Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych i wiceszef MON odpowiedzialny za modernizację armii, w rozmowie z DGP.
Jak pan ocenia przebieg modernizacji armii w 2014 r.?
Poza zakupami interwencyjnymi nie wydarzyło się wiele. Mam tu na myśli pociski manewrujące JASSM, które kupiliśmy do samolotów F-16. To jedyne, co realnie podniesie naszą zdolność bojową. I to dopiero za dwa lata.
Sam pan współtworzył plan modernizacji armii jako wiceminister obrony.
Plan jest bardzo dobry. Ale zbyt długo tkwimy w zawieszeniu z powodu braku decyzji politycznych. Zajmujemy się papierologią, program tonie w biurokracji. To jest prosta piłka: bierzemy sprzęt albo nie. Decyzje co do zakupu śmigłowców wsparcia i obrony powietrznej powinniśmy byli podjąć już dawno. Naciski polityczne i medialne ten proces hamują. Na przykład w kwestii okrętów podwodnych zmieniamy wymagania, a przez to cały proces wydłuża się o kolejne lata. Armia zmienia decyzje wskutek podszeptów z boku.
Plan modernizacji przyjęto we wrześniu 2013 r., w czerwcu 2014 r. już go nowelizowano. Dlaczego?
Proszę pamiętać, że w 2013 r. z MON w wyniku nowelizacji budżetu zabrano 3 mld zł. W 2014 r. dokonaliśmy części płatności przewidzianych jeszcze na rok 2013. Dlatego teraz bez problemu można się chwalić dużymi kwotami wydanymi na modernizację. To taki księgowy majstersztyk.
Jeśli mówimy o księgowości, jak to było z programem pancernym? W ciągu 9 miesięcy kwota przewidzianych wydatków wzrosła z zera do 750 mln zł.
Dobrze, że tak zrobiono, bo trzeba było zapłacić za czołgi Leopard, które kupiliśmy w Niemczech. Bez zmian w planie byłoby to niemożliwe.
Dlaczego nie działa program wyposażenia indywidualnego żołnierza „Tytan”?
Komisja monowska wyceniła to, co dostarczono, na 3 mln zł. Dobrze, że nie wydano tych pieniędzy. Okazuje się, że nie zrobiono więcej, nie było za co płacić. Ten program zaraz przejdzie do historii, bo ci, którzy go robią, nie prowadzą prac w oczekiwanym przez MON tempie. To wymaga wyjaśnienia. Albo trzeba go zamknąć, albo radykalnie uzdrowić.
Co w kwestii modernizacji idzie dobrze?
Moim zdaniem dobrą decyzją był zakup podwozia do armatohaubic Krab za granicą. To w krótkim czasie przyniesie efekty. I zarówno polskie wojsko, jak i polski przemysł na tym skorzysta. Dobrze idzie Rosomak, choć kuleje rozwinięcie wersji specjalnej. Ale tu błędy są po stronie wojskowych, a nie przemysłu. Chyba najlepiej ma się marynarka wojenna (poza okrętami podwodnymi). Widać, że w krótkim czasie może odzyskać dobrą kondycję.
Co będzie najważniejsze w modernizacji armii w 2015 r.?
Decyzje o wyborze dostawców śmigłowców i tarczy przeciwrakietowej. Nasze śmigłowce zaraz przestaną latać, a obrona jest dziurawa. Przy tej okazji powinniśmy się zastanowić, czy państwo nie powinno przejąć części udziałów w fabrykach w Świdniku lub w Mielcu – wtedy będziemy mieli realny wpływ na to, co tam się dzieje.