Komisja Europejska chce pozbawić koncerny tytoniowe wpływu na to, jak monitorowany jest obrót ich produktami.
Sprzedaż papierosów w UE / Dziennik Gazeta Prawna
W piątek przedstawiciele państw członkowskich UE będą rozmawiać w Brukseli o nowym systemie monitorowania wyrobów tytoniowych. Zgodnie z dyrektywą tytoniową, której celem jest ograniczenie szarej strefy, od 2019 r. każda paczka ma być śledzona od momentu wyjścia z fabryki do postawienia jej na półce w sklepie. Teoretycznie tak jest również teraz. W 2004 r. własny system monitoringu, w porozumieniu z Brukselą, opracowały największe koncerny w branży.
Teraz jednak Komisja Europejska rozważa narzucenie członkom założeń i technicznych norm systemu, odmiennych od obecnie funkcjonujących. Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, lobbowane jest rozwiązanie, zgodnie z którym jego dostawcą będzie musiała być firma niepowiązana z sektorem. Obecnie wymagania w tym zakresie spełnia tylko jeden podmiot, szwajcarska Sicpa. – Raz na jakiś czas UE dokonuje przeglądu rynku tytoniowego. Zaproponowane zmiany są zapewne konsekwencją wyników ostatniej analizy. KE widzi potencjał mocniejszego ograniczenia szarej strefy i szuka rozwiązania, które taki efekt przyniesie – komentuje Zbigniew Sobecki, ekspert w zespole ds. cła i akcyzy w KMPG.
Takiemu rozwiązaniu sprzeciwia się jednak branża tytoniowa, wspierana przez handlowców. – Popieramy wykorzystanie obecnie funkcjonującego systemu śledzenia wyrobów tytoniowych – mówi dyrektor Polskiej Izby Handlu Maciej Ptaszyński. Jak dowodzi branża, dzięki niemu szara strefa stale maleje. Jak wynika z danych KPMG, od 2012 r. sprzedaż podrobionych i przemyconych papierosów zmalała z 66 mld do 53 mld sztuk, a 80 proc. papierosów jest objętych systemem śledzenia przesyłki. Branża wydała na jego funkcjonowanie około 400 mln dol., a jego roczne utrzymanie kosztuje około 100 mln dol.
– Zewnętrzny podmiot będzie natomiast próbował na nim zarobić, co jest zresztą zrozumiałe. Szacujemy, że z tego powodu wydatki wzrosną nawet trzykrotnie, zarówno po stronie wdrożenia, jak i utrzymania – słyszymy od przedstawiciela jednej z firm. Taki scenariusz może w skrajnym przypadku doprowadzić do wzrostu cen produktów tytoniowych. Branża nie ma za to nic przeciwko, by w monitorowanie został zaangażowany zewnętrzny podmiot, będący reprezentantem władz. Firmy mówią, że w Polsce mogłaby to być Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych.
– Po naszej stronie pozostałoby generowanie kodów przesyłki, umieszczanie ich na paczce, skanowanie i przesyłanie danych do bazy, która byłaby pod nadzorem PWPW. Obecnie zarządza nią OLAF, europejski urząd ds. zwalczania nadużyć finansowych – słyszymy od przedstawiciela jednej z firm, który dodaje, że w modelu alternatywnym, który będzie omawiany 16 grudnia, całością miałaby zarządzać firma zewnętrzna. Według koncernów problemem może być też krótki czas na uruchomienie systemu. Akty prawne mają być wydane do IV kwartału 2017 r., a więc na jego opracowanie i uruchomienie zostanie pięć kwartałów.
„Stanowisko na spotkanie podgrupy przedstawicieli państw członkowskich UE dotyczącej systemu śledzenia i monitorowania przemieszczeń wyrobów tytoniowych jest w trakcie opracowywania” – informuje nas Ministerstwo Finansów. Można jednak przypuszczać, że resort weźmie pod rozwagę argumenty branż. Szczególnie że w odpowiedzi przygotowanej dla DGP podkreślono, że ministerstwo dobrze ocenia dotychczasową współpracę z przedstawicielami sektora tytoniowego i nie widzi w niej słabych stron.