wielokrotnie gorzej opłacana niż np. praca dealera, który wykonuje transakcje spekulacyjne na walutach.
Czy nierówności społeczne rosną? Według OECD – tak. Wprawdzie średni rozporządzalny dochód gospodarstw domowych na przestrzeni dwóch dekad wzrósł o 1,7 proc., ale dochody 10 proc. najbogatszych rosły wielokrotnie szybciej niż 10 proc. najbiedniejszych. W krajach OECD najzamożniejsi dysponują dziewięciokrotnie wyższym dochodem niż najbiedniejsi. W Turcji, Izraelu czy USA proporcja ta wynosi 1:14, a w Meksyku czy w Chile – 1:27. We wszystkich krajach wzrasta również tzw. wskaźnik Giniego określający nierówności społeczne.
Pielęgniarka zarabia dużo mniej niż bankier. Czyja praca jest ważniejsza?