W świecie finansów coraz częściej powtarzany jest termin robo-advisor czyli robo-doradca. To program komputerowy, który podpowiada, jak inwestować pieniądze. W opublikowanej w ubiegłym roku analizie firmy Deloitte szacowano, że do końca tej dekady w skali globalnej wartość kapitału zarządzanego przez takie programy sięgnie od 2,2 do nawet 3,7 bilionów dolarów. Do 2025 roku może to być nawet 16 bln USD.
Feliks Szyszkowiak tłumaczy, że robo-advisor to skomplikowany algorytm oparty na modelach statystycznych, który wspomaga podejmowanie decyzji. "Są nawet takie dziedziny inwestowania, gdzie są podejmowane mikrodecyzje w bardzo krótkim czasie, nawet w milisekundach, także szczególnie tam bez maszyn człowiek prawdopodobnie by sobie nie poradził" - stwierdził i dodał, że także w inwestycjach długoterminowych te wysublimowane algorytmy doradcze znajdują zastosowanie.
Wiele banków na świecie nawiązuje współpracę z firmami, które właśnie takich robo-doradców programują. Zdaniem wiceprezesa Banku Zachodniego WBK nie oznacza to, że doradcy z krwi i kości stracą rację bytu. "Proste decyzje, proste działania, które nie wymagają kreatywnego podejścia, pewnie zastąpią maszyny" - spekuluje Szyszkowiak i dodaje: "Zawsze znajdzie się miejsce dla tych ludzi, którzy będą potrafili te informacje jeszcze lepiej przedstawić potencjalnemu klientowi".
Robo-doradcy charakteryzują się różnym stopniem zaawanasowana technicznego. Najprostsze programy na podstawie kwestionariusza wypełnionego przez klienta proponują ulokowanie pieniędzy w konkretną inwestycję. Reszta operacji jest w rękach klienta. Te najbardziej zawansowane pozwalają na dokonywanie operacji w sposób w dużym stopniu zautomatyzowany, dzięki tak zwanym uczącym się algorytmom sztucznej inteligencji.
Algorytmy "uczące się" wykorzystywane są w bankach także do analizy danych - na przykład w dziedzinie fraud prevention, czyli w zapobiegania nadużyciom. "Jednak koniec końców człowiek musi sprawdzić, czy to prawda, że ten ktoś jest przestępcą" - tłumaczy Feliks Szyszkowiak. Mechanizm nauki takiego algorytmu wiceprezes BZ WBK opisuje tak: "Jeśli potwierdzi w tym modelu, że ten ktoś podejrzany był właśnie przestępcą, to po uzbieraniu po jakimś czasie informacji, ilu było przestępców rzeczywiście, ilu nie, można ulepszać ten model i on w pewnym sensie znowu się uczy, bo dostaje dodatkową informację".
Wsparcie elektronicznych mózgów w bankach dotyczy także prostszych zadań. Tu bankierom służy robotyzacja. "Są narzędzia, które pomagają zautomatyzować to, co normalnie robił człowiek, czyli wpisywał coś z klawiatury, lub wykonywał na jakimś tam etapie – skanował dokument, odczytywał go i tak dalej" - mówi Szyszkowiak. Wyjaśnił też, że takie wirtualne "roboty" są rozwiązaniami doraźnymi, nim powstaną systemy pozwalające na ich całkowite zautomatyzowanie.