Przedstawiciele Gruzji zachęcali do inwestycji w tym kraju podczas VII Baltic Business Forum. To mały kraj, ale otwiera drzwi również na sąsiednie rynki
Gruzja czeka na polskie inwestycje. Macie produkty i technologie, które z powodzeniem można sprzedawać w naszym kraju – zapewnił prezes Gruzińskiej Agencji Inwestycyjnej Giorgi Pertaia podczas VII Baltic Business Forum. Gruzja była w tym roku gościem honorowym świnoujskiego kongresu.
Szef gruzińskiej agencji przekonywał, że atutami jego kraju są brak korupcji, niewysokie koszty pracy i proste regulacje rynkowe. Z myślą o eksporterach tamtejszy rząd scalił administrację celną, podatkową, fitosanitarną i graniczną. – 83 proc. eksportowanych i importowanych towarów przechodzi na granicy odprawę w tzw. zielonym korytarzu, w którym czas załatwienia wszelkich formalności wynosi średnio 10 minut. Ten czas jest mierzony przez niezależne organizacje gospodarcze – zachwalała Maka Chwedelidze z Gruzińskiej Izby Celno-Skarbowej.
Efekt reform wprowadzonych przez rząd w Tbilisi widać w statystykach. W 2014 r. napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych wzrósł w relacji rok do roku aż o 80 proc.! – Polski eksport do Gruzji w tym czasie wart był 103 mln dol., czyli prawie tyle samo, ile czeski, a gospodarka naszych południowych sąsiadów jest cztery razy mniejsza – wyliczał Maciej Chrzanowski, sekretarz ambasady RP w Tbilisi.
Zamieszkana przez 3,7 mln mieszkańców Gruzja, porównywalna potencjałem do Wielkopolski, wielu polskim przedsiębiorcom wydaje się zbyt małym rynkiem. – A ten kraj ma podpisane umowy o wolnym handlu z krajami Wspólnoty Niepodległych Państw oraz Turcją, więc otwiera drzwi do olbrzymich rynków zbytu. Z Tbilisi można też biznesowo obsługiwać Armenię i Azerbejdżan – wyjaśniał Chrzanowski.
Uczestniczący w Baltic Business Forum przedsiębiorcy i menedżerowie zapowiedzieli utworzenie Polsko-Gruzińskiej Izby Gospodarczej.
– W krajach leżących między Adriatykiem, Bałtykiem a Morzem Czarnym mieszka prawie 160 mln osób i jeśli zsumować wartość gospodarek tych państw, to okaże się, że wspólnie są one większe od rosyjskiej – zauważył podczas inauguracyjnej sesji VII Baltic Busines Forum były premier Waldemar Pawlak.
Uczestnicy debaty zgodzili się, że organizowane cyklicznie Baltic Business Forum, które poszerzyło swą formułę, otwierając się na kraje bałkańskie oraz kaukaskie, sprzyja integracji gospodarczej tej części Europy. A właśnie to – jak podkreślił Pawlak – jest obecnie najpoważniejszym wyzwaniem dla krajów tzw. trójkąta ABC.
– Poszerzenie koncepcji to odpowiedź na oczekiwania polskich przedsiębiorców, którzy chcą szukać szans biznesowych na nowych rynkach – uznał prezes Stowarzyszenia Baltic Business Forum i były minister gospodarki Jacek Piechota.
W ramach Forum po raz pierwszy uruchomiono Strefę Przedsiębiorcy, w której eksperci podpowiadali właścicielom i menedżerom małych i średnich firm, jak rozwijać działalność. Można było uzyskać rady na temat skutecznego poszukiwania klientów, ekspansji na rynkach zagranicznych czy prowadzenia działań marketingowych. Najwięcej osób zainteresowanych było jednak informacjami o funduszach europejskich. – Wchodzimy w okres wydatkowania pieniędzy z nowej perspektywy. Zmieniły się niektóre rządowe i samorządowe programy, inne są cele wsparcia i sposoby aplikowania o dotacje. Chcieliśmy pomóc firmom w odnalezieniu się w tej sytuacji – tłumaczył Łukasz Piechota, dyrektor Baltic Business Forum. – Po zainteresowaniu widać, że nie myliliśmy się co do potrzeb lokalnego biznesu – dodał.
Nie brakowało też rad dla tych, którzy dopiero mają pomysł na biznes i chcieliby znaleźć fundusze na jego stworzenie, szczególnie że w Forum uczestniczyli aniołowie biznesu, czyli przedstawiciele funduszy inwestycyjnych, którzy pomagają w tworzeniu przedsięwzięć.