Nawet jeśli na GPW wróci koniunktura, nie zaszkodzi to rozwojowi produktów strukturyzowanych. Do walki o ten rynek włączą się wkrótce największe krajowe banki i instytucje zagraniczne.
• Czy zapewniające ochronę zainwestowanego kapitału produkty strukturyzowane to chwilowa moda na polskim rynku?
- Nie. Budujemy kolejną klasę aktywów inwestycyjnych. Tak jak w przypadku funduszy inwestycyjnych i giełdy, produkty strukturyzowane, przede wszystkim ze względu na swoją różnorodność i elastyczność, staną się klasą samą w sobie. Nie jest to trend widoczny tylko w Polsce, ale na całym świecie.
• A kiedy na rynki akcji wróci koniunktura?
- Oceniamy, że czekają nas jeszcze dwa, trzy lata stagnacji na światowych rynkach finansowych. Produkty strukturyzowane mają przed sobą na pewno dwa, trzy lata rozwoju, któremu nie zagrozi ewentualny powrót wzrostów na giełdach. Rozwój rynku instrumentów finansowych na świecie jest na tyle szybki, że kiedy to nastąpi, nic nie będzie stało na przeszkodzie, aby Polacy, mając na uwadze doświadczenia zebrane z ostatnich wydarzeń, w większym stopniu uczestniczyli w wydarzeniach na warszawskiej giełdzie za pośrednictwem instrumentów strukturyzowanych.
• Na ile pan szacuje potencjał polskiego rynku produktów strukturyzowanych?
- Szacujemy, że w 2007 roku wartość sprzedaży nowych produktów strukturyzowanych nie przekroczyła 7 mld zł. W tym roku rynek będzie rósł bardzo dynamicznie. Dużym krokiem w rozwoju będzie spodziewane mocniejsze wejście w sprzedaż tego typu produktów największych banków, Pekao oraz PKO BP. Według szacunków, potencjał Pekao po przejęciu części Banku BPH w przypadku tylko jednej subskrypcji produktów strukturyzowanych wynosi nawet 1 miliard złotych. Podobnym potencjałem dysponuje PKO BP. Wejście tych dwóch banków z dwiema, trzema emisjami w ciągu roku spowoduje, że rynek może wzrosnąć o 3-4 mld zł. Szacuję, że bez większego udziału Pekao i PKO BP sprzedaż nowych produktów strukturyzowanych powinna sięgnąć 10 mld zł. Razem z tymi bankami może zamknąć się nawet kwotą 15 mld zł.
• A wartość aktywów zgromadzona w tych produktach?
- Sądzę, że łączna wartość produktów strukturyzowanych wyemitowanych w Polsce i obecnie aktywnych jest jeszcze póki co mniejsza niż 20 mld zł. To około 3 proc. wartości aktywów, którymi dysponują gospodarstwa domowe w Polsce szacowanych na 650 mld zł. Na tle 10 proc. w krajach Europy Zachodniej widać jeszcze dużo miejsca do wzrostów.
• W jakiej formie przede wszystkim będą rozwijać się produkty strukturyzowane?
- Z punktu widzenia efektywności produktu fundusz z ochroną kapitału to forma najmniej korzystna. Procedura rejestracji funduszu i ograniczenia prawne co do późniejszych ewentualnych zmian bardzo wydłużają drogę wprowadzenia na rynek, co utrudnia wykorzystanie odpowiedniego momentu rynkowego na inwestycję. A struktury są po to, by wyłapywać właśnie ten moment. To da się zrobić za pomocą produktów opakowanych w formę polis ubezpieczeniowych, które będą się dynamicznie rozwijały dzięki niskim kosztom, krótkiemu okresowi, jaki jest potrzebny na wdrożenie produktu i możliwości uniknięcia podatku od zysków kapitałowych. Oprócz polis, szybciej niż pozostałe grupy produktów, będą rozwijały się również obligacje. Sądzę, że na polskim rynku pojawi się zdecydowanie więcej obligacji strukturyzowanych emitowanych przez banki zagraniczne. Jeśli ten segment raz zostanie zidentyfikowany przez banki w Londynie, będą chciały bardziej dynamicznie zaznaczyć swoją obecność w Polsce. Wolniej będzie rozwijał się rynek certyfikatów bankowych, bo odkupić je może tylko emitent.
• MATEUSZ WALCZAK
prezes New World Alternative Investments, absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego na kierunku Finanse i Bankowość. Przed objęciem stanowiska w NWAI pracował m.in. w Citibank NA w Londynie oraz banku Merrill Lynch