Zbliżają się powodzie. Przy tej okazji powraca pytanie: czy tym razem ubezpieczeni posiadacze nieruchomości nie poczują się oszukani. Przy czym tym razem nie chodzi mi o postępowanie ubezpieczycieli.
Ci – choć obawiają się wyłudzaczy – zapowiadają, że będą robili mniej problemów z wypłatą odszkodowań. Przez telefon, internet czy u lotnego likwidatora będzie można dostać decyzję o wypłacie nawet od ręki. Będzie to co prawda dotyczyło mniejszych kwot 4–5 tys., więc w większości wypadków będzie procedura będzie dłuższa. Ale widać, że ubezpieczyciele starają się, żeby nie było zbyt wielu głosów niezadowolenia.
Frustrację może wzbudzać za to sytuacja, w której w razie powodzi nieubezpieczony sąsiad też dostanie pełną rekompensatę. Zbliża się cykl wyborów i można zakładać, że politycy wszystkich szczebli na wyścigi będą rozdawali pieniądze poszkodowanym. Będzie tak jak w poprzednich latach, kiedy zdarzało się, że większą pomoc dostawali ci nieubezpieczeni. Ciekawe też, czy w przypadku rolników respektowane będą unijne wytyczne, zabraniające udzielać pomocy publicznej tym, którzy nie wykupili obowiązkowych polis.