Szacujemy, że najwyższa kumulacja, jaka mogłaby się wydarzyć w Lotto, to nawet 80 mln zł - mówi PAP członek zarządu Totalizatora Sportowego Piotr Kamiński. Zapowiada wprowadzenie w 2013 r. nowej gry typu "wygraj ekstra pensję".

PAP (Łukasz Osiński): Czy po tym, gdy cena jednego zakładu Lotto wzrosła z 2 zł do 3 zł, Totalizator odczuł spadek przychodów?

Piotr Kamiński: W 2009 roku, gdy spółka wprowadziła nowe ceny, nastąpiło pewne obniżenie sprzedaży. Jednak zmiana ceny przyczyniła się do większych kumulacji. Te zaś zwiększają zainteresowanie graczy naszymi produktami. W pierwszej połowie roku mieliśmy dwie rekordowe kumulacje, w drugiej połowie kolejne dwie. Szacujemy, że statystycznie najwyższa kumulacja, jaka mogłaby się wydarzyć w Lotto, to nawet 80 mln zł. Oczywiście tak wysokie kumulacje zdarzają się rzadko, dlatego ten rok jest szczególny. Przekłada się to na już widoczne wyższe wyniki spółki.

PAP: Niedawno Totalizator Sportowy wprowadził do swojej najpopularniejszej gry Lotto nowy dodatek - Lotto Plus. Po każdym losowaniu Lotto odbywa się dodatkowe losowanie 6 z 49 liczb. Jak sprzedaje się nowa oferta?

P.K.: Jesteśmy zadowoleni z pierwszych wyników sprzedaży. Klienci docenili, że mogą mieć dodatkową szansę na wygraną. Stawki nagród w tym przypadku są stałe - nie ma kumulacji. Po miesiącu od wprowadzenia oferty przychody z Plusa są bardzo zachęcające. Naszym graczom już wypłaciliśmy tylko w tej grze prawie 3 miliony złotych wygranych. Na pełną ocenę tego, jak nowa gra przyjęta została przez graczy, poczekamy jednak do przyszłego roku.

PAP: Czy w planach są kolejne gry?

P.K.: W przyszłym roku zamierzamy wprowadzić produkt loteryjny związany ze stałymi wypłatami w czasie, czyli typu "wygraj ekstra pensję". Myślę, że to będzie pierwsza połowa 2013 roku. Chcemy, żeby gracze mieli możliwość spróbowania czegoś nowego. Planujemy jeszcze drugi produkt, jednak jest jeszcze za wcześnie, by cokolwiek o nim powiedzieć.

PAP: W waszej ofercie jest coraz więcej tzw. zdrapek. Jak kształtuje się ich sprzedaż?

P.K.: Z naszych produktów zdrapki są obecnie produktem o najwyższej dynamice wzrostu sprzedaży. Tylko w III kwartale br. sprzedaż wzrosła o 32 proc. (w ujęciu rok do roku). Chcemy, żeby były jeszcze bardziej dostępne. Planujemy rozszerzenie sieci sprzedaży m.in. poprzez wprowadzenie urządzeń samoobsługowych do zdrapek, tzw. maszyn vendingowych. Są one bardzo popularne m.in. w Szwajcarii. Wystartował już program pilotażowy i w niektórych kolekturach, w których stoją automaty, sprzedaż zdrapek wzrosła o kilka tysięcy procent.

PAP: Zamierzacie rozwijać także sieć punktów sprzedaży?

P.K.: Mamy ich ponad 12,5 tys. i zakładamy wzrost. Chcemy być obecni w sieciach handlowych - interesują nas hipermarkety, supermarkety i mniejsze sieci. W tej chwili działamy tylko w jednym z hipermarketów, ale prowadzimy rozmowy z dwoma innymi firmami, jednymi z największych sieci handlowych w Polsce. Są bardzo zaawansowane i spodziewamy się, że zakończą się w ciągu najbliższych tygodni. Pozostaje jeszcze kwestia systemów informatycznych - chodzi o zintegrowane ich z systemami kasowym. Niektóre z sieci supermarketów mają po kilka systemów kasowych, bo powstały z kilku połączonych sieci. Stąd nie jest to takie proste.

PAP: Jak wygląda obecnie struktura sprzedaży waszych produktów?

P.K.: Dominuje oczywiście Lotto - 54 proc. przychodów. 25 proc. to Multi Multi - gra bardziej skomplikowana, losowana dwa razy dziennie. Kolejne gry - Mini Lotto, Keno i Joker - to dalsze 9 proc. naszych przychodów. Natomiast loterie terminalowe - Kaskada i Los Milionos - to ok. 4 proc. I na koniec zdrapki z udziałem na poziomie ok. 8 proc. Zakładamy, że udział loterii w strukturze przychodów będzie się zwiększał.



PAP: Jak wyglądają wasze tegoroczne wyniki finansowe?

P.K.: Po 8 miesiącach roku przekroczyliśmy wynik, który planowaliśmy osiągnąć na koniec roku. Pomogły nam w tym oczywiście tegoroczne kumulacje. Można powiedzieć, że każda z nich napędza kolejną - ludzie zawierają więcej zakładów. Myślę, że na koniec tego roku osiągniemy przychody w wysokości ok. 3,4 mld zł. Do tego dochodzi wdrażany plan optymalizacji kosztowej spółki. Ostateczny wynik na pewno będzie lepszy, niż w zeszłym roku.

PAP: Kilka lat temu, w 2008 r., firma osiągnęła jednak większe przychody - 3,6 mld zł.

P.K.: Wtedy płaciliśmy do budżetu niższy podatek i mniejsze dopłaty. Obecnie obowiązująca ustawa o grach hazardowych nakłada na nas większe zobowiązania. Tylko Totalizator Sportowy odprowadza dopłaty na fundusze celowe finansujące polski sport i kulturę.

PAP: Ile Totalizator Sportowy wpłacił do budżetu państwa w zeszłym roku i ile wpłaci w tym? Jakie wyniki finansowe prognozujecie na najbliższe lata?

P.K.: Wpłacamy podatek obrotowy od gier, dopłaty na fundusze celowe i bezpośrednią dywidendę. W ubiegłym roku było to łącznie ponad 1,4 mld zł (z czego ponad 690 mln to dopłaty do funduszy: rozwoju kultury fizycznej, promocji kultury i rozwiązywania problemów hazardowych; kolejne prawie 600 mln to podatek od gier i loterii; prawie 50 mln to podatek dochodowy i równo 100 mln zł dywidendy za 2010 r.). Szacuję, że w tym roku może to być ok. 1,6 mld zł.

Nasza strategia przewiduje, że w 2016 r. będziemy osiągać prawie 5 mld przychodów z całej naszej działalności - zarówno gier, loterii, jak i zakładów wzajemnych. Oczywiście jeśli zostaną spełnione określone warunki, np. możliwość wykorzystywania internetowego kanału sprzedaży. Chcemy rozwijać także nowe typy gier, które wzmocnią nasze przychody. Dodatkowo zakładamy, że w 2016 r. będziemy wpłacać do budżetu państwa ponad 2 mld zł z tytuły podatków, dopłat i bezpośredniej dywidendy.

PAP: Czy Totalizator Sportowy chciałby sprzedawać swoje usługi przez internet?

P.K.: Dziś nie ma takiej możliwości w zakresie produktów Lotto objętych monopolem państwa, bo zabrania tego prawo - ustawa o grach hazardowych. Mamy nadzieję, że to się zmieni i nasze gry oraz loterie będą dostępne przez internet. Oczywiście nie wszystkie. Jeśli ktoś zapytałby mnie, czy chciałbym wprowadzić do internetu już teraz Keno, które jest losowane co 5 minut, to powiem - jeszcze nie. Natomiast taka gra, jak Lotto, jak najbardziej tak. Ludzie często nie grają, bo nie mają czasu wstąpić do kolektury w tygodniu. Internet mógłby dać im taką szansę.

Zgodnie z ustawą o grach hazardowych gry liczbowe i loterie pieniężne są w Polsce objęte monopolem Państwa. Totalizator Sportowy jest jednoosobową spółką Skarbu Państwa powołaną do realizacji tego monopolu. W cenie oferowanych przez Lotto gier liczbowych zawarta jest dopłata w wysokości 25 proc. ceny stawki. W przypadku loterii pieniężnych dopłata ta wynosi 10 proc. Kwoty z dopłat trafiają docelowo na rachunek Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej (77 proc. wpływów z dopłat), Funduszu Promocji Kultury (20 proc. wpływów z dopłat) oraz Funduszu Rozwiązywania Problemów Hazardowych (3 proc. wpływów z dopłat).