URE nie ma danych, ile firm powinno się poddać kontroli. URE w połowie października otworzył rekrutację na specjalistę, którego obowiązki określono jako „prowadzenie postępowań administracyjnych w sprawie wymierzania kar pieniężnych o nieskomplikowanym stanie faktycznym i prawnym”.
Posypią się kary za audyty energetyczne / Dziennik Gazeta Prawna
Nowy pracownik urzędu może mieć sporo pracy, bo tylko 60 proc. przedsiębiorstw wywiązało się z obowiązku zawiadomienia o przeprowadzonym audycie. Zgodnie z ustawą o efektywności energetycznej określone w tym dokumencie firmy powinny zrobić to do 31 października. Kary mogą być dotkliwe – do 5 proc. rocznych przychodów.
– Karze pieniężnej podlega ten, kto nie przeprowadza audytu, a nie ten, kto nie przedkłada zawiadomienia – podkreśla Justyna Pawlińska z biura prasowego URE. – Prezes URE może odstąpić od wymierzenia kary, jeżeli zakres naruszeń jest znikomy – dodaje.
Przedstawiciele urzędu przyznają, że na pełną ocenę tego, czy i kto będzie ukarany, jest za wcześnie.
Audyt musiały przeprowadzić przedsiębiorstwa, które zatrudniają średniorocznie nie mniej niż 250 pracowników lub osiągnęły roczny obrót netto przekraczający równowartość w złotych 50 milionów euro, a suma aktywów bilansów przekroczyła równowartość w złotych 43 milionów euro. Audytorzy, którzy badali spółki, już w lutym informowali, że jest ich ok. 6 tys., tymczasem URE twierdzi, że... nie do końca to wie.
URE nie dysponuje szczegółowymi danymi dotyczącymi podmiotów zobowiązanych do realizacji tego obowiązku, jedynie szacunkowymi, dostępnymi z rynku, ponieważ jest to pierwszy rok tego obowiązku według znowelizowanej ustawy o efektywności energetycznej – tłumaczy Pawlińska. – Przedsiębiorca zawiadamia prezesa URE o przeprowadzonym audycie i możliwych do uzyskania oszczędnościach energii. Z kolei prezes URE przekazuje informacje do 31 stycznia 2018 r. ministrowi energii.
– To bardzo dziwne i trochę niepoważne, że URE nie wie, ile firm powinno zostać objętych audytem, skoro kryteria w ustawie zostały jasno opisane, a na początku roku wszyscy audytorzy dysponowali pełną listą firm swoich potencjalnych klientów – mówi DGP Dawid Salamądry, ekspert rynku energetycznego z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. – Jeśli URE odstąpi od wymierzenia kar i potraktuje spóźnialskich albo tych, którzy audytu nie wykonali, ulgowo, to będzie to bardzo nie fair wobec tej większości firm, które z obowiązku się wywiązały i za audyt zapłaciły. A często były to naprawdę spore wydatki, rzędu 100–200 tys. zł. Oczywiście pojawiali się pseudoaudytorzy oferujący usługi za 3 czy 5 tys. zł, ale to z kolei słabość ustawy o efektywności energetycznej, która nie reguluje kwestii weryfikacji jakości audytu, jedynie stawia wymóg przechowania do celów kontrolnych danych dotyczących audytu energetycznego przedsiębiorstwa przez 5 lat – dodaje. Jego zdaniem po nowelizacji ustawy zabrakło kampanii informacyjnej. – Jeszcze w lutym spotykaliśmy się z przedsiębiorcami, którzy od nas dowiadywali się o takim obowiązku – przyznaje Salamądry.
Audyt jest ważny przez 4 lata. Niewykluczone, że katalog firm zobowiązanych do przeprowadzenia podobnej kontroli zostanie poszerzony w 2018 lub 2019 r. Będzie to wymagało kolejnej nowelizacji ustawy – obecna precyzowała tylko to, co dotyczyło audytów w 2017 r.