Opozycja krytykuje przyszłoroczny budżet. Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, ma on służyć tylko przetrwaniu, a Sojusz Lewicy Demokratycznej obawia się, że budżet uderzy w najbiedniejszych.

Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda uważa, że przyjęty przez Sejm budżet jest zły i został przygotowany i przegłosowany "na siłę". Rzecznik przypomniał, że Platforma Obywatelska przeforsowała zmiany w OFE, bez dyskusji społecznej i odrzucając postulaty opozycji, tylko po to, aby zasypać gigantyczną dziurę w budżecie. Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk dodał, że przyszłoroczny budżet ma służyć tylko przetrwaniu. Poseł, członek sejmowej komisji finansów podkreślił, że gdyby rządowi rzeczywiście zależało na dobrej ustawie, to zaakceptowałby chociaż część z poprawek zgłoszonych przez opozycję.

Rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusz Joński powiedział natomiast, że plany finansowe na przyszły rok są obliczone na najbogatszych, a co za tym idzie, uderzą w najbiedniejszych Polaków. Dodał, że w najbliższych trzech latach podatek VAT będzie wynosił 23 procent, akcyza na papierosy i alkohol została podniesiona, zlikwidowano wiele ulg, a równocześnie coraz wieksze pieniądze idą na administrację. "Nie mogliśmy popierać budżetu, który po raz kolejny uderza w najuboższych" - oświadczył Dariusz Joński. Jako przykład kuriozalnej rozrzutności rządu podał budżety Instytutu Pamięci Narodowej i Polskiej Akademii Nauk. IPN w przyszłym roku dostanie ponad 250 milionów złotych z państwowej kasy, a PAN cztery razy mniej. To - zdaniem Jońskiego - "chora sytuacja".

Deficyt budżetu ma nie przekraczać 47,7 miliarda złotych. Dochody państwa mają wynieść przeszło 276,9 miliarda złotych, a wydatki nie będą wyższe niż 324,6 miliarda. Gospodarka ma odbudowywać się po kryzysie - rząd prognozuje, że PKB w przyszłym roku wzrośnie o 2,5 procent. Inflacja ma osiągnąć poziom 2,4 procent, a w kolejnych trzech latach po 2,5 procent. Ustawę musi jeszcze uchwalić Senat i podpisać prezydent.