Dewaluacja nastąpiła po ogłoszeniu słabych danych dotyczących eksportu, co wskazuje, że jej głównym celem jest poprawa sytuacji eksporterów
Chiny niespodziewanie zdewaluowały wczoraj juana. Według władz banku centralnego jest to jednorazowe posunięcie mające na celu zwiększenie roli rynku w ustalaniu kursu. Ale Pekin zarazem poprawia w ten sposób sytuację eksporterów, co może prowadzić do nowych wojen walutowych.
Zaskoczeniem była nie tylko sama decyzja o dewaluacji, lecz także jej poziom – kurs chińskiej waluty wobec dolara został obniżony o 1,9 proc., czyli najmocniej od 1994 r. – Chociaż Chiny w obrotach handlowych mają względnie dużą nadwyżkę, realny efektywny kurs wymiany juana jest nadal wysoki w stosunku do różnych globalnych walut i rozmija się z oczekiwaniami rynku. Tym samym konieczne jest dalsze zbliżenie kursu referencyjnego do oczekiwań rynku – napisał w komunikacie Ludowy Bank Chin (PBOC). Chodzi o to, że bank codziennie ustala kurs referencyjny – pozwalając na wahania do 2 proc. – ale dotychczas często ignorował przy tym sygnały rynkowe. Teraz, ustalając kurs na następny dzień, będzie brał pod uwagę kurs zamknięcia, popyt i podaż czy zmiany stóp procentowych w innych krajach. Taka zmiana jest krokiem w kierunku tego, by o kursie decydował rynek, co z kolei jest związane z zabiegami Pekinu o uznanie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy juana za walutę rezerwową, czyli za równie istotną, co dolar, euro, funt brytyjski i jen japoński.
Termin dewaluacji wskazuje jednak, że głównym motywem chińskich władz było coś innego. W miniony weekend opublikowano bowiem kolejne słabe dane z chińskiej gospodarki. Tym razem na temat eksportu, który w lipcu spadł w porównaniu z sytuacją sprzed roku o 8,3 proc., oraz indeks cen przemysłowych – mniejszy o 5,4 proc. Planem ekipy prezydenta Xi Jinpinga jest przeorientowanie gospodarki, tak aby wzrost gospodarczy był w większym stopniu napędzany przez popyt wewnętrzny, a w mniejszym przez eksport, ale ten ostatni nadal ma niebagatelne znaczenie. Chińskie towary stają się jednak coraz droższe. Wynika to z dwóch głównych przyczyn – rosnących płac (co pomaga w kreowaniu popytu wewnętrznego) oraz z dużego umocnienia się w ciągu ostatniego roku amerykańskiego dolara, z którym juan jest de facto powiązany. Efekt jest taki, że zyski chińskich eksporterów drastycznie spadły, co może się przełożyć na likwidowanie miejsc pracy. Dewaluacja zatem poprawi konkurencyjność chińskiego eksportu – ale będzie miała także skutki uboczne. Po pierwsze jest to czytelny sygnał, że władze chińskie chwytają się wszelkich możliwych środków, by powstrzymać spadek tempa wzrostu gospodarczego, co wraz z niedawnymi rekordowymi spadkami na giełdzie w Szanghaju i wieloma innymi słabymi danymi budzi niepokój co do stanu gospodarki. Po drugie wróci temat tego, że Chiny sztucznie zaniżają kurs swojej waluty, co przez lata było głównym zarzutem Stanów Zjednoczonych wobec gospodarczej polityki Pekinu. Wreszcie, inne kraje żyjące z eksportu zapewne pójdą śladem Pekinu i chcąc pozostać konkurencyjne, też zaczną obniżać kurs swoich walut. Szczególnie jeśli wbrew zapewnieniom PBOC wczorajsza dewaluacja nie będzie jednorazowym zdarzeniem, lecz będzie co jakiś czas powtarzana.