Poprawa dyspozycyjności mocy, wzrost ceny gazu ziemnego i węgla, niska emisja dwutlenku węgla (porównywalna z elektrowniami wiatrowymi i słonecznymi) - to główne powody zwiększenia atrakcyjności ekonomicznej energetyki jądrowej.
Międzynarodowa Agencja Energii i Agencja Energii Nuklearnej OECD wykonały studium porównawcze kosztów produkcji energii elektrycznej w elektrowniach węglowych, gazowych i jądrowych. Opublikowano je w 2005 roku, a obejmuje analizę materiałów ankietowych ze 130 elektrowni, w tym 13 jądrowych, przewidzianych do uruchomienia w latach 2010-2015. Z danych, których część opublikowała Państwowa Agencja Atomistyki, w analizie energetyki jądrowej w latach 2003-2006 wynika, że konkurencyjność ekonomiczna energetyki atomowej rośnie. Główne tego przyczyny to poprawa dyspozycyjności mocy elektrowni atomowych, wzrost cen gazu ziemnego i węgla oraz niska emisyjność dwutlenku węgla.
Węgiel i gaz coraz droższe
Z badań MAE i AEN wynika, że w latach 1990-2005 współczynnik dyspozycyjności mocy elektrowni jądrowych wzrósł w USA z 71 proc. do 90 proc., w UE-15 z 74 proc. do 84 proc., a w Rosji w latach 1993-2004 nastąpiła poprawa tego współczynnika z 66 proc. do 78 proc. Paliwo jądrowe stało się bardziej konkurencyjne, bo ceny gazu szybko rosły. Średnie ceny detaliczne gazu w UE-15 w latach 1997-2006 wzrosły o 42 proc., a ceny dla dużych odbiorców, które w latach 1997-2000 spadły o 2 proc., w latach 2000-2006 wzrosły dwa razy.
Ekonomika energetyki jądrowej pozostawała jednak ciągle w dużym stopniu zależna od wysokich nakładów inwestycyjnych, bo koszty budowy elektrowni jądrowych są wyższe niż konwencjonalnych. Specjaliści wyliczyli, że koszt kapitałowy w kosztach produkcji energii jądrowej przy 5-proc. stopie oprocentowania kredytów sięgał 56 proc. kosztów produkcji energii jądrowej, a przy stopie 10 proc. aż 72 proc. tych kosztów. Pod tym względem elektrownie węglowe i gazowe biły jądrowe na głowę, bo w węglowych koszty kapitałowe wynosiły odpowiednio 36 proc. i 53 proc., a w gazowych - 8 proc. i 13 proc.
Tańsza energia jądrowa
Całkowite koszty produkcji energii jądrowej (przy koszcie kapitału na poziomie 5 proc.) zwykle okazywały się niższe niż koszty produkcji energii w elektrowniach gazowych i węglowych. Gdy porównano koszty produkcji energii elektrycznej w 22 elektrowniach węglowych, projektowanych w 10 krajach, z kosztami projektowanych w nich elektrowni jądrowych, w 19 elektrowniach węglowych uzyskano koszty wyższe, a w trzech niższe (Niemcy, USA, Korea Południowa). Gdy koszt kapitału podnoszono, przewaga elektrowni jądrowych malała. Podobnie było w przypadku porównywania elektrowni jądrowych i gazowych. Przy stopie 5 proc. elektrownie gazowe w 10 krajach okazywały się droższe od projektowanych w tych samych krajach jądrowych, a przy oprocentowaniu kapitału 10 proc. dwie elektrownie gazowe były tańsze od jądrowych (USA, Japonia).
Ochrona środowiska sprzyja
O całkowitej jednoznaczności wyników badań trudno mówić, ale generalnie naukowcy już w 2005 roku sformułowali tezę, że konkurencyjność ekonomiczna przestała być problemem energetyki jądrowej. Poprawiła ją (z cytowanych badań wynika, że było to do przewidzenia) zaostrzona polityka środowiskowa. Światowa Rada Energetyczna spodziewała się, że w ciągu 10-15 lat elektrownie węglowe czy gazowe mogą zostać opodatkowane z powodu emisji CO2. W Unii Europejskiej w praktyce ma być tak już od 2013 roku, kiedy energetyka ma zacząć płacić w 100 proc. za prawo do emisji CO2. Jeśli polska energetyka musiałaby od 2013 roku kupować 100 proc. do emisji CO2 (co jeszcze pewne nie jest, bo staramy się o złagodzenie tego rygoru), to kosztowałoby nas to ok. 5 mld euro rocznie.
Paradoksalnie jest to jednak też szansa na poprawę konkurencyjności energetyki konwencjonalnej. Zależy to od tego, na co będą mogły być wykorzystywane wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, bo mają one zasilać budżety państw członkowskich. KE proponuje, żeby nie mniej niż 20 proc. wpływów ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 wracało do energetyki na finansowanie innowacyjnych inwestycji. Polska zabiega o to, żeby to rządy krajowe mogły całkowicie decydować o sposobie wydatkowania wpływów ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Jeśli tak, stanie, jest możliwe, że energetyka będzie odzyskiwać środki wydawane na uprawnienia do emisji CO2, co z kolei powinno przyspieszyć innowacyjne inwestycje związane z wychwytywaniem i składowaniem CO2. KE przewiduje, że te technologie mogą być dostępne na skalę przemysłową za 10-15 lat. Obecnie, przy technicznej niepewności co do skutecznego i bezpiecznego stosowania, ich ceny są zaporowo wysokie.