UNIA Włochy, Hiszpania, Francja, a nawet Niemcy mogą stanąć po naszej stronie i sprzeciwić się pakietowi zimowemu. Im też nie podobają się restrykcje Brukseli
Polska kwestionuje część propozycji „pakietu zimowego”, jak nazywana jest propozycja projektów unijnych dyrektyw przedstawionych przez Komisję Europejską na przełomie listopada i grudnia 2016 r., które trafiły już do Parlamentu Europejskiego. Prawdopodobnie jutro PE powoła komisje i zespoły, które zajmą się jego dalszym procedowaniem. Rząd argumentuje, że proponowane rozwiązania są niekorzystne dla naszej gospodarki opartej na węglu. Zwłaszcza dwa z nich. Pierwszy: by z krajowego wsparcia w ramach rynków mocy wyłączyć bloki o emisyjności powyżej 550 g CO2 na 1 kW. Drugi ma wyeliminować dotowane spalanie biomasy uznawanej dotychczas za odnawialne źródło energii. Choć nowe propozycje mają zacząć obowiązywać po 2020 r., to Polska już teraz szuka sprzymierzeńców do ich zablokowania.
Pakiet zimowy to kontynuacja polityki energetycznej Unii Europejskiej sformułowanej w 2005 r. pod hasłem 3x20. Chodzi o to, by do 2020 r. kraje członkowskie poprawiły efektywność energetyczną o 20 proc., zmniejszyły emisję CO2 o 20 proc. oraz osiągnęły udział produkcji energii ze źródeł odnawialnych (OZE) na średnim poziomie 20 proc., przy czym dla Polski ten cel to 15 proc. Jednak my ponad 80 proc. energii elektrycznej produkujemy z węgla i żadna elektrownia węglowa nie jest w stanie osiągnąć wskaźnika emisji CO2 na poziomie 550 g na 1 kW. W dodatku niemal 40 proc. energii z OZE pochodzi ze współspalania biomasy z węglem.
Nasz rząd chce wprowadzić rynek mocy oparty na węglu (płacić elektrowniom węglowym za ich gotowość do produkcji w momencie, gdy zapotrzebowanie na prąd wzrośnie, co ma zapobiec niedoborom mocy).
Jednak unijne propozycje mówiące o maksymalnej emisji CO2 przy tworzeniu rynku mocy wykluczają z niego elektrownie węglowe, które chcemy budować. Pod znakiem zapytania stoi wtedy inwestycja Enei i Energii w Ostrołęce, czyli budowa nowego bloku 1000 MW za ok. 6 mld zł.
– Jeśli chodzi o propozycję, by ze wsparcia w ramach rynków mocy wyłączyć bloki o emisyjności powyżej 550 g CO2 na 1 kWh, to przeciwne są temu sektory elektroenergetyczne z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, a nawet z Francji – wylicza Jacek Krzemiński, rzecznik Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, stowarzyszenia skupiającego polskie firmy z branży energetycznej. I dodaje, że w tej sprawie możemy też liczyć na wsparcie Czech, Węgier i Rumunii. Rysuje się więc szeroka koalicja, choć wciąż nie wiadomo, jak zachowają się Niemcy. Z nimi jest taki problem, że pakiet zimowy jest pomysłem rządu tego kraju, natomiast niemiecka branża elektroenergetyczna jest mu przeciwna. Więc pozostaje pytanie, czy politycy będą chcieli narazić się swojemu przemysłowi, i to pięć minut przed wrześniowymi wyborami.
Podobna międzynarodowa koalicja antypakietowa może powstać w przypadku punktu dotyczącego biomasy. – Bardzo dużo biomasy zużywają np. Finlandia czy Estonia, więc one również mogą stać się naszymi sojusznikami w tej sprawie – uważa Krzemiński.
Im większa grupa przeciwników, tym lepiej, bo od kwietnia tego roku zmienia się system unijnych głosowań i do stworzenia mniejszości blokującej potrzeba będzie więcej krajów niż dotychczas (w Radzie UE mniejszość blokującą tworzyły państwa mające łącznie 92 z 352 głosów. Obecnie to 4 kraje zamieszkane przez co najmniej 35 proc. ludności Unii).
Profesor dr hab. inż. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej podczas obrad parlamentarnego zespołu górnictwa i energii mówił, że pakiet zimowy ma także pewne pozytywne dla nas aspekty. To np. propozycja rozliczen´ regionalnych dotyczącą energii ze źródeł odnawialnych. Nowe przepisy stwarzają możliwos´c´ zakupu częs´ci energii z OZE za granicą. – To pozwoliłoby zaoszczędzić rocznie ponad 1 mld zł rocznie, a w okresie 2020–2030 ponad 10 mld zł – wyliczył prof. Mielczarski.
Dość neutralnie przez ekspertów oceniana jest propozycja urynkowienia cen energii. W Polsce taryfa G11, czyli dla odbiorów indywidualnych, jest w pełni kontrolowana przez Urząd Regulacji Energetyki, który co roku zatwierdza propozycje spółek energetycznych. Uwolnienie cen niewątpliwie spowodowałoby podwyżki rachunków dla Kowalskiego, ale z punktu widzenia spółek energetycznych byłoby korzystne.
Andrzej Piotrowski, wiceminister energii, podsumował to, mówiąc, że propozycje Brukseli będą dyskutowane, a naszym zadaniem jest znalezienie optymalnego miksu energetycznego na kolejne lata i odbudowa mocy konwencjonalnych. A może zdecydujemy się na elektrownię jądrową, dla której rośnie w społeczeństwie poparcie. ⒸⓅ
Emisje CO<sub>2</sub> elektrowni węglowych nie mieszczą się w normach UE / Dziennik Gazeta Prawna