W legalnych punktach bukmacherskich nie można legalnie obstawiać wyników piłkarskiej ekstraklasy. Zdaniem firm hazardowych Ekstraklasa SA za możliwość włączenia jej meczów do oferty żąda za dużo, bo nawet 2,5 tys. zł od każdego punktu za rok.
– Od PZPN dowiedzieliśmy się, że Ekstraklasa, która zarządza naszą najlepszą ligą, żąda od bukmacherów takich samych pieniędzy jak rok temu. To o wiele za dużo – powiedział nam Marek Oleszczuk ze Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich, które zrzesza sześciu legalnych bukmacherów, posiadających łącznie ok. 1700 punktów. Gdyby zapłacili wszyscy, Ekstraklasa stałaby się bogatsza o kilka milionów złotych. Ale kilka firm bukmacherskich funkcjonowałoby na granicy rentowności.
Jak się dowiedzieliśmy, rok temu Ekstraklasa miała zażądać od każdego punktu bukmacherskiego około 4 tys. zł za możliwość wprowadzenia do oferty jej meczów w sezonie 2009/2010. Po negocjacjach zeszła do 2,5 tys. Stowarzyszenie, które reprezentuje Oleszczuk, twierdzi, że o stawkach Ekstraklasy na ten rok dowiedziało się od PZPN, ponieważ władze Ekstraklasy nie odpowiedziały na pismo zapraszające do negocjacji, jakie otrzymały już 7 maja.
A nie odpowiedziały, bo ich zdaniem podjęcie rozmów ze stowarzyszeniem naruszyłoby artykuł 6.1 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów.
Tak czy inaczej, bukmacherzy twierdzą, że nie są w stanie tyle płacić. Bo jeśli w minionym roku stawka 2,5 tys. od punktów była do zaakceptowania, dziś jest już nie do przyjęcia. – Nie stać nas na to, szczególnie po zwiększeniu o 20 proc. podatku od zakładów bukmacherskich. Chcieliśmy zaproponować inne rozwiązania, np. sponsorowanie drużyn. Ale dowiedzieliśmy się, że Ekstraklasę interesują tylko rozliczenia finansowe – mówi członek zarządu STS Mateusz Juroszek. Jego firma ma ponad 400 punktów w całym kraju. W każdym z nich zakłady na mecze ekstraklasy w okresach, w którym liga grała (sierpień – grudzień, luty – maj) cieszyły się tak dużą popularnością jak wszystkie zakłady niepiłkarskie razem wzięte. Jednak dzisiaj, na cztery dni przed startem rozgrywek, tych spotkań nie można obstawić.
Zdaniem Ekstraklasy SA zarzuty STS są bezpodstawne. – Ta firma świadomie nielegalnie wykorzystuje wyniki meczów ekstraklasy w swoich punktach – uważa Adrian Skubis, rzecznik Ekstraklasy. Ale, jak dodaje, jego firma jest nadal otwarta na negocjacje.
Dopóki się nie dogadają, kibice, którzy chcą obstawiać mecze piłkarskie, powinni się przerzucić na te, którymi zarządza PZPN – I, II i III ligę piłkarską, Puchar Polski oraz reprezentację Polski. Związek szybko doszedł do porozumienia z bukmacherami i, jak się dowiedzieliśmy, zgodził się na „tylko” 400 – 500 zł netto od punktu. Może to przynieść związkowi około pół miliona złotych zysku. I więcej kibiców na stadionach i przed telewizorami.