Połowa robót przy budowie wartego 700 mln euro gazoportu w Świnoujściu przypadnie polskim firmom – ustalił DGP.
Polskie firmy mogą się już szykować do walki o intratne kontrakty przy budowie świnoujskiego gazoportu. Niezależnie od tego, które z ośmiu starających się konsorcjów wygra przetarg na budowę terminalu LNG, inwestycja będzie realizowana przy udziale krajowych przedsiębiorstw.
– Liczymy na duży, co najmniej 50-proc. udział w przedsięwzięciu rodzimych podwykonawców – powiedział nam Jan Chadam, prezes Gaz-Systemu, spółki matki Polskiego LNG (odpowiada za uruchomienie gazoportu).
Taka struktura zatrudnienia przy realizacji terminalu ma być jednym z warunków, którego spełnienia będzie wymagał Gaz-System od przyszłego generalnego realizatora inwestycji (GRI).
Już na przełomie października i listopada PLNG wybierze cztery konsorcja, które zaprosi do składania ofert wstępnych. O rolę głównego wykonawcy ubiegają się grupy m.in. z Korei, Kanady, Hiszpanii, Francji i Wielkiej Brytanii. W skład pięciu z nich wchodzą firmy polskie lub od wielu lat działające w naszym kraju (PBG, Polimex-Mostostal, Budimex Dromex, PRI Pol-Aqua oraz Strabag).
– Następnie odbędą się negocjacje z oferentami. Potem, do 12 kwietnia 2010 r., będą mogli składać ostateczne oferty. Umowę chcemy podpisać w maju – mówi Zbigniew Rapciak, prezes PLNG.
Po tym terminie GRI rozpisze przetargi na prace dla podwykonawców.
Koniec budowy świnoujskiego terminalu LNG zaplanowano na grudzień 2013 r. Do użytku ma zostać oddany najpóźniej 30 czerwca 2014 r. Inwestycja szacowana jest na 700 mln euro. Gaz-System zakłada, że kontrakt z wykonawcą rozliczany będzie w połowie w złotych, a w połowie w dolarach lub euro.
– Mamy możliwość zdobycia nawet trzy razy większej kwoty niż jest nam potrzebna – wyjaśnia Jan Chadam.
PLNG środki pozyska od Gaz-Systemu (20–30 proc.), z UE i od banków (m.in. od EBI, EBOR i grupy banków komercyjnych). Zainteresowane finansowaniem jest 14 banków, w tym PKO BP, Pekao, Bank Gospodarstwa Krajowego, Deutsche Bank, Westerby oraz fundusze z kilku krajów.
– Nie wykluczamy pieniędzy, które mogą zapewnić wykonawcy terminalu – dodaje Zbigniew Rapciak.