Obniżenie przez Standard & Poor's oceny wiarygodności kredytowej USA wzbudziło ogromne kontrowersje nie tylko ze względu na bezprecedensowość tej decyzji i obawy o reakcję rynków, ale także ze względu na pomyłkę agencji
W pierwotnej wersji analizy S&P zawyżono – wskutek prostego błędu w obliczeniach – o dwa biliony dolarów w ciągu najbliższych 10 lat wydatki uznaniowe amerykańskiej administracji. Agencja korzystała z danych Biura Kongresu ds. Budżetowych. Pomyłkę jeszcze w piątek wieczorem wychwycił Departament Skarbu, który wykorzystał ją do zakwestionowania decyzji o obniżeniu ratingu oraz wiarygodności samej agencji.
– Błąd na sumę dwóch bilionów dolarów mówi sam za siebie. Powstają w ten sposób fundamentalne pytania o wiarygodność i spójność działań agencji – skomentował przedstawiciel Departamentu Skarbu John Bellows.
Standard & Poor's wyjaśnił, że pomyłka została usunięta jeszcze przed upublicznieniem decyzji o obniżeniu ratingu i zasadniczo nie wpłynęła na ocenę. Agencja wyjaśniła, że wydatki administracji kalkulowane są w 10-letniej perspektywie, zaś ona patrzy na sytuację państw w horyzoncie trzech do pięciu lat. A John Chambers, dyrektor wykonawczy agencji, powiedział, że kwota, o której mowa, jest w 10-letniej perspektywie niewielkim procentem amerykańskiego długu. – Nie robi to zasadniczej różnicy, bo nie zmienia to tego, że stosunek amerykańskiego długu do PKB będzie w ciągu następnej dekady rósł – przekonywał.
Departament Stanu próbował także przekonać Standard & Poor’s, gdy ten przyznał się do błędu, do wycofania degradacji. – Niezależnie od tego błędu nie ma uzasadnienia dla decyzji o obniżeniu ratingu wiarygodności USA – mówił Bellows. To pierwszy w historii przypadek, by amerykańska administracja wprost kwestionowała decyzję którejś z trzech wielkich agencji ratingowych. Standard & Poor’s jednak odmówił, podkreślając, że cały problem amerykańskiego długu, niezależnie od zgody Kongresu na podniesienie limitu i oszczędności, istnieje.
Zresztą decyzja nie była zaskoczeniem. Standard & Poor's była pierwszą z agencji, która zagroziła obniżeniem ratingu, gdy trwały rozmowy o limicie zadłużenia. Kwietniowa decyzja o zmianie perspektywy ratingu ze stabilnej na negatywną wywołała spore zaniepokojenie na rynkach finansowych. Gdy zbliżał się 2 sierpnia, czyli termin możliwej niewypłacalności Stanów Zjednoczonych, S&P zagroził obniżeniem ratingu, jeśli Kongres nie zgodzi się na oszczędności na sumę co najmniej 4 bln dol. Ponieważ uzgodniony przez Demokratów i Republikanów kompromis przewiduje cięcia tylko na 2,4 bln dol. – i takie samo zwiększenie długu – obniżenie ratingu przez S&P było tylko kwestią czasu. Na razie żadnej decyzji nie podjęły Moody's i Fitch, które po głosowaniu w sprawie limitu długu potwierdziły najwyższą ocenę wiarygodności USA.