– SCL jest organizacją non-profit, która powstała już 40 lat temu w Wielkiej Brytanii, aby z czasem rozwinąć się na wielu rynkach, także poza Europą. Wreszcie udało się ją powołać w Polsce – mówi w rozmowie z DGP Stanisław Koziarski, wybrany na pierwszego prezesa SCL Poland, na co dzień partner zarządzający w Thomas-Koziarski Consulting. – Jako SCL promujemy dobre praktyki w realizacji projektów budowlanych – po stronie zamawiających, wykonawców i inżynierów. Chodzi o modele współpracy, które ograniczają spory i opóźnienia, pozwalają utrzymywać terminy i budżety, umożliwiają wdrażanie zmian na bieżąco, zamiast odkładać je na wieloletnie procesy po zakończeniu inwestycji – wyjaśnia Stanisław Koziarski. Dodaje, że zyskują na tym obie strony: wykonawcy, którzy nie „zamrażają” roszczeń na lata oraz zamawiający, ponieważ dzięki takiemu podejściu nie płacą więcej z powodu opóźnionych nieraz latami rozstrzygnięć. Dotyczy to rynku publicznego i prywatnego – ten drugi często szybciej adaptuje praktyczne rozwiązania, bo jest silniej nastawiony na efekty finalne.

CPK i inne projekty, czyli dobry moment na start

Prezes SCL Poland wskazuje, że moment powołania organizacji odpowiada na pilne potrzeby rynku. Przed nami bowiem potężne inwestycje infrastrukturalne.

CPK i szybka kolej, elektrownia jądrowa, morska energetyka wiatrowa, dalsza rozbudowa dróg szybkiego ruchu, a także projekty związane z bezpieczeństwem. Przy takiej skali nie możemy sobie pozwolić na kilkuletnie poślizgi związane ze sporami prawnymi – mówi Stanisław Koziarski. – Potrzebne są wspólne standardy, które pomogą planować, dokumentować i rozwiązywać problemy w trakcie inwestycji.

Podobnego zdania jest Jarosław Wiśniewski, dyrektor biura prawnego w Mostostalu Zabrze.

– Powód, by działać właśnie teraz, jest oczywisty: zielona transformacja, energetyka, infrastruktura kolejowa i drogowa. Skala planowanych inwestycji sprawi, że bez kompetencji kontraktowych po stronie wykonawców i zamawiających, trudno będzie nimi odpowiedzialnie zarządzać – wyjaśnia w rozmowie z DGP.

Mostostal Zabrze ma spore własne kompetencje, aby sprawnie rozstrzygać spory z inwestorami.
– Od zera zbudowaliśmy komórkę zarządzania roszczeniami, opierając się na rozwiązaniach z Wielkiej Brytanii i materiałach SCL, w tym na „Delay & Disruption Protocol”. Dzięki temu nauczyliśmy się zarządzać zmianą i zakłóceniami tak, by nie wysadzały projektu – mówi Jarosław Wiśniewski.

Dla prawników i nie tylko

W uroczystej inauguracji działalności SCL Poland wzięli udział goście specjalni, Rebecca Shorter, Przewodnicząca Society of Construction Law UK, Robert Wheal, partner w międzynarodowej kancelarii White & Case, a także przedstawiciele SCL z Francji i Serbii.– Nasze stowarzyszenie powstało w Wielkiej Brytanii z inicjatywy niewielkiej grupy, zaledwie 12 osób. Od tamtej pory SCL rozwinęło się do organizacji liczącej obecnie około 3 tysięcy członków – prawników, inżynierów, ekspertów branżowych, przedstawicieli administracji publicznej i środowiska akademickiego – mówiła Rebecca Shorter. – Głównym celem zawsze była promocja edukacji, badań i wymiany wiedzy w zakresie prawa budowlanego i rozwiązywania sporów. SCL od początku było otwarte dla wszystkich profesjonalistów zainteresowanych tą dziedziną, nie tylko dla prawników – mówiła, dodając, iż w Wielkiej Brytanii stowarzyszenie działa bardzo aktywnie, nie tylko w Londynie, ale też w całym kraju: w Walii, Szkocji i Irlandii Północnej.
– Nasza działalność obejmuje liczne wykłady, warsztaty i publikacje. Prowadzimy również sekcję SCL Astra, skierowaną do młodszych członków branży, z doświadczeniem poniżej 10 lat, którzy chcą rozwijać się w zakresie prawa budowlanego i arbitrażu – wyjaśniała Rebecca Shorter.

„Protocol” cennym punktem odniesienia

Robert Wheal w swoim wystąpieniu wyjaśnił ideę i wartości stojące za „SCL Delay and Disruption Protocol”, czyli kluczowym dokumentem, wypracowanym przez tę organizację.

Nowa inicjatywa Society of Construction Law Poland: dialog i dobre praktyki zamiast sądowych sporów. Ułatwi realizację inwestycji
ikona lupy />
Nowa inicjatywa Society of Construction Law Poland: dialog i dobre praktyki zamiast sądowych sporów. Ułatwi realizację inwestycji / Materiały prasowe

– Podczas kuluarowych rozmów usłyszałem, że postępowania sądowe w Polsce mogą trwać osiem, a nawet dziesięć lat. To naprawdę długo, więc każdy sposób, który może pomóc ograniczyć spór lub zawęzić jego zakres, jest bardzo wartościowy. W mojej dwudziestoletniej praktyce w sprawach budowlanych widzę, że spory są nieuniknione, ale można je uporządkować i uczynić bardziej konstruktywnymi. I właśnie temu służy „Protocol” – mówił Robert Wheal.

Pierwsza edycja „SCL Delay and Disruption Protocol” powstała w 2002 roku. Druga, z 2017 r., wprowadziła wiele zmian, m.in. zrezygnowano z „preferowanej metody analizy opóźnień”, zastępując ją zestawem czynników, które należy brać pod uwagę, wybierając metodologię odpowiednią dla danego projektu.

– Dokument opracowany przez Society of Construction Law UK, naturalnie uwzględnia ewolucję prawa angielskiego, zwłaszcza w zakresie takich zagadnień jak konkurencyjne przyczyny opóźnień (concurrency) czy roszczenia globalne (global claims). Nie jest jednak „angielskim” dokumentem w sensie prawnym, ponieważ nie mówi, że „tak nakazuje prawo angielskie”. Raczej odzwierciedla ducha i dobre praktyki wynikające z orzecznictwa – wyjaśniał londyński prawnik.

Co ważne, jak podkreślał Robert Wheal, „Protocol” nie jest obowiązkowy, to nie zestaw przepisów, które trzeba bezwzględnie stosować. Nie jest też powiązany z żadną konkretną formą kontraktu, jak JCT (formuła Joint Contracts Tribunal) czy NEC (New Engineering Contract). Został stworzony jako neutralny punkt odniesienia, który można wykorzystać niezależnie od przyjętego wzoru umowy. Ma inspirować do dobrych praktyk, a nie narzucać procedury.

W praktyce dokument ten ma charakter referencyjny – sięga się po niego, aby sprawdzić, czy sposób podejścia do kwestii opóźnień i roszczeń, jest sensowny, proporcjonalny i zgodny z doświadczeniem branży. Obejmuje 22 kluczowe zasady (core principles). Obecnie trwają prace nad trzecią edycją dokumentu. Branża budowlana ewoluuje, projekty są coraz większe i bardziej złożone, pojawiają się też nowe wyzwania, np. związane z technologią i sztuczną inteligencją.

Polscy prawnicy współtworzący SCL, występujący podczas eventu, zwracali uwagę, iż „Protocol” nie jest wzorcem umowy i nie rozwiąże wszystkich problemów. Nie chodzi o jego „wklejenie do SIWZ”, lecz o zbiór dobrych praktyk sprawdzonych w rynkach anglosaskich, a jednocześnie na tyle ogólnych, by stosować je w polskiej praktyce – w kontraktach dużych i mniejszych.

Wkrótce popularyzacją tego dokumentu zajmie się polski oddział SCL. Już teraz jego przedstawiciele zapowiadają szybkie przejście do działania.

– Pierwszymi projektami będą seria publikacji „SCL Poland Papers” oraz tematyczne kanały dyskusyjne poświęcone praktyce projektowej i kontraktowej – mówił Stanisław Koziarski, zapowiadając również, że stowarzyszenie będzie systematycznie przyjmować zgłoszenia i przygotowywać własne treści eksperckie. Podkreślał też, że rynek potrzebuje świeżego spojrzenia na rolę inżyniera: pozycję tej funkcji w procesie inwestycyjnym, realistyczne i spójne oczekiwania po stronie zamawiających i wykonawców oraz budowanie szacunku do kompetencji inżynierskich.

– Inżynier to doświadczony partner z własnym osądem i odpowiedzialnością, którego głos powinien być traktowany serio – podkreślał podczas wydarzenia inauguracyjnego szef polskiego oddziału SCL.

Soft law zamiast sporów

Ważnym punktem agendy był panel dyskusyjny z udziałem prawników, inwestorów i inżynierów realizujących inwestycje, prowadzony przez członka zarządu SCL Poland – Jakuba Żelaznego z kancelarii White&Case. Jego uczestnicy zgodnie ocenili: samo prawo stanowione nie wystarcza do sprawnego prowadzenia kontraktów i rozwiązywania sporów. Potrzebne są elastyczne wytyczne – soft law – oraz praktyki, które działają „tu i teraz”.

Marek Miller, wiceprezes Prokuratorii Generalnej RP, podkreślił, że rekomendacje powinny odpowiadać na bieżące źródła ryzyka, jak waloryzacja czy kary umowne, a kolejnym krokiem mogłyby być modelowe wzory umów dla mniejszych zamawiających – tworzone we współpracy z rynkiem, by miały autorytet i były stosowane. Z kolei Barbara Skardzińska, dyrektorka biura prawnego w centrali PKP PLK wskazała na systemowe stawianie na ugodowe kończenie sporów wspierane niezależnymi opiniami technicznymi.

– Taki „faktograficzny fundament” przyspiesza negocjacje i ogranicza liczbę spraw sądowych. Wykonawcy akceptują ten tryb, bo realnie porządkuje rozmowę – mówiła.

Andrzej Rybicki, szef działu prawnego w firmie STRABAG zwrócił uwagę, że komisje rozjemstwa w sporach, które funkcjonują przy niektórych kontraktach infrastrukturalnych (DAB i DRB, czyli Dispute Adjudication Board powoływana umownie do szybkiego rozstrzygania sporów w trakcie kontraktu oraz Dispute Review Board rada „przeglądowa”, częściej wydaje rekomendacje niż decyzje) w Polsce nie stały się remedium: nie rozwiążą one wszystkich problemów polskich kontraktów, ale mogą gasić „codzienne pożary” na budowie. Warunkiem jest zaufanie do składu i realna sprawczość. W praktyce prym zdobywają mediacje – także w toku realizacji inwestycji, w przypadku wystąpienia zakłóceń. Zaś z perspektywy inżyniera kontraktu – w tej roli panelu zasiadł Mariusz Potępa, prezes firmy INKO Consulting i inżynier kontraktu w ramach inwestycji infrastrukturalnych – kluczowe są: wspólne dane, żywe harmonogramy i uzgodnione procedury. Nawet najlepsza klauzula nie zadziała bowiem przy złych nawykach w zakresie współpracy.

Uczestnicy podkreślali, że nowe przepisy nie zastąpią zaufania i wspólnych standardów. Potrzebne jest forum łączące wszystkich graczy rynku – zamawiających, wykonawców, inżynierów, ekspertów – a nie reprezentujące jedną stronę. Wskazywano też na rolę sędziów. Ich aktywna obecność w stowarzyszeniu, jak w przypadku rynku brytyjskiego, podnosi jakość debaty i przewidywalność rozstrzygnięć. Paneliści mówili o pokoleniowej zmianie w gronie ekspertów i praktyków arbitrażu: na rynek wchodzą byli sędziowie z dużym doświadczeniem, co może wzmocnić segment ADR (ang. Alternative Dispute Resolution, szeroki zestaw pozasądowych sposobów zapobiegania i rozwiązywania sporów na kontraktach budowlanych).

Wątek roszczeń o zakłóceniach (disruptions) pokazał zmianę trendu: obok dominujących roszczeń o przedłużenie czasu na ukończenie rośnie liczba żądań dotyczących spadku wydajności. Z perspektywy inżyniera kluczowe jest słuchanie zaleceń nadzoru, rzetelna dokumentacja i „żywe” harmonogramy. Problemem bywa jakość planowania po stronie wykonawców oraz nierealne terminy po stronie zamawiających. Spory da się rozwiązywać wcześniej, jeśli strony chcą się słyszeć, podsumowano. Edukacja branży i kultura współpracy mają być priorytetem nowego stowarzyszenia.

Podkreślano także, że choć mediacje stają się realnym narzędziem, sporów wciąż jest dużo. Doświadczenia pokazują, od pierwszego dnia kontraktu potrzebny jest dedykowany zespół do korespondencji i dokumentacji. W innym wątku uczestnicy krytykowali kryterium najniższej ceny. Gdy przestaje być jedynym punktem odniesienia, ceny się „normalizują”, a ryzyko ofert „samobójczych” maleje. W praktyce łatwiej wtedy finansować rzetelną obsługę kontraktową i zapobiegać eskalacji.

Dr Maciej Skory z Katedry Prawa Gospodarczej i Handlowego Uniwersytetu Wrocławskiego, partner w kancelarii Iurico i doświadczony arbiter – podsumowując dyskusję – zwrócił uwagę, że sytuację systemowo poprawić może nie więcej przepisów, lecz lepsze kadry i cieszące się zaufaniem autorytety. Recepta nie leży w mnożeniu regulacji, ale w tworzeniu ekosystemu zaufania: stałych ciał o profilu koncyliacyjnym/arbitrażowym, paneli niezależnych ekspertów oraz systemowej edukacji uczestników rynku. Celem powinno być przeniesienie sporu z poziomu „kto ma rację według klauzuli” na poziom wspólnego zrozumienia procesu i danych.

Krzysztof Ratnicyn