Oszuści finansowi muszą być eliminowani z rynku, zanim wyłudzą pieniądze od nieświadomych obywateli. A skoro sądy nie potrafią tego szybko dokonać, sprawy w swoje ręce weźmie wzmocniona KNF.
Wskazówki dla klientów / Dziennik Gazeta Prawna
Artur Piechocki radca prawny w APLaw Artur Piechocki, były wieloletni doradca ds. prawnych i polityki domenowej rejestru PL w NASK / Dziennik Gazeta Prawna
W resorcie finansów nadawane są ostatnie szlify projektowi nowelizacji ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym. Ma on trafić do konsultacji w najbliższych tygodniach. Cel: podniesienie bezpieczeństwa uczestników rynku finansowego korzystających z usług finansowych świadczonych za pośrednictwem internetu.
Dostęp do ofiary
Podstawowa metoda walki z oszustami polegać ma na utrudnianiu im docierania do ofiar. Mówiąc wprost: zalążki cenzurowania się internetu, które pojawiły przy okazji nowelizacji ustawy o grach hazardowych (Dz.U. z 2017 r. poz. 88), tak się spodobały w Ministerstwie Finansów, że to rozwiązanie zostanie zastosowane także przeciwko oszustom finansowym.
Nowelizacja przyzna wiele nowych uprawnień Komisji Nadzoru Finansowego. Wiązać się będą głównie ze zwiększeniem roli listy ostrzeżeń publicznych. Urzędnicy – zarówno MF, jak i KNF – przyznają, że obecnie jej znaczenie nie jest duże. Podmioty wprawdzie trafiają do wykazu, ale dalej prowadzą działalność. A konsumenci często nie zdają sobie w ogóle sprawy z istnienia takiej listy. Tak było choćby w przypadku Amber Gold. Spółka, choć przez KNF została „naznaczona”, prowadziła swą działalność. I atakowała komisję, sugerując, że chce ona dobić polską firmę. Taka sytuacja była możliwa m.in. dlatego, że opieszałość wykazywały prokuratura i sądy.
– Chcemy uniknąć takich sytuacji. A niestety nadal wymiar sprawiedliwości jest nierychliwy. Stąd potrzeba zmian – mówi jeden z urzędników w MF.
Dlatego nieopublikowany jeszcze projekt przewiduje prowadzenie przez KNF nie tylko listy ostrzeżeń publicznych, ale też rejestru domen internetowych, które będą podlegały obligatoryjnemu blokowaniu.
Pokazując na przykładzie: mamy spółkę X, która znajduje się w polu zainteresowania KNF. Podmiot ten prowadzi stronę internetową pod adresem X.pl, za pośrednictwem której pozyskuje klientów. Komisja będzie mogła doprowadzić do zablokowania dostępu do tej witryny, co ma ograniczyć możliwość naciągania ludzi.
Niepokojący trend
Eksperci propozycję Ministerstwa Finansów odbierają chłodno. Po pierwsze, projekt nowych przepisów powstał w KNF. Wychodzi więc na to, że urzędnicy napisali ustawę dla samych siebie. Parlamentarzyści PiS krytykowali za podobną praktykę sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy mieli stworzyć ustawę o TK.
Po drugie, cała władza w zakresie blokowania domen znajdzie się w rękach KNF. I możliwe będzie wpisanie podmiotu do rejestru nawet wówczas, gdy komisja nie złożyła w sprawie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. To istotna zmiana w stosunku do obowiązujących przepisów. Dziś, zgodnie z art. 6b ust. 1 ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym (Dz.U. z 2016 r. poz. 174 ze zm.), KNF podaje do publicznej wiadomości informacje o złożonych przez siebie zawiadomieniach o podejrzeniu popełnienia wymienionych w ustawie przestępstw. Musi więc najpierw przygotować materiał procesowy, by następnie przestrzec przed danym przedsiębiorcą konsumentów. Po wejściu w życie nowych regulacji będzie mogła najpierw ostrzegać, a dopiero następnie składać pisma do organów ścigania.
Po trzecie, przy walce z oszustami istnieje ryzyko, że urzędnicy się pomylą. Wówczas zablokowany może zostać dostęp do strony internetowej podmiotu, który działa zgodnie z prawem. Blokada trwająca aż do wyroku stwierdzającego brak przestępstwa – czyli często przez wiele lat – może doprowadzić do upadłości firmy. Stąd chłodne przyjęcie propozycji przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, który podkreśla, że trzeba wypracować taki model, który nie będzie zagrażał bezpieczeństwu działających legalnie firm.
Wreszcie po czwarte, Fundacja Panoptykon obawia się, że mamy do czynienia z niepokojącym trendem. Dziś blokujemy dostęp do stron nielegalnych bukmacherów, jutro będziemy ograniczali dostęp do witryn nieuczciwych przedsiębiorców finansowych, a pojutrze być może do nieprzychylnych rządzącym mediom.
– Niestety każdy kolejny krok jest mniej szokujący dla społeczeństwa i prostszy do wykonania dla władzy – uważa Wojciech Klicki z Panoptykonu.
OPINIA
Albo z problemami, albo jak w Chinach
Podstawowy problem dotyczy możliwości skutecznego blokowania stron umieszczonych pod daną nazwą domeny. W przypadku nazw domeny .pl sprawa jest stosunkowo prosta, ponieważ wystarczy działanie po stronie rejestru domeny.pl. Natomiast wyegzekwowanie blokowania w przypadku innych domen krajowych, np. .tv, .ac, czy domen rodzajowych, np. .info, w praktyce nie jest możliwe. Rejestry mogą po prostu odmówić współpracy z polskimi organami albo zignorować ich wnioski. Dlatego należałoby rozważać stosowanie blokady na poziomie niższych warstw technicznych internetu, stosowanych wprost przez operatorów odpowiedzialnych za kierowanie do Polski ruchu internetowego. Wtedy mielibyśmy jednak do czynienia z sytuacją zbliżoną do filtrowania ruchu stosowanego np. w Chinach.
Etap legislacyjny
Projekt przed publikacją