Europa jest coraz bliżej zakończenia trwających od ponad trzydziestu lat prac nad ustanowieniem patentu unijnego o jednolitym skutku. Co się dzieje u nas?

Wielu zainteresowanych tematem jednolitego patentu mogło już zapomnieć o tym, jak w 2012 r. na posiedzeniu Rady ds. Konkurencyjności polska delegacja ogłosiła, że wstrzymuje się z podpisaniem umowy międzynarodowej o utworzeniu Jednolitego Sądu Patentowego (JSP), tłumacząc to oporem społecznym i koniecznością dalszego zbadania wpływu patentu jednolitego na gospodarkę RP. Wówczas większość krytycznie nastawionych do projektu środowisk akademickich i biznesowych oraz – przede wszystkim – rzeczników patentowych odetchnęła z ulgą. Niepodpisanie umowy oznaczało de facto wstrzymanie procesu wdrożenia całego pakietu. Kwestia patentu została głęboko zakopana, a sprawa odhaczona przez wielu jako „załatwiona raz, a dobrze”. I tutaj pojawia się strategiczny błąd w rozumowaniu, a może nawet w interpretacji przepisów.
Umowa o jednolitym sądzie patentowym jest częścią pakietu, w skład którego wchodzą także dwa rozporządzenia przyjęte w grudniu 2012 r. przez Radę UE i Parlament Europejski: oba wprowadzające wzmocnioną współpracę; jedno w dziedzinie tworzenia jednolitego systemu ochrony patentowej, a drugie w dziedzinie tworzenia jednolitego systemu ochrony patentowej w odniesieniu do odpowiednich ustaleń dotyczących tłumaczeń. Skomplikowana architektura pakietu, m.in. zastosowanie wzmocnionej współpracy, czyli specjalnej procedury służącej przyspieszeniu realizacji polityk unijnych przez najambitniejsze państwa członkowskie, uzależnia uruchomienie jednolitej ochrony od ratyfikacji umowy międzynarodowej przez 13 państw, w tym przez trzy państwa z największą liczbą patentów europejskich (Francja, Niemcy i Wielka Brytania).
Do tej pory osiem krajów, w tym Francja, ratyfikowało umowę. Wielka Brytania zapowiedziała zakończenie procedury wiosną 2016 r. Można spodziewać się, że proces w pozostałych państwach przyspieszy w wyniku niedawnego orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE odrzucającego skargę Hiszpanii kwestionującej zarówno traktatową podstawę prawną, jak i system językowy dla jednolitego patentu. Już wkrótce po zakończeniu postępowania widoczne były jego pierwsze efekty. Od wielu lat pozostające w opozycji wobec systemu Włochy zdecydowały się przystąpić do wzmocnionej współpracy. Dodajmy, że umowę o sądzie Włochy podpisały już dawno. W konsekwencji poza systemem pozostają obecnie dwa kraje unijne – Hiszpania oraz Chorwacja. Polska jest za to jedynym państwem, które przystąpiło do wzmocnionej współpracy, deklarując tym samym chęć przyjęcia systemu, jednocześnie nie podpisując umowy międzynarodowej. Jest to sytuacja dosyć osobliwa i z pewnością intrygująca dla wielu specjalistów zajmujących się prawem UE.
Kwestię jednolitego patentu warto odświeżyć co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze podpisanie lub nie umowy międzynarodowej i jej ratyfikacja z punktu widzenia kraju uczestniczącego we wzmocnionej współpracy, jakim jest Polska, ma wpływ jedynie na termin wejścia w życie pakietu, a nie na zobowiązania wobec pozostałych państw członkowskich. Innymi słowy, Polska wdrożyć patent musi. Kiedy to zrobi, jest kwestią czasu i zależy od decyzji rządu.
Drugim powodem powrotu do kwestii patentu powinien być – paradoksalnie – argument podnoszony przez przeciwników systemu, tj. problem niskiego poziomu innowacyjności naszej gospodarki. Zobowiązanie do podpisania umowy powinno być potraktowane jako bodziec do szerszej debaty i wprowadzenia pewnych niezbędnych rozwiązań systemowych. Niestety, od 2012 r. niewiele się wydarzyło. Wydatki polskich przedsiębiorców na działalność badawczo-rozwojową stanowią jedne z najniższych poziomów wśród państw UE (0,9 proc. PKB w 2013 r. w porównaniu do 3 proc. PKB w Niemczech), system edukacji nie odzwierciedla potrzeb rynku i nie sprzyja innowacyjnym pomysłom, a przepisy podatkowe nie zachęcają do inwestowania w badania i rozwój oraz dalszą komercjalizację wynalazków i ich eksport.
Sam patent nie rozwiąże tego problemu. Wszak dostępność skutecznej ochrony własności intelektualnej jest tylko jednym ze sposobów stymulacji rozwoju nowych technologii. Na dobry początek warto rozważyć wprowadzenie racjonalnej z punktu widzenia przedsiębiorców ulgi na działalność badawczo-rozwojową i możliwości preferencyjnego rozliczania zysków z komercjalizacji wynalazków. Jednym z istotnych polskich problemów jest także brak wyspecjalizowanego systemu sądownictwa patentowego właściwego dla rozpatrywania przypadków naruszenia i roszczeń wzajemnych dotyczących unieważnienia patentów, gdzie sprawy rozstrzygane są przez wyszkolonych technicznie i prawnie sędziów.
Jednolity patent już wkrótce się urzeczywistni, czy tego chcemy, czy nie. Zamiast zaklinać rzeczywistość, spróbujmy ją współtworzyć poprzez konstruktywny udział w istotnych negocjacjach dotyczących regulaminu sądu i lokalizacji jego oddziałów regionalnych, szkolenia sędziów czy wysokości opłat za odnowienie patentu. Stale mamy szansę być partnerem w tej europejskiej dyskusji i wpłynąć na jej wynik, zamiast kontestować przyjęte przez inne kraje rozwiązania. W przypadku Polski dodatkowo niezbędne będzie przeprowadzenie szerokiej debaty o tym, jak skutecznie wspierać innowacje.
Polska wdrożyć patent musi. Kiedy to zrobi, jest kwestią czasu i zależy od decyzji rządu