PZU zarobiło w 2007 roku 3,6 mld zł. Te pieniądze zarząd spółki wolałby przeznaczyć na przejęcia, a nie dywidendę.
W tym roku wyniki finansowe PZU mogą być podobne, ale wszystko zależy od wyników z inwestycji. Te w ubiegłym roku w skali grupy były o 22 proc. niższe niż w 2006 roku, co w tym przypadku oznacza 700 mln zł mniejsze przychody.
- Główne przyczyny spadku to gorsza sytuacja na giełdzie oraz podwyżka stóp procentowych w listopadzie 2007 r., która przełożyła się na spadek wartości rynkowej papierów dłużnych w naszym portfelu - mówi Andrzej Klesyk, prezes PZU.
O tym, co zrobić z tegorocznymi zyskami, zdecyduje walne zgromadzenia akcjonariuszy w czerwcu. Prezes firmy uchylił się jednak od jasnej odpowiedzi, jaka będzie jego rekomendacja.
- Obecna sytuacja na rynku finansowym sprawia, że może się pojawić dla nas okazja do zakupów - mówi Andrzej Klesyk.
Może to oznaczać, że zarząd będzie rekomendował pozostawienie zysku w spółce. Przypomnijmy, że podobną decyzję - co prawda motywowaną politycznie - WZA, głosami ministerstwa skarbu, podjęło już rok temu.
Władze PZU chcą też rozwijać współpracę z bankami, ale niekoniecznie przez sprzedaż produktów, które przynoszą niską marżę. Według prezesa firmy, system bankowy w Polsce zaczyna odczuwać braki kapitału. Banki udzieliły mnóstwo kredytów i w obliczu wejścia regulacji Solvency II coraz częściej szukają podmiotu, który przejmie część ryzyk z nimi związanych, żeby obniżyć koszty rezerw.

- My mamy nadmiar kapitału i chętnie nawiążemy taką współpracę, ale nie chcemy wchodzić w transakcje, które będą nas obligowały do sprzedaży ubezpieczeń na wypadek utraty PIN-u do karty - mówi Andrzej Klesyk.