USŁUGI Czołowy krajowy kantor internetowy zamierzał uruchomić usługę przekazów pieniężnych za oceanem, ale na razie nie zdobył koniecznych zezwoleń
Cinkciarz.pl z przytupem rozpoczął działalność na amerykańskim rynku. Na mocy podpisanej w październiku zeszłego roku umowy firma na siedem lat została sponsorem Chicago Bulls, jednej z najpopularniejszych drużyn ligi NBA. Uroczystość odbiła się szerokim echem, bo w kampanii promocyjnej wzięli udział Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski. Cinkciarz.pl zyskał prawo do wyświetlania swojego loga na elektronicznych bandach przy parkiecie i na ekranach w hali, wyświetlania reklam przed meczami i w aplikacji mobilnej. To miał być wstęp do wejścia na rynek przekazów pieniężnych w USA.
W połowie roku miano uruchomić tę usługę. Jednak wbrew początkowym zapowiedziom firmie nie udało się zdobyć wymaganych licencji. Problem polega na tym, że działalność firm świadczących usługi przekazów pieniężnych jest w USA regulowana na poziomie stanowym. Żeby prowadzić działalność w skali całego kraju – a takie są ambicje zielonogórskiej firmy – musi ona uzyskać 50 licencji w stanowych departamentach nadzorujących działalność banków. Każdy stan ma nieco odmienne wymagania formalne, niemal we wszystkich konieczne jest złożenie depozytu w postaci inwestycji w obligacje, o wartości od 25 tys. do ponad 1 mln dolarów.
– Uzyskanie stosownych licencji to skomplikowany proces, ale pracują dla nas dwie renomowane kancelarie, procedury idą zgodnie z planem – zapewnia wiceprezes Cinkciarz.pl Piotr Kiciński. – Nie podejmuję się podać konkretnej daty, kiedy uruchomimy tę usługę. Dysponujemy odpowiednimi środkami na uruchomienie działalności operacyjnej – dodaje. Wiceprezes nie podaje liczby stanów, w których Cinkciarzowi udało się już zamknąć procedurę. Według niego koszty, jakie firma poniesie w związku z wejściem na amerykański rynek, wyniosą kilka milionów złotych.
Teoretycznie to dla Cinkciarz.pl żaden wydatek, bo według tegorocznej Listy 500 „Rzeczpospolitej” firma jest na 18. miejscu pod względem przychodów wśród działających w Polsce przedsiębiorstw. W klasyfikacji firm kontrolowanych przez prywatny polski kapitał zajmuje pierwsze miejsce – w zeszłym roku jej przychody wyniosły 10,8 mld zł i były o 28 proc. wyższe niż rok wcześniej. Cinkciarz.pl jest pod tym względem większy niż Polkomtel, operator komórkowej sieci Plus, czy Asseco Poland, największa w naszym regionie firma informatyczna.
Jako swój przychód spółka księguje wartość wymienianych przez jej klientów walut, choć w istocie jest nim różnica pomiędzy tym, za ile daną walutę kupi i za ile ją później sprzeda. Marża nie jest wysoka, bo rynek, na którym działa Cinkciarz, jest bardzo konkurencyjny, co dobrze obrazują zyski firmy na poziomie operacyjnym. Z danych wywiadowni gospodarczej Bisnode wynika, że w latach 2010– –2014 (raportu za 2015 r.jeszcze nie ma) Cinkciarz zarobił łącznie 4 mln zł. Mimo to działająca od sześciu lat firma ma odważne plany zagranicznej ekspansji i rzucenia rękawicy globalnym graczom oferującym usługi przekazów pieniężnych, takim jak Western Union czy MoneyGram.
– Rynek bardzo szybko się rozwija. Jest na nim miejsce nie tylko dla gigantów, ale także dla mniejszych graczy. Mamy odpowiednią wiedzę i technologie, a nasza baza kosztowa jest niska, co pozwala nam podjąć rywalizację – wyjaśnia Kiciński. Na razie Cinkciarz.pl dysponuje licencją krajowej instytucji płatniczej przyznawaną przez Komisję Nadzoru Finansowego, dzięki czemu może nie tylko realizować transfery klientów, ale także otwierać rachunki. Po otrzymaniu licencji Cinkciarz zarejestrował się jako instytucja płatnicza w innych krajach UE. Od czerwca firma udostępnia użytkownikom rachunek funtowy w banku ING w Wielkiej Brytanii i za jego pośrednictwem możliwość realizacji międzynarodowych przelewów.
W przekazie medialnym spółka stara się przedstawiać jako podmiot nadzorowany przez KNF, ale tak jest tylko w zakresie usług płatniczych, które na razie w przypadku Cinkciarza stanowią margines działalności. Poza nadzorem pozostaje cały rynek wymiany walut online, mimo że kieruje on swoje usługi do masowego odbiorcy, a przez rachunki działających w branży firm przepływa ok. 30 mld zł. – Zgodnie z ustawą wymiana walut nie jest usługą płatniczą – tłumaczy Maciej Krzysztoszek z biura prasowego KNF. Według Krzysztoszka nie toczą się żadne prace, które miałyby ten stan zmienić. W niewielkim wymiarze rynek walutowy nadzoruje jedynie NBP, który wydaje licencje kantorom stacjonarnym i ma prawo przeprowadzać w nich kontrole. To m.in. dlatego o największej pod względem obrotów firmie w Polsce wiemy tak mało.©?
W kampanii promocyjnej firmy wzięli udział Lech Wałęsa i Bronisław Komorowski / Dziennik Gazeta Prawna