Zmniejszenie elastycznej linii kredytowej w Międzynarodowym Funduszu Walutowym spowoduje, że praktycznie wrócimy do sytuacji z 2009 roku.
Wtedy, niedługo po wprowadzeniu takiego instrumentu do arsenału środków, jakimi dysponuje MFW, Polska zyskała dostęp do ponad 20 mld dol. Możliwą do wykorzystania kwotę zwiększono nam dwa lata później. I zwiększenie, i zmniejszenie elastycznej linii to pozytywny sygnał. Pierwszy to umocnienie pozycji finansowej kraju na wypadek szczególnie silnych zawirowań na międzynarodowych rynkach. Drugi to wskazówka, że kraj jest w stanie sam poradzić sobie z problemami (oczywiście pod warunkiem, że ograniczenie elastycznej linii odbywa się na wniosek „klienta” MFW).
We współpracy z funduszem finanse to jedno. Drugie to zalecenia, jakich rządom udzielają misje MFW. Ponieważ od 1995 r. nie korzystamy z pożyczek z funduszu, jego zalecenia nie są dla kolejnych rządów warunkami dalszej współpracy, raczej poradami. Warto przynajmniej zdawać sobie sprawę z tego, co zdaniem ekspertów MFW pomogłoby naszej gospodarce. Jedną z takich rzeczy byłyby obniżki stóp procentowych. W średnim terminie – dalsze umiarkowane zwiększanie rezerw walutowych. A także ograniczanie deficytu finansów publicznych (ale też, gdyby nadeszło mocniejsze spowolnienie, uruchomienie automatycznych stabilizatorów). No i sektor finansowy: tu zdaniem MFW musimy popracować nad prawnymi rozwiązaniami, które pomogą ograniczyć problem złych kredytów. I nad restrukturyzacją SKOK-ów.