Aż 37 tys. urządzeń podlegających kontroli Transportowego Dozoru Technicznego nie miało ważnych badań technicznych ani decyzji zezwalających na eksploatację – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli z wykonywania zadań przez TDT. Były to zarówno osobowe i towarowe koleje linowe oraz wyciągi narciarskie, urządzenia zainstalowane na terenach kolejowych i w kolejowych pojazdach szynowych, wszelkiego rodzaju cysterny (kolejowe, drogowe czy wykorzystywane w żegludze śródlądowej), jak i urządzenia techniczne zainstalowane na terenach portowych czy statkach morskich i śródlądowych.
Kontrola obejmowała okres od 2012 r. do pierwszej połowy 2015 r. Wynika z niej, że o ile TDT właściwie wykonywał zadania związane z badaniami i dopuszczeniem do eksploatacji urządzeń zgłaszanych do urzędu przez ich posiadaczy, to rzadko przeprowadzał kontrole z własnej inicjatywy. Owszem, zgodnie z ustawą o dozorze technicznym (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1125) to użytkownik urządzenia jest odpowiedzialny za jego stan mający wpływ na bezpieczną pracę. Jednak wyniki kontroli NIK pokazały, że obowiązek ten był realizowany w ograniczonym zakresie, natomiast TDT nie monitorował ważności decyzji zezwalających na eksploatację urządzeń zarejestrowanych w ewidencji. „W tej sytuacji część urządzeń pozostających poza dozorem mogła być nielegalnie użytkowana i mogła stwarzać realne zagrożenie bezpieczeństwa w przestrzeni publicznej” – czytamy w raporcie.
Powodem ryzyka był brak informacji o bieżącym statusie urządzeń widniejących w ewidencji, mimo że konieczność monitorowania ważności badań technicznych była jednym z zaleceń sformułowanych po kontroli wewnętrznej TDT przeprowadzonej jeszcze w 2013 r.
Raport NIK zwraca też uwagę na problemy z wstrzymywaniem eksploatacji cystern wykorzystywanych w drogowych przewozach towarów niebezpiecznych. Inspektorzy ujawnili przypadki, w których wbrew przepisom nie były wydawane decyzje zezwalające na eksploatację cysterny. A jednocześnie nie zapadały rozstrzygnięcia o wstrzymaniu jej eksploatacji w przypadku stwierdzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia ludzkiego oraz mienia i środowiska. Przy okazji ujawniły się też problemy systemowe związane z badaniami cystern, które brały udział w wypadkach. Po każdym takim zdarzeniu trzeba sporządzić raport powypadkowy. Obowiązek ten spoczywa na doradcy ds. bezpieczeństwa przewozu towarów niebezpiecznych. W kontrolowanym okresie sporządzono 38 raportów powypadkowych, ale tylko w 11 przypadkach trafiły one nie tylko do Inspekcji Transportu Drogowego, ale też do TDT.
– Podczas wypadku może dojść do awarii części samochodowej cysterny, ale może on mieć też wpływ na stan samej cysterny. Dlatego po wypadku powinno być przeprowadzone ponowne badanie techniczne, i to w trybie przyspieszonym – mówi dr Waldemar Maliszewski z Politechniki Wrocławskiej.
Dlatego zdaniem NIK niezbędne jest przekazywanie raportów powypadkowych do wiadomości TDT. W tym celu izba postuluje zmianę art. 17 ustawy o przewozie towarów niebezpiecznych (Dz.U. z 2011 r. nr 227, poz. 1367 ze zm.) w taki sposób, aby zobowiązać uczestnika przewozu do przekazywania również do wiadomości dyrektora TDT raportów powypadkowych.
Jest jeszcze jeden problem. Dokumentem zezwalającym na eksploatację cysterny do przewozu towarów niebezpiecznych jest świadectwo dopuszczenia pojazdu ADR. Tymczasem w obowiązującym stanie prawnym negatywny wynik badania wykonanego przez TDT nie ma wpływu na możliwość wycofania z obrotu prawnego ważnego świadectwa ADR. To oznacza, że nie ma możliwości wyeliminowania z dróg posiadających świadectwo ADR pojazdów, w stosunku do których TDT stwierdzał ryzyko dla życia lub zdrowia ludzkiego oraz mienia i środowiska – alarmuje izba.
Do tych uwag nie chcieli się wczoraj odnieść przedstawiciele TDT. – Nie będziemy komentować dokumentu, który nie został jeszcze opublikowany. Odniesiemy się do raportu po jego upublicznieniu – wyjaśnia Antoni Mielniczuk, rzecznik TDT.