Rozmawiamy z ANDRZEJEM KLESYKIEM, prezesem grupy PZU - PZU jest w stanie wydać na akwizycje 10 mld zł. Debiut giełdowy nie wyklucza przejęcia. Spółka w momencie IPO może być wyceniona nawet na ponad 30 mld zł.
Plany grupy ING nie wykluczają sprzedaży środkowoeuropejskich operacji. Czy PZU byłby zainteresowany taką akwizycją?
Jeśli rzeczywiście aktywa ING będą na sprzedaż, to na pewno zgłosimy się po memorandum informacyjne. Przyglądamy się każdej możliwej okazji do akwizycji w regionie. Cały czas działa kilkuosobowy zespół badający możliwość potencjalnych przejęć. Zbiera sygnały o możliwych zakupach i je analizuje.
Dużo ich napływa?
Teraz nie ma ich zbyt wiele, niestety. Ostatnią rzeczą, której instytucje finansowe chcą się pozbyć, są operacje w naszym regionie. To bardzo obiecujący, rosnący rynek i dopóki ktoś nie ma naprawdę poważnych problemów finansowych, to tak łatwo nie pozbywa się spółek tu działających. Było to dobrze widać w decyzjach banków, to dotyczy też ubezpieczycieli.
Czy uważa pan, że przejęcie aktywów AIG jest jeszcze realne, skoro ostatnio pojawiają się informacje, że ich sprzedaż odbędzie się przez giełdę?
Nikt nie wie, jak ten proces się skończy, i cały czas wierzę, że jest szansa na przejęcie operacji tej spółki w Centralnej Europie. Spodziewam się, że w ciągu 18–24 miesięcy może pojawić się kilka ciekawych ofert. Nie wiadomo, jakie decyzje podejmie belgijskie KBC. Spodziewam się też ruchów na rynku rosyjskim czy ukraińskim. To, jak poszczególni gracze – w tym my – wykorzystają te okazje, wpłynie na to, czy utrzymamy pozycję największego ubezpieczyciela w regionie.
Kupując spółki ING, AIG czy KBC, mielibyście w Polsce problem z ich zintegrowaniem od strony formalnej, czyli np. zgody UOKiK, ze względu na zbytnie wzmocnienie pozycji PZU.
Na pewno dotyczyłoby to OFE, bo w tym przypadku widać niechęć do koncentracji. W ubezpieczeniach na życie to kwestia zdefiniowania rynku. PZU Życie ma 35 proc. udziału w rynku, ale jeśli chodzi o ubezpieczenia indywidualne, to jest to już około 10 proc. Życiowe spółki konkurentów są mocne przede wszystkim w ostatnim segmencie, więc poprawilibyśmy swoją pozycję, ale nie sądzę, żeby było to podstawą do niewyrażenia zgody. Większy problem byłby ze zgodą w przypadku przejęcia np. Warty, co wzmacniałoby część majątkową, która ma około 40 proc. rynku. Dlatego polskie aktywa KBC jako potencjalny cel przejęć nie interesują nas tak bardzo.

Bez wątpienia stać nas. Po wypłacie zaliczki na dywidendę mamy ponad 4 mld zł środków własnych, które możemy przeznaczyć na akwizycje. Do tego w tym roku będziemy mieli około 4 mld zł zysku, z czego jeszcze maksymalnie 1 mld zł wypłacimy udziałowcom, bo 750 mln zł otrzymają w formie dywidendy zaliczkowej już teraz. Na koniec roku będziemy dysponowali łącznie około 6 mld zł. Z moich rozmów z bankami inwestycyjnymi wynika też, że po rozwiązaniu konfliktu między udziałowcami możemy liczyć na około 1 mld euro dodatkowego kapitału – nie w formie zwykłej pożyczki, ale takiej, która pozwala na zaliczenie długu do kapitałów własnych spółki.

Więcej informacji: PZU chce kupić ING?

Możliwe oferty sprzedaży spółek w naszym regionie / DGP
Andrzej Klesyk, prezes grupy PZU Fot. Wojciech Górski / DGP