Tak jak kiedyś złoto, potem akcje giełdowe, dziś to domeny internetowe są największą nadzieją polskich inwestorów na szybkie wzbogacenie.
Mamy gorączkę handlu adresami internetowymi. W zeszłym roku na zakup domen wydano ponad 3,5 mln zł. W tym roku rekord został już pobity. Na zakup pakietu branżowych adresów firma oponiarska wydała 7,5 mln zł. Bydgoska firma Oponeo starała się o adres Opony.pl już od sześciu lat.
Ostatecznie, żeby przejąć dwa najbardziej pożądane adresy w branży: Opony.pl i Ogumienie.com, musiała kupić całą firmę handlującą oponami Favonie Trading Ltd. Zapłaciła za nią 13,2 mln zł, z czego zaledwie 5,7 mln zł kosztowały udziały firmy, a pozostałe 7,5 mln zł to adresy i sklep internetowy.
– Nie ukrywamy, że naszym celem były głównie domeny. To nam daje 75 procent całego rynku e-handlu oponami – mówi Monika Siarkowska, szefowa działu PR w Oponeo.
Podobnych transakcji będzie coraz więcej. Z danych portalu CenyDomen.pl wynika, że handel adresami internetowymi rozwija się w zawrotnym tempie. Jeszcze dwa lata temu wszystkie sprzedane w Polsce adresy były warte około 700 tys. zł, w 2009 roku było to 8 razy więcej. Sto najdroższych zmieniło właścicieli za 1 mln 650 tys. zł. To dane z oficjalnie ogłoszonych transakcji.
– Wiele jest zawieranych po cichu. Zarówno kupujący, jak i sprzedający nie chcą się chwalić, ile zapłacili – opowiada Daniel Dryzek, inwestor rynku domen i organizator największych targów w tej dziedzinie MeetDomainers. Handlem adresami internetowymi zajmuje się dziś w Polsce około 200 osób. Wszyscy polują na swój samorodek – żyłę złota – jak trzy lata temu adres www.n.pl, za który koncern ITI zapłacił 150 tys. zł.



Kiedy dokładnie 25 lat temu, 15 marca 1985 r., rejestrowano pierwszą na świecie domenę Symbolics.com, nikt się nie spodziewał, że wkrótce za prawo do posiadania odpowiedniego adresu internetowego firmy będą gotowe zapłacić grube miliony.
Także w Polsce za kilkuliterowy adres trzeba tyle zapłacić. Zapowiedzi reprezentującego jeden z funduszy inwestycyjnych luksemburczyka Fredericka Schiwka, że chce na polskie adresy wydać w tym roku 8 mln zł, sprawiły, że na rynku zawrzało.

Cenne kino i lekarze

– Liczba rejestrowanych domen przyrasta w Polsce co roku w tempie 20 – 25 proc. A jeszcze nie osiągnęliśmy szczytu naszych możliwości – przekonuje Andrzej Bartosiewicz, kierownik działu domen w NASK odpowiedzialnym za rejestrację wszystkich adresów z końcówką .pl.
Podobnie duży wzrost jest notowany w obrotach tego rynku. Oficjalnie najdroższą domeną w 2009 roku było Kino.pl – zapłacono za nią aż 150 tys. zł.
Inna, Lekarze.pl – kupił ją Schiwek – poszła za 135 tys. zł. Kolejnych kilkanaście kosztowało po kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Znaczna część to czysty zysk sprzedających. Np. w przypadku Lekarzy.pl poprzedni właściciel za adres zapłacił w 2008 r. 50 tys. zł. W ciągu roku zarobił na nim aż 85 tys. zł. – To robi wrażenie. Nic więc dziwnego, że jest coraz więcej chętnych, którzy chcą szybko i sporo zarobić – tłumaczy Daniel Dryzek, znany inwestor domen, posiadający około 6 tys. adresów.



Chleb dla 200 osób

Już dziś, jak oceniają eksperci, handlem adresami internetowymi zajmuje się na poważnie blisko 200 osób. Codziennie swojego szczęścia próbują szukać nowi. Wszyscy liczą, że wykupią taką domenę jak www.n.pl. Kiedy koncern ITI wprowadzał na rynek swoją nową telewizję cyfrową, zapłacił jej właścicielowi 150 tys. zł. Jeżeli traktuje się inwestycje na tym rynku wyłącznie spekulacyjnie, można też sporo stracić. Najgłośniejszym takim przypadkiem w Polsce jest sprawa Roberta Rudeckiego. Zarejestrował adres www.microsoft.pl, wykorzystując to, że światowy potentat nie wykupił takiej domeny.
To, co miało być złotym biznesem, skończyło się niestety wyrokiem. Sąd uznał to za nieuczciwą konkurencję i nakazał Robertowi Rudeckiemu oddać adres oryginalnej firmie i dodatkowo zapłacić 25 tysięcy złotych odszkodowania Microsoftowi.
Sex.pl na razie nie na sprzedaż
Dotychczas za rekordowy zakup domeny uważano w Polsce Orange.pl sprzedaną operatorowi komórkowemu w 2006 r. Miał on wtedy agencji reklamowej Orange, która zarejestrowała adres wcześniej, zapłacić aż 150 tys. euro, czyli ponad pół miliona złotych. Podobnie wygląda historia innych zakupów z najwyższej półki: kiedy na rynek wchodzi nowa firma, szczęśliwi posiadacze odpowiednich domen życzą sobie za nie krocie. I tak od Netii za Netia24.pl zażyczono sobie 100 tys. zł (nie zapłaciła), od Ery za Era.pl – ok. 100 tys. zł (zapłaciła), a od Plusa za Plus.pl – blisko 100 tys. dol. (też zapłacił). Ostatnio jednak coraz więcej płaci się też za adresy, które dopiero w przyszłości mogą zyskać na wartości. Adwokaci.pl zostali sprzedani za 70 tys. zł, Domain.pl – za blisko 100 tys. zł, a za Urlopy.pl zapłacono podobno aż 400 tys. zł. Sex.pl zaś pozostaje własnością NASK, który na razie nie chce go sprzedać.
Na świecie domeny stworzyły milionerów
Domena Sex.com idzie pod młotek. 18 marca ta najdroższa na świecie nazwa znów trafi na aukcję. Cena wywoławcza – milion dolarów. Szacuje się jednak, że osiągnie ona cenę kilkanaście albo i kilkadziesiąt razy wyższą.
Ostatni raz domena Sex.com zmieniła właściciela w 2006 r. Wówczas jej nabywca – firma Escom – musiał głęboko sięgnąć do portfela, gdyż transakcja opiewała na kwotę 14 mln dol. Tym razem domena Sex.com została wystawiona do sprzedaży przez komornika. Escom nie zapłacił pełnej kwoty po jej zakupie, stąd jako powód licytacji podano zadłużenie oraz zobowiązania finansowe właściciela.
Rekordowych sprzedaży domen najwięcej było do tej pory w USA. Przykładem mogą być domeny Porn.com (wyceniona na 9 mln dol.) i Diamond.com (7,5 mln dol.). Tylko w 2009 r. doszło do sprzedaży kilku domen, których ceny osiągnęły zawrotny poziom: Toys.com (5,1 mln dol.) czy Candy.com (3 mln dol.).
500 spraw odbyło się przed polubownym sądem ds. domen w Warszawie. Rozstrzygano w nich, kto ma prawo do adresu internetowego
200 złotych rocznie kosztuje utrzymanie krajowej domeny, która ma w zakończeniu skrót .pl. Tańsze są te regionalne np. .waw.pl
90 tys. polskich adresów nie działa, mimo że są wykupione. Ich właściciele zaparkowali je i czekają, aż ich wartość wzrośnie, by je odsprzedać