Jest tylko kwestią czasu, kiedy na operatora systemu przesyłowego i dystrybutorów energii spadnie lawina wniosków o odszkodowania za bezumowne korzystanie z nieruchomości, na których stoją słupy czy nad którymi wiszą linie.
Pierwsze tego oznaki są już widoczne. Sam PSE Operator ma około 80 spraw sądowych o odszkodowanie za to, że korzysta z czyichś nieruchomości. Jeśli chodzi o wysokość roszczeń, to nie ma reguły. Jedni chcą mieć sprawę załatwioną i w pozwach przeciwko energetykom nawet nie określają kwot odszkodowań, a inni idą na całość i roszczenia liczą w milionach.
I można by się tym nie martwić, gdyby nie to, że ostatecznie za te odszkodowania zapłacą odbiorcy energii. W całości tego nie da się uniknąć, bo energetyka nawet nie myśli o tym, żeby nie płacić za korzystanie z cudzej własności. Skala i powszechność zjawiska są jednak na tyle duże, że koszty zmiany ustrojowej powinny zostać ograniczone prawnie do rozsądnych rozmiarów. Inaczej energetyka nie wyjdzie z sądów i powstanie kolejny powód do zadawania pytania, po co nam takie państwo.