W 2009 roku nowych inwestycji w specjalnych strefach będzie aż o połowę mniej niż przed rokiem. Resort gospodarki chce zachęcić inwestorów, obniżając wymagania. Jeśli firma zatrudni mniej ludzi, niż zadeklarowała, nie straci pomocy publicznej.
Od początku roku aż sześć specjalnych stref ekonomicznych nie wydało jeszcze ani jednego zezwolenia, co oznacza brak chętnych inwestorów. Deklarowana wartość inwestycji z 15 wydanych dotąd zezwoleń (na 16) to zaledwie 400 mln zł - wynika z ankiety przeprowadzonej przez GP. Dla porównania do połowy 2008 r. wydano aż 99 zezwoleń o wartości ponad 6,6 mld zł.
Chociaż Polska jest najbardziej atrakcyjną lokalizacją dla inwestycji w regionie, a w tyle zostawiliśmy Czechów i Słowaków, którzy jeszcze rok temu nas wyprzedzali - tak uznało 163 przedsiębiorstw ankietowanych przez Polsko-Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową - to ten rok grozi załamaniem bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce.
Prognozy SSE są złe. Według danych uzyskanych z dziewięciu stref (pozostałe powstrzymały się od prognozowania) wartość inwestycji w 2009 roku prawdopodobnie nie przekroczy 4 mld zł. Podczas gdy w 2008 roku, który był rekordowy pod względem inwestycji, wydano ok. 200 zezwoleń, w tym roku plany zakładają od 103 do 127 zezwoleń.
W I kwartale najwięcej zezwoleń wydały trzy strefy: SSE Euro-Park, Pomorska SSE i Wałbrzyska SSE.
- Obserwujemy przenoszenie produkcji zachodnioeuropejskich przedsiębiorstw do Polski, gdzie produkcja jest bardziej opłacalna - mówi Anna Różycka z Pomorskiej SSE.
Kryzys spowodował, że część inwestorów na razie zrezygnowała ze swoich planów. Odczuły to wszystkie strefy.
- Kilku naszych potencjalnych inwestorów wycofało się z planowanych inwestycji, kilku innych przesunęło decyzję na później - tłumaczą przedstawiciele Departamentu Pozyskiwania Inwestorów z Warmińsko-Mazurskiej SSE.
- Przedsiębiorcy wskazują m.in. na trudności z pozyskaniem kredytów - mówi Małgorzata Literska ze Słupskiej SSE.
Pomysłem stref na przetrwanie kryzysu jest pozyskiwanie inwestorów, którzy nie ucierpieli na spowolnieniu gospodarczym.
- Wśród takich branż jest farmacja, przetwórstwo spożywcze, a nawet - nieoczekiwanie - branża budowlana. Właśnie zaczęliśmy negocjacje na temat trzech projektów inwestycyjnych z tej branży - mówi Dorota Lombardi, dyrektor Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Z planów w Polsce nie wycofuje się IKEA, która najprawdopodobniej w województwie podlaskim zbuduje zakład produkcyjny oraz centrum badawczo-rozwojowe, gdzie w sumie zatrudnienie znalazłoby ok. 2 tys. pracowników.
- Optymistycznie patrzymy w przyszłość. Planowany zakład będzie miał europejski zasięg - mówi Ewa Radecka z IKEA.
Teresa Korycińska, wicedyrektor Departamentu Instrumentów Wsparcia w Ministerstwie Gospodarki, zauważa, że podobnych projektów w tym roku może już nie być.
- I kwartał pod względem liczby projektów nie jest wcale gorszy od ubiegłego roku, ale brakuje naprawdę bardzo dużych inwestycji, o wartości miliarda złotych - mówi Teresa Korycińska.
Powód: firmy zainteresowane inwestowaniem obawiają się niewypełnienia warunków określonych w zezwoleniu na prowadzenie działalności z SSE, np. dotyczących limitu zatrudnienia. Dotychczas zatrudnienie mniejszej grupy pracowników, niż zgłosili w strefie, groziło odebraniem pomocy publicznej.
Ministerstwo Gospodarki, chcąc zachęcić przedsiębiorców do wchodzenia do stref, zapowiada uelastycznienie przepisów.
- Przygotowujemy zmiany, które sprawią, że firmy nawet jeśli nie wypełnią części wymagań - limitów dotyczących zatrudnienia - nie będą tracić wsparcia. Wiemy, że inwestorzy obecnie bardzo się tego obawiają i potrzebują zmian - mówi Teresa Korycińska.
Janusz Jankowiak z Polskiej Rady Biznesu uważa, że poluzowanie przepisów regulujących wydawanie zezwoleń to dobry pomysł.
- Przedsiębiorcy lubią elastyczne podejście administracji publicznej, szczególnie w takim gorącym okresie jak ten - mówi Janusz Jankowiak.
Więcej: www.forsal.pl