Chiny zaproponowały Wielkiej Brytanii rozpoczęcie rozmów na temat umowy o wolnym handlu, która miałaby obowiązywać po wystąpieniu tego kraju z Unii Europejskiej – powiedział w poniedziałek przebywający z wizytą w Pekinie szef brytyjskiego MSZ Jeremy Hunt.

Po spotkaniu z szefem chińskiej dyplomacji Wangiem Yi Hunt powiedział, że Pekin zaproponował, by „otworzyć dyskusje w sprawie możliwej umowy o wolnym handlu pomiędzy Wielką Brytanią a Chinami” dotyczącej sytuacji po Brexicie.

„To jest coś, co przyjmujemy z zadowoleniem i powiedzieliśmy, że się temu przyjrzymy” - oświadczył Hunt, który objął stanowisko szefa brytyjskiego MSZ w tym miesiącu po rezygnacji Borisa Johnsona.

Podczas konferencji prasowej Wang nie wspomniał wprost o rozmowach w sprawie tej umowy, ale ocenił, że oba kraje „zgodziły się aktywnie łączyć swoje strategie rozwoju i poszerzać skalę handlu i wzajemnych inwestycji”.

Jak zauważa agencja Reutera, umowa handlowa z Chinami byłaby politycznym zwycięstwem rządu brytyjskiego, ale formalne negocjacje nie mogą się rozpocząć, dopóki Wielka Brytania nie wystąpi oficjalnie z UE. Dyskusje w sprawie umów o wolnym handlu ciągną się zwykle latami – przypomina Reuters.

Wang odniósł się również do kwestii autonomii Hongkongu - byłej brytyjskiej kolonii przekazanej Chinom w 1997 roku. „Sprawy Hongkongu są wewnętrznymi sprawami Chin (...) Nie akceptujemy wpływania innych krajów na wewnętrzne sprawy Chin” - powiedział szef dyplomacji ChRL.

Dodał jednak, że „oczywiście Chiny będą dalej wspierały i pozostaną wierne (zasadzie) +jeden kraj, dwa systemy+”, zgodnie z którą Hongkongowi w ramach ChRL przysługuje szeroki zakres autonomii.

W ostatnich latach nasilają się obawy, że komunistyczne władze w Pekinie stopniowo ograniczają autonomię tego regionu. Obawy takie zgłaszał m.in. Boris Johnson.

W styczniu w czasie wizyty szefowej brytyjskiego rządu Theresy May w Pekinie premier ChRL Li Keqiang oświadczył, że relacje chińsko-brytyjskie nie ulegną zmianie po Brexicie.

Chiny poszukują obecnie sojuszników w sporze handlowym z USA, rozpoczętym przez administrację prezydenta Donalda Trumpa, który skarży się na olbrzymi deficyt swego kraju w dwustronnej wymianie z ChRL. Waszyngton zarzuca Pekinowi nieuczciwe praktyki handlowe, w tym wymuszanie transferu technologii, i grozi ocleniem chińskiego eksportu wartego nawet 500 mld dolarów rocznie.

Na celowniku protekcjonistycznej polityki Trumpa znalazła się również UE, ale europejscy przywódcy – choć krytykują metody działania Trumpa – podzielają wiele spośród jego obaw dotyczących strategii handlowych Pekinu.

Na konferencji prasowej Wang potępił działanie Waszyngtonu i powtórzył stanowisko chińskiego rządu, który obarcza USA odpowiedzialnością za wywołanie wojny celnej. „Chiny nie chcą walczyć w wojnie handlowej, ale wobec agresywnej postawy Stanów Zjednoczonych i naruszania praw, nie mamy innego wyjścia niż stosowanie środków odwetowych" - powiedział.

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Chiny i USA wypracowały ugodę w sporze handlowym. 6 lipca weszła jednak w życie pierwsza partia karnych taryf na chiński eksport do USA wart 34 mld dolarów rocznie oraz chińskie cła odwetowe na produkty amerykańskie o podobnej wartości. Od początku czerwca obie strony nie prowadzą formalnych negocjacji w sprawie konfliktu.

„Chiny zawsze mają otwarte drzwi na dialog i negocjacje, ale dialog musi być oparty na równości, wzajemnym szacunku i regułach (…) Jakiekolwiek jednostronne groźby i presja będą miały skutek odwrotny” do zamierzonego – oświadczył minister Wang.