Krótka sprzedaż ma być bezpieczna i zwiększyć płynność rynku – twierdzą władze warszawskiego parkietu, które wprowadzają ten instrument w czasie, gdy w innych krajach jest on ograniczany.
Wczoraj zarząd giełdy opublikował listę spółek, których walorami będzie można obracać w ramach tzw. krótkiej sprzedaży. Ten mechanizm pozwala zarabiać na spadkach kursów akcji z wykorzystaniem pożyczonych papierów.
Lista będzie aktualizowana co kwartał. Obecnie znajdują się na niej spółki, które wchodzą w skład indeksu WIG20, oraz te, które spełniły wymóg wysokiej płynności – średnie dzienne obroty muszą przekraczać 4 mln zł, a wartość akcji znajdujących się w obrocie (free float) – 300 mln zł. Władze giełdy chcą także, by sprzedaż na krótko można było stosować w przypadku dużych debiutantów.
Animatorzy rynku, czyli brokerzy, którzy mają obowiązek dbać o płynność giełdowego obrotu, będą mieli do swojej dyspozycji dłuższą listę papierów, obejmującą aż 141 spółek. Dodatkowo tego typu transakcje będzie można zawierać 40 seriami obligacji skarbowych.
Jak zapowiada Ludwik Sobolewski, prezes giełdy, w krótkim czasie ma powstać platforma, która umożliwi mniejszym inwestorom pożyczanie akcji. W zamyśle władz giełdy mają trafić na nią papiery, które są w posiadaniu dużych inwestorów instytucjonalnych. Naturalnym źródłem pożyczek papierów są otwarte fundusze emerytalne, fundusze inwestycyjne, firmy zarządzające aktywami czy długoterminowi akcjonariusze największych spółek.
– Krótka sprzedaż nie będzie generatorem spadków na giełdzie. Przyczyni się do wzrostu obrotów i płynności rynku – przekonuje Ludwik Sobolewski.
Jeśli dojdzie do zbyt dużych spadków indeksów lub akcji pojedynczych spółek, giełda będzie mogła zawiesić możliwość składania zleceń krótkiej sprzedaży. Do całkowitego zawieszenia dojdzie, jeśli wartość indeksu WIG spadnie o co najmniej 3 proc., a zlecenia sprzedaży na krótko będą miały co najmniej 20-proc. udział w obrotach.
Dodatkowo zarząd giełdy będzie miał prawo zawieszenia w dowolnym momencie sesji, jeśli będzie miał ku temu inne ważne przesłanki niż spadek kursu. Giełda ma także publikować dane dotyczące krótkiej sprzedaży. Będzie można zapoznać się ze szczegółami wszystkich transakcji.
– Nie będzie to jazda bez trzymanki – przekonuje Ludwik Sobolewski.



Warszawska giełda wprowadza krótką sprzedaż w momencie, kiedy jest ona piętnowana w Europie Zachodniej. W maju Niemcy zakazały transakcji sprzedaży na krótko w przypadku akcji 10 instytucji finansowych oraz obligacji skarbowych. Miało to zatrzymać gwałtowne spadki na rynkach wywołane problemami Grecji i niepewnością o przyszłość Eurolandu.
Zakaz spotkał się z poparciem Komisji Europejskiej, która zastanawia się nad jego rozszerzeniem na całą UE.
Niemiecki rząd wydał walkę „nagiej” formie krótkiej sprzedaży. Nie wymaga ona pożyczania akcji. Tymczasem w Polsce będzie ono niezbędne, by korzystać z tego instrumentu.
Na czym polega krótka sprzedaż
Krótka sprzedaż polega na pożyczaniu papierów wartościowych, ich sprzedaży i późniejszym odkupieniu po niższej cenie. Ze względu na łatwy dostęp do akcji korzystają z niej najczęściej inwestorzy instytucjonalni. To oni byli najmocniej zainteresowani wprowadzeniem jej na warszawski parkiet. Instrument nie będzie masowo wykorzystywany przez drobnych graczy.
Jednak nie są oni na straconej pozycji. Mogą spróbować pożyczyć akcje do innych inwestorów za pośrednictwem biura maklerskiego. Odbywa się na poprzez podpisanie umowy pożyczki. W niej pożyczkodawca określa wynagrodzenie, jakiego oczekuje w zamian za oddanie swoich akcji. Dodatkowo biura maklerskie wymagają wniesienia zabezpieczeń, z których będą pokryte ewentualne straty na krótkiej sprzedaży. Akcję są pożyczane na nie dłużej niż kilka dni po ich sprzedaży. Po tym czasie muszą zostać odkupione i zwrócone właścicielowi.