PKO BP zawarło właśnie strategiczne porozumienie z InPost Finanse. W swoich oddziałach będzie obsługiwało klientów InPostu. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że bank jest jednocześnie udziałowcem Banku Pocztowego, którego większość akcji należy do Poczty Polskiej. A ta toczy wojnę z InPostem nie tylko na rynku usług finansowych. Jak ten sojusz wpłynie na wzajemne stosunki?
ikona lupy />
PKO BP przy Pocztowym to gigant / Dziennik Gazeta Prawna
Umowa z PKO Bankiem Polskim pozwala InPostowi doręczać przekazy pieniężne pod dowolny adres w całej Polsce. Jeśli listonosz nie zastanie kogoś w domu, odbiorca z awizem może wypłacić pieniądze w każdym oddziale największego polskiego banku. Oznacza to, że sieć InPostu, w których można nadać przekaz lub wypłacić pieniądze, zwiększyła się z 1,2 tys. do 3,5 tys. placówek (w tym 2,3 tys. oddziałów PKO BP).
Jak na tym skorzysta bank? Zdaniem Radosława Tomaszewskiego z departamentu produktów transakcyjnych i finansowania handlu w PKO BP, zawarte porozumienie uzupełnia ofertę tej instytucji w zakresie obsługi wypłat gotówkowych. – Nawiązanie współpracy z InPost Finanse, jako niezależnym operatorem, pozwoliło też rozwinąć naszą ofertę dotyczącą zarządzania gotówką – podkreśla Tomaszewski.
Eksperci zwracają uwagę, że bank, współpracując z operatorem pocztowym, może także przyciągnąć klientów, którzy nie mają jeszcze konta bankowego. To właśnie oni najczęściej otrzymują przekazy pieniężne. – Dziwi zaś, że PKO BP, jeden z udziałowców Banku Pocztowego, podejmuje działania, które godzą w interesy jego głównego partnera – Poczty Polskiej – mówi pragnący zachować anonimowość analityk rynku.
Postawą PKO BP jest też zdziwiony Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej. Jego zdaniem umowa banku z prywatnym operatorem to kolejny dowód na to, że państwo nie panuje nad tym, co się dzieje na rynku pocztowym.
– Poczta Polska jest przedsiębiorstwem państwowym. Natomiast PKO BP to ostatni bank kontrolowany przez państwo. Mimo to mamy sytuację, w której latami nierozwiązany pozostaje absurdalny spór między zarządem PKO BP a władzami Poczty Polskiej dotyczący Banku Pocztowego, a państwo nie zajmuje w tej kwestii sensownego stanowiska – twierdzi Nowicki. Podkreśla, że problemu nie rozwiązał żaden z trzech ostatnich ministrów administracji i cyfryzacji, nadzorujących PP, czyli Michał Boni, Rafał Trzaskowski i Andrzej Halicki.
– Nie wiem, czy to gra interesów, czy personalny spór prezesów Poczty i banku, ale minister powinien to zakończyć – podkreśla Nowicki. Ocenia, że trwający wokół banku pocztowego konflikt sprawia, że tak jak w przypadku przetargu na przesyłki sądowe (który Poczta przegrała) InPost nadal zasilany jest publicznymi pieniędzmi. – Czy właściciel PP, minister Halicki zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje? Organizacje związkowe już dwa miesiące temu wystosowały do niego pismo z prośbą o spotkanie także w sprawie Banku Pocztowego, ale do dzisiaj nie otrzymały odpowiedzi – mówi inny przedstawiciel pracowników Poczty, pragnący zachować anonimowość. Ocenia, że przedstawiciel rządu, który nie ma ochoty rozmawiać z pracownikami nadzorowanego przez siebie przedsiębiorstwa, pokazuje swoją arogancję. A to sprawia, że pracownicy będą chcieli rozpocząć wojnę. – Powoli do tego dojrzewamy – podsumowuje związkowiec.
Konflikt wokół Banku Pocztowego ciągnie się już od lat. Obecnie większościowym akcjonariuszem Banku Pocztowego jest Poczta Polska, która ma 75 proc. minus dziesięć akcji. Pozostałą część posiada PKO BP, które od dłuższego czasu zabiega o możliwość przejęcia kontroli nad Pocztowym. Wiosną ubiegłego roku zaproponowało dokapitalizowanie go kwotą 380 mln zł, z czego PKO miałoby wyłożyć 290 mln, a pozostałe 90 mln zł – Poczta Polska. Dzięki temu potrzeby kapitałowe Banku Pocztowego zostałyby zaspokojone na najbliższe 2–3 lata. Propozycja PKO BP oznaczałaby jednak zmianę układu sił w Banku Pocztowym. Udział Poczty Polskiej spadłby do 50 proc. plus jedna akcja. PKO BP chciałoby zmiany statutu Pocztowego i prawa do czterech miejsc w jego radzie nadzorczej. Poczcie pozostawiono by trzech członków. PKO BP chciałoby doprowadzić do wprowadzenia do zarządu Pocztowego swoich ludzi, którzy byliby odpowiedzialni za obszar ryzyka oraz informatyzację.
Propozycja ta była efektem odmowy Poczty na poprzednio deklarowaną chęć odkupienia od Poczty Polskiej całego pakietu akcji Pocztowego za 240 mln zł. PKO proponowało wówczas Poczcie także podpisanie długoletniej umowy, na mocy której w placówkach pocztowych sprzedawane byłyby produkty finansowe pod marką Banku Pocztowego. Wszystkie te propozycje Poczta Polska odrzuca. Jej strategia oparta jest m.in. na rozwoju sprzedaży produktów finansowych oferowanych przez należący do niej bank. Jego odsprzedaż nie wchodzi więc w grę.

Przedstawiciele Banku Pocztowego i Poczty Polskiej odmówili DGP komentarza w tej sprawie.

Spór między Pocztą Polską a PKO BP ciągnie się od lat