Wejście Bogdanki i ukraińskiego Kernela do indeksu WIG20 podniosło wycenę akcji tych spółek. mWIG40, w którym do tej pory notowane były obie firmy w ciągu ostatnich miesięcy, zyskał jedynie 0,18 proc. Tymczasem Kernel podrożał o 3,2 proc., a Bogdanka aż o 9 proc.
Od dziś w indeksie największych spółek warszawskiej giełdy WIG20 znajdują się akcje Bogdanki i Kernela. Po corocznej rewizji indeksów zastąpiły one walory Cyfrowego Polsatu i Polimeksu Mostostal, które znalazły się w indeksie mWIG40. Ta zamiana spółek odbiła się na cenie ich akcji.
O planowanych zmianach w indeksie GPW poinformowała w połowie lutego. Od tego momentu WIG20 zyskał 4,3 proc. Spółki, które z tego indeksu miały wypaść, zachowywały się dużo gorzej: Cyfrowy Polsat urósł jedynie o 1,6 proc., a Polimex o 3,15 proc. Z kolei akcje spółek, które miały wejść do grona blue chipów, rosły szybciej niż indeks mWIG40, w którym do tej pory się znajdowały. O ile ten indeks w ciągu ostatniego miesiąca zyskał jedynie 0,18 proc., Kernel podrożał o 3,2 proc., a Bogdanka aż o ponad 9 proc.
Powodem, dla którego firmy wchodzące w skład głównego indeksu zachowują się lepiej od innych, są zasady inwestowania stosowane przez część inwestorów, głównie funduszy inwestycyjnych, szczególnie tych zagranicznych.
– Dla części z nich indeks WIG20 jest benchmarkiem. W związku z tym rewizja indeksu powoduje pojawienie się krótkoterminowego dodatkowego popytu lub podaży na papier podlegający tej rewizji – mówi Wojciech Zych, zarządzający funduszami w Quercus TFI.
Chodzi o to, że gdy w składzie indeksu ma się pojawić nowa spółka, zarządzający starają się dokupić jej akcji. Zwykle jednocześnie sprzedają akcje tej firmy, która z indeksu jest usuwana.
Zdaniem przedstawiciela Quercusa także po wejściu do indeksu WIG20 spółka zachowuje się lepiej od innych. Taka firma bowiem trafia pod lupę większej liczby analityków, którzy ją oceniają w rekomendacjach.
– Zagraniczne fundusze inwestycyjne poszukują takich spółek i na nich koncentrują swoje zakupy – mówi Wojciech Zych.
Przed bezkrytycznym kupowaniem akcji spółek, które po rewizji mają awansować do indeksu największych lub wyprzedawaniem tych, które z tego indeksu wypadną, przestrzega jednak Krzysztof Stępień, analityk AgioFunds TFI.
– Na zachowanie się kursów poszczególnych spółek o wiele większy wpływ niż przynależność do danego indeksu ma koniunktura na giełdzie, analiza fundamentalna czy sentyment do sektora – mówi.
Poza tym nie każdy indeks budzi zainteresowanie inwestorów. W rezultacie mimo awansu w skład pozornie ważniejszego wskaźnika spółki mogą zachowywać się gorzej niż inne.
Tak było np. w przypadku awansu Astarty i Puław z indeksu sWIG80 (grupującego małe spółki) do mWIG40 (tzw. indeks szerokiego rynku). Od lutego, gdy pojawiła się informacja o zmianie w indeksie, Astarta potaniała o ponad 15 proc., a Puławy – o przeszło 8 proc. Tymczasem sWIG80 stracił niewiele ponad 2 proc., a mWIG40, do którego weszły te firmy, 3,9 proc.
PRAWO
Jak ustalany jest skład indeksów
O przynależności spółki do indeksu WIG20, mWIG40 czy sWIG80 decyduje wartość akcji będąca w wolnym obrocie na rynku, a także wartość obrotów, jakie odnotowano na papierach danej spółki w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Z tym że pod uwagę brane są tylko spółki, których walory będące w wolnym obrocie stanowią min. 10 proc. kapitału i mają wartość co najmniej 1 mln euro. I tak największe i najbardziej płynne spółki znajdują się w indeksie WIG20, mniejsze i mniej płynne w mWIG40, a jeszcze mniejsze w sWIG80. Co roku dokonywana jest rewizja indeksów, a co kwartał korekta.