W maju możemy zapłacić za nią nawet 6 proc. więcej niż rok wcześniej. To podbiłoby inflację do poziomu nienotowanego od ponad czterech lat.
/>
Wzrost cen żywności wyraźnie przyspieszył w ostatnich dwóch miesiącach. W grudniu ubiegłego roku drożała ona o 2,5 proc. w porównaniu do cen rok wcześniej. W styczniu – już o 3,3 proc. Ekonomiści są zdania, że to dopiero preludium przed tym, co nastąpi w połowie roku. Ich zdaniem zwiastują to wydarzenia na światowych rynkach żywności.
– Z naszych analiz wynika, że jest zależność między zmianami cen żywności na świecie a cenami w Polsce. Na tej podstawie można zakładać, że w Polsce jest potencjał do wzrostu cen żywności nawet o 6 proc. rok do roku. W maju inflacja mogłaby więc wzrosnąć nawet do 2,7 proc. – mówi Marcin Czaplicki, ekonomista banku PKO BP. Co oznacza, że wskaźnik wzrostu cen nie tylko przekroczyłby cel NBP (2,5 proc.), ale byłby najwyższy od listopada 2012 r.
Na świecie żywność coraz szybciej drożeje, jej ceny są wyższe o 8–10 proc. rok do roku. Ceny z indeksu FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) w styczniu były już o ponad 16 proc. wyższe niż na początku 2016 r. To największy roczny wzrost cen od września 2011 r. Indeks FAO to niezły miernik tego, co się dzieje z żywnością, do jego wyliczenia bierze się 73 ceny 23 towarów (w przypadku niektórych uwzględnia się kwotowania z kilku rynków, np. dla ryżu jest to aż 16 kwotowań). Cena każdego z towarów odpowiada za „kawałek” indeksu, przy czym te „kawałki” nie są równe. Największą wagę mają towary, których światowy eksport jest największy. Sama wielkość indeksu w styczniu wyniosła 173,8 pkt i była najwyższa od lutego 2015 r.
O tym, że światowe trendy będą miały przełożenie na to, co się dzieje w Polsce, przekonany jest też Jakub Olipra, ekonomista banku Credit Agricole. Jak mówi, większość rynków żywności jest już globalnie zintegrowana. – Gdy w Chinach wzrósł popyt na wieprzowinę, to jej ceny wzrosły również w Polsce – mówi Jakub Olipra. On również uważa, że pik wzrostu cen żywności wypadnie w maju, ale wyniesie najwyżej 4,7 proc.
– W najbliższych miesiącach najszybciej będą drożeć mięso, produkty mleczne i oleje roślinne. W lutym będzie jeszcze działał tzw. szok podażowy na rynku warzyw i owoców. Za to dynamika wzrostu cen cukru powinna stopniowo maleć – mówi Jakub Olipra.
Ten „podażowy szok” to słabe zbiory w takich krajach jak Hiszpania i Włochy, wywołane zaskakująco mroźną zimą. To z tych rynków sprowadzaliśmy zwykle towary, uzupełniając niedobory na przednówku. W pozostałych przypadkach zmiany cen wynikają z cyklu typowego dla rynków rolnych. Na przykład po kilku latach, w których taniało mleko (przez słaby popyt z Chin czy rosyjskie embargo), producenci ograniczyli dostawy produktów mlecznych, bo były one nieopłacalne. To z czasem spowodowało spadek podaży, czego skutkiem był dynamiczny wzrost cen trwający już od drugiej połowy ubiegłego roku.
Takie dostosowania na rynku towarów żywnościowych trwają długo, bo nie da się ograniczyć lub zwiększyć produkcji rolnej z dnia na dzień.