Od stycznia do listopada 2015 r. nasze zakłady spirytusowe wyprodukowały 85,5 mln litrów 100-proc. alkoholu. To o 11 proc. więcej niż przed rokiem, ale na mówienie o powrocie hossy jest jeszcze za wcześnie
Produkcja wódki / Dziennik Gazeta Prawna
– Dla uzyskania prawdziwego obrazu rynku ubiegły rok należałoby zestawić z 2012 r., gdy produkcja przekraczała 100 mln litrów. W takim układzie odniesienia ciągle nie wydostaliśmy się z dołka – komentuje prezes Związku Pracodawców „Polski Przemysł Spirytusowy” Leszek Wiwała. Wyjątkowo słaby okazał się rok 2014, dlatego że w I kw. produkcja wódki została niemal wstrzymana. Powód: 15-proc. podwyżka akcyzy. Producenci, by ograniczyć straty, wyprodukowali więcej alkoholu pod koniec 2013 r., przez co dane za ten okres również nie są reprezentatywne.
Niezależnie od tego wszystkiego, sytuacja branży zaczyna się stabilizować. Przede wszystkim słabnie tempo spadku sprzedaży wyrobów spirytusowych. Jeszcze w 2014 r. rynek pod względem spożycia skurczył się o prawie 5 proc. – Zaś w ubiegłym roku zakupy zrobione przez konsumentów były o 2 proc. mniejsze – dodaje Krzysztof Kouyoumdjian, dyrektor ds. relacji zewnętrznych w CEDC International. Jednocześnie – jak zauważają producenci – pod względem wartości sprzedaż utrzymała się na tym samym poziomie, czyli 18 mld zł. To zasługa coraz większej popularności droższych alkoholi, w tym wódki premium. Jej sprzedaż równoważy spadki popytu na najtańsze marki, które najbardziej straciły na podwyżce akcyzy (ich cena przekroczyła psychologiczną dla wielu klientów barierę 20 zł). – Społeczeństwo się bogaci, w związku z czym marki luksusowe zyskują w oczach konsumentów. Zmienia się też kultura picia – tłumaczy Leszek Wiwała. A to dobra wiadomość dla producentów, bo ich zyski według wstępnych szacunków powinny się utrzymać na poziomie z 2014 r. Wówczas wyniosły one 160 mln zł.
– Ubiegły rok możemy zaliczyć do wyjątkowo udanych. Przede wszystkim dlatego, że nasza sprzedaż poszybowała o kilkanaście procent. To bardzo dobry wynik, zważywszy że rok wcześniej, czyli w 2014 r., odnotowaliśmy kilkuprocentowy spadek popytu na nasze wyroby – tłumaczy Angelika Przybylska, specjalista ds. sprzedaży krajowej w Wielkopolskiej Wytwórni Wódek Polanin. Najlepsze dla firmy były ostatnie miesiące ubiegłego roku. – To daje powód, by przypuszczać, że wzrost będzie kontynuowany i w tym roku – dodaje. Potwierdza jednak, że wpływ na polepszenie kondycji firmy miała zmiana strategii działania. Firma wycofała się bowiem z produkcji wódki pod markami ekonomicznymi, które dawały jej 11 groszy zysku na butelce.
– Skupiliśmy się na wyższym segmencie, który pozwala osiągać zdecydowanie większy zysk ze sprzedaży – podkreśla Angelika Przybylska. Branża nie kryje również, że w związku z problemami na krajowym rynku starała się więcej sprzedawać za granicę. Z danych GUS wynika, że plan firm się powiódł, przynajmniej jeśli chodzi o wartość eksportu. Od stycznia do października 2015 r. wyniosła ona prawie 719 mln zł. Dla porównania w tym samym czasie 2014 r. kwota ta wyniosła niecałe 647,5 mln zł. – Zwiększyliśmy eksport o 9 proc. Daleko nam jeszcze do 2013 r., kiedy to dynamika sięgnęła 23 proc. Widzimy jednak jej poprawę. W 2014 r. nasza sprzedaż za granicą urosła zaledwie o 3,5 proc. – wyjaśnia Zbigniew Surowiński, koordynator wysyłek zagranicznych w spółce Dębowa Polska, której wyroby są już dostępne w 14 krajach.
– Nasz plan na ten rok to osiągnięcie dwucyfrowej dynamiki w eksporcie. W tym celu zatrudniliśmy specjalistę, który zajmie się poszukiwaniem nowych rynków zbytu. Nastawiamy się zwłaszcza na podbój Azji – informuje Zbigniew Surowiński. Do jeszcze większych, kilkunastoprocentowych wzrostów w eksporcie przyznaje się z kolei Polanin. – Udało nam się zaistnieć na nowych rynkach, w Chinach, Brazylii i Panamie. W tym roku zakładamy dalszy podbój Azji oraz Ameryki Południowej – chwali się Kinga Pucek, specjalista ds. sprzedaży eksportowej z „Polanina”, wyliczając, że na eksport firma wysyła już odpowiednik 200 tys. litrów czystego spirytusu, czyli dwa razy więcej, niż wynosi sprzedaż krajowa.
Producenci nie ukrywają jednak, że wciąż jeszcze nie działają w tak komfortowej sytuacji, jak ich koledzy ze Szkocji, która potrafiła wypromować whisky jako dobro narodowe. – Wierzymy, że możemy pójść podobną drogą, co pomoże nie tylko samej branży, lecz także wszystkim biznesom, które z nią są związane, w tym gorzelniom produkującym spirytus, dostawcom szkła, zakrętek czy owoców do produkcji alkoholi smakowych – podsumowuje Kouyoumdjian.