Na możliwość zawieszania działalności gospodarczej przedsiębiorcy czekali od lat. I wreszcie - zaczął obowiązywać prawny bubel.
Nikt spośród stanowiących prawo nie zauważył, że dwie daty wejścia w życie dwóch grup przepisów tej samej ustawy spowodowały, że choć od 20 września można składać wnioski o zawieszenie, to przez pół roku pracownicy gminnych ewidencji i sędziowie lub referendarze sądów rejestrowych będą musieli wpisywać datę zaprzestania aktywności firm nie zgodnie z ustawą, lecz na słowo honoru, według oświadczenia przedsiębiorcy. Wątpliwości pojawiło się zresztą więcej. Mamy więc kolejny dowód na to, że łatwiej jest stanowić prawo efektowne niż efektywne.