- Wg sondażu z grudnia 2017 r. ponad 77% respondentów słyszało o tej umowie. Jedynie 32% wyborców PiS jest za podpisaniem porozumienia, 56% z nich uważa, że nie powinna być przyjęta. Mimo to rząd zaakceptował umowę CETA - wyjaśnia Bogumił Kolmasiak z Akcji Demokracji - Teraz musi się na jej wprowadzenie zgodzić Parlament Europejski.Do głosowania zostały 24 godz.
Planowana umowa handlowa między Unią Europejską a Kanadą wzbudza w Polsce ogromne kontrowersje. W październiku w Warszawie miała miejsce wielotysięczna demonstracja przeciw podpisaniu tej umowy, współorganizowana przez Akcję Demokrację. Apel na stronie Akcji Demokracji podpisało już 110 tysięcy osób. Obywatele wysłali też prawie 10 tys. maili do posłów. Przeciw umowie wypowiedziały się też związki zawodowe, w tym NSZZ "Solidarność", Forum Związków Zawodowych, OPZZ i Inicjatywa Pracownicza. Zdecydowanie niechętne są również organizacje rolnicze, zarówno te zrzeszające rolników ekologicznych jak i tradycyjnych, w tym "Solidarność" Rolników Indywidualnych, ZZ Rolników Ekologicznych im. Św. Franciszka, czy OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych.
CETA ma znieść cła wwozowe oraz wprowadzić nowe przepisy, które zdaniem ekspertów stanowią zagrożenie dla polskiego rolnictwa i bezpieczeństwa żywności.
- Zwolennicy umowy obiecują, że CETA nie zagrozi zasadzie ostrożności, dzięki której nie mamy dziś w Europie mięsa i mleka "na hormonach". Tymczasem szczegółowa analiza tekstu umowy, dokonana m. in. przez profesorów z Oxfordu i Getyngi, mówi, że owszem, CETA osłabia tę zasadę - wyjaśnia Maria Świetlik. - Podobnie obietnice zysków nie mają pokrycia w studiach naukowych. Przypomnę, że sama Komisja Europejska obiecuje w najbardziej optymistycznym scenariuszu wzrost PKB na poziomie 0,03%. Natomiast badania dotyczące rynku pracy mówią o długotrwałej utracie 200 tys. miejsc pracy w Unii - podsumowuje.
Krytyka umowy wiąże się też z przyznaniem przywilejów korporacjom do pozywania państw za działania, które mogą zagrozić ich przyszłym zyskom. Nawet jeśli te środki – np. podniesienie płacy minimalnej, czy zerwanie umowy z nieuczciwą firmą – podjęte są w interesie publicznym.
- Ten system drenuje budżety publiczne, wyprowadzając miliardy euro do kieszeni wielkich firm. To niemoralne. Pieniądze z naszych podatków powinny iść na ochronę zdrowia, lepszą edukację, na ochronę powietrza. Drobne korekty wprowadzone w tym systemie w ostatnich miesiącach, nie zmieniają tego problemu. Nadal swoboda państwa w działaniu na rzecz obywatelek i obywateli jest ograniczona a pieniądze trafiają do najbogatszych - tłumaczy Maria Świetlik.
- Stańcie po stronie obywateli, nie korporacji - zaapelował na koniec spotkania do europarlamentarzystów Bogumił Kolmasiak z Akcji Demokracji i zapowiedział, że Akcja opublikuje informacje na temat jutrzejszego głosowania polskich europosłów i europosłanek.