Pierwszego dnia po giełdowym debiucie notowania Facebooka spadły poniżej emisyjnej ceny 38 dolarów za akcję. Na początku sesji na parkiecie Nasdaq walory największego na świecie portalu społecznościowego potaniały do 34,34 dolarów. a na zamknięciu finiszowały jeszcze niżej, bo do 34,03 dolarów.

Po niespełna pół godzinie od otwarcia przecena doszła do 33,19 dolarów za akcję, co oznaczało spadek o ponad 13 proc. w stosunku do piątkowego zamknięcia (38,23 dolarów). Po kolejnej pół godzinie spadek ustabilizował się na poziomie około 12 proc.

Tak było praktycznie przez cały poniedziałek, jedynie około godz. 14-tej czasu nowojorskiego (godz. 20 czasu polskiego) akcje Facebooka zbliżyły się dwukrotnie do progu 35 dolarów, ale ani razu go nie przekroczyły. Potem tylko słabły. Także po zamknięciu regularnej sesji notowania elektroniczne nie wychyliły się poza barierę 34 dolarów.

Szef Nadsaq’a Robert Greifled powiedział w niedzielę, że jest „strasznie skonfundowany” z powodu technicznych usterek, które spowodowały w piątek opóźnienie notowań Facebooka. „To nie był nasz najlepszy moment” –mówił Greifeld. Wskutek awarii część inwestorów nie wiedziała czy ich zlecenia kupna lub sprzedaży są faktycznie realizowane.

W piątek ponad 566 mln akcji Facebooka zmieniło właściciela, co jest rekordowym obrotem podczas debiutu na amerykańskim rynku. Duży popyt na walory firmy Zuckerberga skłoniło spółkę do poniesienia ceny emisyjnej oraz zwiększenia liczby oferowanych akcji.

W trakcie piątkowej sesji akcje doszły do poziomu 45 dolarów, ale na zamknięciu spadły do 38,23 dolarów. Firma pozyskała 16 mld dolarów, a jej wartość rynkowa doszła do 104 mld dolarów.

Według różnych doniesień bank Morgan Stanley, jeden z głównych organizatorów emisji w pewnym momencie w piątek zaczął skupywać akcje, żeby nie spadły poniżej ceny otwarcia.