Złoto może podrożeć do końca tego roku do 2200 dolarów za uncję, czyli o 21 proc., platyna zyskać 10 proc., a ropa Brent podskoczyć o 26 proc. do 140 dolarów za baryłkę – twierdzi menedżer funduszu hedżingowego, który w 2011 roku już podwyższył zarobki swoich klientów o 33 proc.

“Obawy przed recesję, przed pogorszeniem się sytuacji ekonomicznej wywierają wpływ na surowce, Nadal wierzymy w złoto. I jeśli umacnia się przekonanie, że wzrost gospodarczy na świecie natrafia na przeszkody, wtedy złoto staje się schronieniem dla oszczędności” – mówi Tony Hall z Duet Commodities Fund w Londynie, cytowany przez agencję Bloomberg.

Złoto, które awansowało w rym roku o 28 proc. do stawki 1823,48 dolarów za uncję, drożeje jedenasty rok z rzędu, co stanowi najdłuższy okres wzrostów kruszcu od niemal 90 lat. W indeksie Standard & Poor’s GSCI monitorującym zachowania na rynku 24 głównych surowców, złoto znajduje się na drugim miejscu za srebrem, które powędrowało w tym roku w górę aż o 32 proc. Dlatego obecnie cena złota jest tylko 45 razy wyższa od ceny srebra, wobec 84-krotnosci ceny z roku 2008.

Jeśli zgodnie z prognozą Halla złoto osiągnie próg 2200 dolarów za uncję, będzie ono wciąż tańsze od stawki 850 dolarów za baryłkę z 1980 roku, gdyż po uwzględnieniu inflacji musiałoby kosztować 2337 dolarów.

Drożeją zresztą wszystkie surowca. Jeśli ogólnoświatowy indeks notowań giełdowych MSCI All-Country spadł w tym roku o 9,6 proc., to wspomniany surowcowy indeks S&P zwyżkował o 2,6 proc., windowany w górę przez srebro i złoto. Jak wyliczył bank inwestycyjny Barclays Capital w czerwcu tego roku holdingu surowcowe inwestorów opiewały na gigantyczną kwotę 431 mld dolarów, co oznacza pięciokrotny wzrost w okresie minionych sześciu lat.