Polska powinna podejmować dodatkowe działania, jeśli chce obniżyć deficyt do 2,2 proc. PKB w 2013 r. – ocenia OECD. – Ostrożnie – mówią ekonomiści.
Polska gospodarka według OECD / DGP
Organizacja ocenia, że PKB strefy euro zmniejszy się w tym roku o 0,1 proc. Wcześniej spodziewano się 0,2-proc. wzrostu. W Polsce co prawda tempo wzrostu ma zwolnić z 4,4 proc. do około 2,9 proc. w tym i w przyszłym roku, ale rządowy plan obniżenia deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB w tym roku jest według OECD realny. Według autorów raportu głównie dzięki dobremu wynikowi sektora finansów w 2011 roku, ale też działaniom konsolidacyjnym podejmowanym przez władze.
Bardziej sceptycznie autorzy raportu podchodzą do planu dalszego ograniczania deficytu w 2013 roku. Według rządu ma on spaść do 2,2 proc. PKB. OECD przyjmuje tę prognozę – ale z zastrzeżeniami. – Będą potrzebne dodatkowe działania, by osiągnąć cel deficytu na poziomie 2,2 proc. PKB w 2013 r. – napisano w raporcie.
Rzecz w tym, że rząd żadnych ekstra rozwiązań w finansach publicznych nie szykuje, bo zakłada, że wystarczy to, co już przyjęto. Przede wszystkim reguła wydatkowa ograniczająca wzrost wydatków do 1 proc. ponad inflację. W pełni dojrzałe owoce dadzą wprowadzone w tym roku podwyżka składki rentowej (około 7 mld zł dodatkowych dochodów w FUS) i podatek od kopalin (około 2,2 mld zł rocznie więcej w kasie państwa). Do tego dojdzie ograniczenie preferencji w stosowaniu 50-proc. kosztów uzyskania przychodu (finanse publiczne powinny pozyskać z tego około 164 mln zł rocznie).
Jednak to, że w planie nie ma dodatkowych rozwiązań, ekonomistów nie przeraża. Europejska gospodarka znów stanęła na rozdrożu. Jeśli podąży w stronę recesji, wzrost gospodarczy w Polsce może jeszcze bardziej zwolnić. A w takiej sytuacji fiskalne zaciskanie pasa mogłoby zaszkodzić.
– Trochę luzu w polityce fiskalnej byłoby wskazane, wzrost trzeba podtrzymywać bo pula środków unijnych dla Polski zmaleje – mówi Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium. I podkreśla, że najważniejsze będzie wyważenie proporcji – czyli prowadzenie takiej polityki przez rząd, by jednocześnie nie sprawiać wrażenia zbytniego poluzowania.
Zdaniem naszego rozmówcy dodatkowe oszczędności, o które apeluje OECD, mogłyby się skończyć głębszym hamowaniem wzrostu. Alternatywa to mniej ambitny wynik w finansach publicznych.
– Nawet jeśli w tym roku deficyt nie będzie na poziomie 3 proc. PKB, ale np. 3,5 proc., i tak będzie sukces, biorąc pod uwagę to, że dwa lata temu wynosił 7,8 proc. Dla wiarygodności nie byłoby dużego uszczerbku – mówi Maliszewski.
Marta Petka-Zagajewska, ekonomistka Raiffeisen Banku, uważa, że samo szybkie obniżenie deficytu finansów poniżej 3 proc. PKB wystarczy, by Polska utrzymała dobrą opinię na rynkach. – Zapowiedź dalszego obniżania deficytu docelowo do 1 proc. PKB ma duże znaczenie wizerunkowe. Ale nie ma co stawiać na szali i tak słabnącej koniunktury, żeby zbić deficyt o kolejne 0,8 pkt proc. PKB – mówi.
Dodaje, że zmienia się sposób myślenia o metodach wychodzenia z kryzysu.
– Na początku liczyła się radykalna walka z deficytem i długiem. Teraz mówi się, że nie należy tego robić bezmyślnie, nie zważając na skutki dla gospodarki. Nie warto podcinać gałęzi, na której się siedzi – twierdzi Petka-Zagajewska.

Rząd nie szykuje żadnych ekstra rozwiązań w finansach