WYWIAD. Cele zapisane przez Urząd Komunikacji Elektronicznej w strategii regulacyjnej na lata 2008-2010 są bardzo ambitne. Ich realizacja, zwłaszcza jeśli chodzi o rozwój szybkiego internetu, nie zależy tylko od regulatora, ale też od polityki państwa oraz samych operatorów.
• Pierwszy rok działania wirtualnych operatorów komórkowych (tzw. MVNO) był nieudany. Tymczasem w strategii regulacyjnej na lata 2008-2010 UKE przewiduje, że zyskają oni do 10 proc. rynku komórkowego w ujęciu wartościowym i do 15 proc. w ujęciu ilościowym. Skąd ten optymizm?
- Dotychczasowi MVNO to firmy odsprzedające usługi operatorów sieciowych. Mam nadzieję, że kolejni MVNO przyjmą tzw. model pełny (taki jak Cyfrowy Polsat) i będą oferowali własne usługi. Rozwojowi biznesu MVNO sprzyjać będą też dobre stawki za zakończenie połączeń w sieciach komórkowych (MTR). Dziś zakładamy, że w 2010 roku spadną one do 15 gr za minutę z obecnych 40 gr, ale równie dobrze mogą być jeszcze niższe, gdy okaże się, że rzeczywiste koszty operatorów są niższe.
WIRTUALNI OPERATORZY
W końcu 2007 roku czterech działających wówczas MVNO miało w sumie ok. 52 klientów, czyli 0,13 proc. rynku.
• Oczekuje pani 30-proc. spadku cen rozmów z komórek w ciągu trzech lat. Co będzie motorem tego spadku?
- I tu istotną rolę pełnią MTR. One mają wpływ na ceny detaliczne połączeń. Jeśli spadek MTR nie spowoduje zmniejszenia cen detalicznych, nie zawaham się skorzystać z ostatecznego w tej sytuacji środka regulacyjnego i narzucę stawki maksymalne na połączenia z sieci Telekomunikacji Polskiej do sieci komórkowych. W 2006 roku taki ruch okazał się skuteczny.
• Co sądzi pani o proponowanych przez komisarz Viviane Reding stawkach roamingowych za transmisję danych (stawka hurtowa 35 eurocentów za MB) i SMS (12 eurocentów, zamiast ok. 43 eurocentów, jakie średnio liczą polscy operatorzy)?
- Nie mam zdania na temat tej propozycji. Jedno jest pewne, że ceny usług w roamingu nie powinny drastycznie odbiegać od cen tych samych usług wykonywanych w kraju.
• Strategia zakłada, że za trzy lata ok. 10 proc. linii telefonicznych TP będą od niej dzierżawili konkurencji w usłudze LLU i oferowali na nich własne usługi internetowe, a na kolejnych 10 proc. będą świadczone usługi z wykorzystaniem BSA (hurtowy zakup szerokopasmowego dostępu od TP). Skąd te oczekiwania?
- Klienci, którzy korzystają z Neostrady i chcą zmienić dostawcę, muszą czekać do końca umowy. W 2006 roku TP miała znakomitą strategię związania klientów ze sobą na dwa, trzy lata. Dlatego na razie mamy niewielu klientów BSA. Ponadto z dotychczasowych doświadczeń już wiemy, co blokuje sprawne wdrażanie usługi LLU i co trzeba będzie poprawić.
RYNEK ALTERNATYWNY
W końcu 2007 roku, po pierwszych 12 miesiącach działania BSA, operatorzy alternatywni zdobyli 132 tys. klientów tej usługi. W marcu 2008 r. z LLU korzystało 129 klientów. Największy gracz na tym rynku - Netia - może usługę oferować w sześciu centralach TP - w sumie 150 tys. klientów.
• Według strategii penetracja szybkiego internetu w Polsce wzrośnie z 9 proc. w 2007 roku do 20 proc. w 2010 roku. To oznacza średnio ok. 1,4 mln nowych łączy internetowych rocznie. W rekordowym 2007 roku przybyło ich - według danych Point Topic - 932 tys. Czy UKE nie przeszacowało tempa wzrostu?
- Dotychczasowe tempo wzrostu jest niewystarczające. Jeśli je utrzymamy, za chwilę pod względem penetracji będziemy ostatnim, a nie przedostatnim rynkiem w Unii Europejskiej. Za wzrost liczby łączy odpowiada nie tylko regulator. W tych krajach UE, w których nastąpił szybki wzrost penetracji w inwestycje związane z dostępem do internetu, zaangażowane były środki rządowe, samorządowe, a także pieniądze unijne. Jeśli dotychczasowych operatorów zadowala obecne tempo wzrostu rynku, to być może trzeba poszukać inwestora, który nie jest u nas obecny i jest gotowy, wykorzystując własne pieniądze i dostępne środki unijne, budować infrastrukturę. Mamy unikalną okazję, aby coś zrobić. Ona się nie powtórzy i nie możemy jej zmarnować. Internet musi dotrzeć do ludzi, którzy chcą go mieć i - z przyczyn technicznych - nie mają. Trzeba też kreować popyt. Od lat liczba łączy internetowych wynosi od 4 do 5 mln. Zmienia się jedynie ich prędkość. Trzeba więc wygenerować potrzebę posiadania dostępu do internetu np. przez e-administrację i e-urząd. Jeszcze lepszym sposobem są dobre treści, zwłaszcza dobra rozrywka dostępna przez internet. Dobra rozrywka wymaga dobrych, szybkich łączy, a tego nie zapewni regulacja. To muszą zrobić operatorzy.
• Czy strategia zakłada wprowadzenie jednej stawki na połączenia stacjonarne, zamiast obecnego podziału na rozmowy lokalne i międzymiastowe?
- Tak, ale spodziewamy się, że to będzie decyzja operatorów, wzorem rynku komórkowego, który stale tanieje i stanowi dla operatorów stacjonarnych poważne zagrożenie.
• Czy w strategii UKE zakłada podział TP na część detaliczną i hurtową?
- Tak, jeśli okaże się to konieczne, jako ostateczny środek zaradczy. Nie zmieniamy swojego zdania w tej sprawie, choć nie poruszamy tego w strategii.
ANNA STREŻYŃSKA
od 2006 roku jest prezesem UKE. Wcześniej była m.in. wiceministrem transportu odpowiedzialnym za telekomunikację