Rozmawiamy z ELŻBIETĄ SUCHOCKĄ-ROGUSKĄ, wiceministrem finansów - Od przyszłego roku fundusze unijne nie będą już częścią budżetu państwa. Powstanie specjalny budżet dla środków unijnych, który nie będzie rozliczany w cyklu rocznym - mówi Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów.
• Dlaczego Ministerstwo Finansów chce wyłączyć od 2010 roku unijne dotacje z budżetu państwa?
- To kwestia właściwego oszacowania dochodów i wydatków w budżecie. Środki unijne są jego elementem, co powoduje, że muszą być ujmowane po stronie dochodów i wydatków. Jeśli spojrzymy na sprawozdanie z wykonania budżetu za 2007 i 2008 rok to zobaczymy, że prognozowane wpływy i wydatki nijak nie mają się do rzeczywistości. Polska otrzymywała zaliczkę za dwa lata z Komisji Europejskiej, ale tych środków nie wykorzystywała. W 2007 roku nic nie zostało zrealizowane, w ubiegłym roku realizacja była niewielka, mimo ambitnych planów. Według naszych danych chodzi nawet o 19 mld zł. Nie możemy utrzymywać fikcji, że wydatki, które w danym roku poniosą beneficjenci, zostaną im od razu zrefundowane. Po wyczerpaniu zaliczki z KE sytuacja stanie się trudna. MF może kalkulować w budżecie wydatki jednostek budżetowych, ale co ma zrobić z potrzebami na przykład samorządów, które mają swoje własne programy operacyjne. Możemy tylko zaplanować wydatki i generować deficyt budżetowy. Dlatego chcemy zmienić system.
• W jaki sposób wyłączenie środków unijnych poza budżet ma uzdrowić sytuację?
- Tak naprawdę ustawa budżetowa będzie zawierała dwa budżety. Jeden będzie oparty na środkach krajowych, drugi na środkach unijnych. Ten drugi będzie zawierał przewidywane wpływy i planowane wydatki ze środków unijnych wraz z saldem. Jeśli wystąpi saldo ujemne, to zostanie ono sfinansowane w ramach potrzeb pożyczkowych budżetu. Dodatkowo ten rachunek nie będzie zamykał się 31 grudnia. Oczywiście jego stan na ten dzień zostanie podsumowany, ale zniknie odwieczny problem wydatków niewygasających przy funduszach unijnych. Środki z tego budżetu będą zasilały Bank Gospodarstwa Krajowego, który będzie wypłacał pieniądze instytucjom pośredniczącym, a one dalej beneficjentom.
• Dlaczego MF zdecydowało się tę funkcję przekazać BGK?
- Bo jest to bank państwowy i został powołany do realizacji zadań państwa. Nie ma powodu, by obciążać NBP dodatkowymi zadaniami. Szczególnie, że i tak w przyszłości, pewnie po wejściu Polski do mechanizmu ERM2, całą obsługę budżetu państwa ma przejąć BGK.
• Czy bank jest przygotowany do obsługi funduszy unijnych?
- Wypłata środków to funkcja każdego banku. Problem może pojawić się tylko wówczas, gdy bank nie będzie miał wystarczającej mocy operacyjnej, by dokonać dużej liczby operacji w krótkim czasie. Ale dlatego planujemy tę zmianę z wyprzedzeniem, tak by BGK miał czas na przygotowania. Między BGK a MF będzie stała linia kredytowa, która ma zapewnić bankowi płynność wypłat środków unijnych w przypadku krótkotrwałego wyczerpania się środków z KE. Chcę podkreślić, że bank nie będzie dodatkowo weryfikował faktur beneficjentów.
• Jak wpływ na ubiegłoroczny budżet miało niewykonanie zaplanowanych dochodów ze środków unijnych?
- Po pierwsze, były mniejsze dochody. Wydatki także uległy zmniejszeniu, ale nie jestem w stanie powiedzieć, czy były mniejsze niż planowane dochody. Jeśli chodzi o deficyt finansów publicznych, to środki unijne nie mają na niego żadnego wpływu. Po prostu nie są liczone do naszego deficytu. Dlatego też możemy je spokojnie wyłączyć z budżetu. Taki krok nie zaburzy w żaden sposób naszych statystyk.
• Co pani sądzi o planach wprowadzenia zaliczek dla przedsiębiorców, realizujących inwestycje przy udziale środków unijnych?
- Moim zdaniem dopóki będziemy mogli korzystać ze środków pochodzących z zaliczki z KE, to nic nie stoi na przeszkodzie, by udostępnić zaliczki. Tylko trzeba pilnować, by zostały wykorzystane na właściwy cel. Mam natomiast wątpliwości w przypadku zaliczek, które miałyby być udzielane ze środków budżetowych. Musielibyśmy brakujące pieniądze pożyczyć i w ten sposób zwiększać deficyt.
• ELŻBIETA SUCHOCKA-ROGUSKA
wiceminister finansów w pięciu kolejnych rządach, pierwszy raz powołana na to stanowisko w 2004 roku. Odpowiada za kwestie budżetowe. Ukończyła Szkołę Główną Planowania i Statystyki (obecnie Szkoła Główna Handlowa) w Warszawie