LOT i PKP Intercity będą bardziej obecne u naszego wschodniego sąsiada. Dniepr, czyli trzecie co do wielkości miasto na Ukrainie, oraz porty regionalne w Iwano-Frankiwsku, Winnicy i Równem. Według informacji DGP LOT planuje uruchomienie nowych połączeń z Warszawy do tych miast. Ukraina to jeden z głównych zasilających lotniczy hub w Warszawie, więc Prezes Rafał Milczarski zarządził ekspansję.
Przewoźnik nie podaje na razie dat, ale potwierdza plany zwiększania częstotliwości. – Od wakacji planujemy też uruchomić więcej rejsów do Lwowa. Dzisiaj latamy tam z Warszawy dwa razy dzienne, a chcielibyśmy dołożyć trzeci rejs w pojedyncze dni. W sumie byłoby to pięć dodatkowych połączeń w tygodniu – mówi rzecznik linii Adrian Kubicki. LOT lata już na pięć ukraińskich lotnisk. Przed tygodniem uruchomił nowe połączenie na Żulany, drugie lotnisko dla Kijowa. Oprócz tego lata na główne stołeczne lotnisko Boryspol (dwa razy dziennie, a będzie trzy) oraz do Charkowa, Lwowa i Odessy.
Pod względem udziałów w rynku LOT zajmuje na Ukrainie drugie miejsce po narodowym przewoźniku MAU. Klientami LOT-u w minimalnym stopniu są jednak Ukraińcy pracujący w Polsce. To raczej bogatsza klientela, o czym może świadczyć odsetek osób przesiadających się nad Wisłą na inne połączenia LOT-u: z Odessy jest to 70 proc., z Charkowa i ze Lwowa – 60 proc., a z Kijowa – połowa. Pasażerowie w długich relacjach najczęściej zmierzają do Toronto i Nowego Jorku, a w Europie do Londynu, Amsterdamu, Brukseli, Kopenhagi i Hamburga. Podczas lotów z Ukrainy zajętych jest średnio 80 proc. foteli.
Podobne podejście mają kolejarze. W marcu planowane jest spotkanie przedstawicieli PKP Intercity i Ukrzaliznyci (państwowy operator kolejowy na Ukrainie) w sprawie rozwijania wspólnej oferty. – Planujemy dodawać w razie potrzeby dodatkowe wagony do składu IC „Wyspiański”, który jeździ z Wrocławia i Krakowa do Przemyśla, a jest skomunikowany z pociągiem z Kijowa. Wydłużymy też trasę TLK „Pomarańczarka”, która dojeżdża z Warszawy do Rzeszowa. Od czerwca dotrze do Przemyśla – zapowiada prezes PKP Intercity Marek Chraniuk.
Ukrzaliznycia uruchomiła połączenie Kijów – Przemyśl na dzień przed Wigilią. Jazda kończy się w Przemyślu wraz z szerokim torem, a pasażerowie mogą się przesiąść do „Wyspiańskiego”. Ukraińcy podają, że w ciągu pierwszego miesiąca sprzedali 12 tys. biletów. Największe obłożenie było w czasie prawosławnego Bożego Narodzenia, kiedy przez cztery dni zapełnienie dochodziło do 100 proc. (szczegółowych danych jeszcze brak). Chętnych jest wielu, bo jazda pociągiem pozwala uniknąć wielogodzinnego oczekiwania na drogowych przejściach granicznych. Do obsługi większości kursów Ukraińcy skierowali hyundaie, który pod względem wizerunkowym są odpowiednikiem Pendolino. Po stronie polskiej jeździ klasyczny skład wagonowy. Spółki sprzedają swoje bilety, a potem się między sobą rozliczają.
Teraz do rozwijania połączeń na Ukrainie PKP Intercity chce wykorzystać SUW 2000, czyli system automatycznej zmiany rozstawu kół. Nieużywane obecnie stanowisko SUW 2000 znajduje się w Mościskach przy przejściu w Medyce, ale brakuje odpowiednich wagonów. – Jesteśmy gotowi wyremontować wagony dla SUW 2000 w naszej spółce zależnej Remtrak. W tym roku bylibyśmy w stanie skierować na Ukrainę czterowagonowy pociąg. Ale to wstępna koncepcja – mówi Marek Chraniuk. Ostrożność wynika z tego, że potrzebna jest na to zgoda Kijowa. To możliwe, bo współpraca kolejowa dobrze się rozwija, od kiedy na czele tamtejszych kolei stoi były prezes PKP Cargo Wojciech Balczun.
Teraz Balczun chce, by podległa mu spółka latem uruchomiła pociąg z Kowla do Chełma, dokąd też dociera szeroki tor. Trasę pokonywałyby autobusy szynowe. Z kolei PKP Intercity obsługują tylko dwa kursy łączące Polskę z Ukrainą: z Warszawy i Wrocławia do Lwowa oraz z Warszawy do Kijowa. Zmiana wózków odbywa się w sposób tradycyjny, co wydłuża podróż nawet o półtorej godziny.