Rozmawiamy z MARKIEM KULESĄ, dyrektorem biura Towarzystwa Obrotu Energią - Decyzje prezesa Urzędu Regulacji Energetyki mogą doprowadzić do powstawania wielomilionowych strat w przedsiębiorstwach energetycznych. To może prowadzić do ich upadłości.
• Jak pan ocenia mijający rok z punktu widzenia rozwoju rynku energii?
- W roku 2008 liczba odbiorców energii korzystających z prawa zmiany sprzedawcy energii zwiększyła się w symbolicznym stopniu, możemy więc mówić o stagnacji na rynku energii. Niepokojące jest to, że nie są kontynuowane prace dotyczące modelu rynku energii elektrycznej, co mogłoby doprowadzić do jego szybszego rozwoju. Jedyny obszar sektora energetycznego, w którym zauważalna jest jakaś aktywność, to promowanie źródeł odnawialnych i kogeneracji. W tym zakresie realizowane są wytyczne Unii Europejskiej. Jednak liberalizacja rynku energii elektrycznej została, moim zdaniem, zahamowana.
• Co jest głównym powodem zastoju w rozwoju rynku?
- Podstawowym problemem w rozwoju rynku energii jest utrzymanie taryf dla odbiorców z grup G, czyli gospodarstw domowych. Sprzedawcy nie przedstawiają atrakcyjnych ofert sprzedaży energii elektrycznej odbiorcom indywidualnym, ponieważ ceny w taryfach utrzymywane są na zbyt niskim poziomie w stosunku do ceny rynkowej. Co więcej, sygnały o konieczności obniżki cen w kolejnych taryfach nie napawają optymizmem, a nawet mogą mieć ogromne negatywne skutki dla całej branży.
Zaproponowany przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) poziom cen energii elektrycznej na 2009 rok może spowodować wielomilionowe straty po stronie każdego z taryfikowanych przedsiębiorstw. Zmuszanie przedsiębiorstw obrotu do prowadzenia działalności ze stratą jest sprzeczne z zasadami prowadzenia działalności gospodarczej, a w niedługiej perspektywie może skutkować ich upadłością, co z kolei zagraża bezpieczeństwu dostaw energii elektrycznej do odbiorców końcowych na niespotykaną nigdy dotąd skalę. Należy zaznaczyć, że ani przepisy prawa, ani decyzja organu administracji nie mogę wymuszać na przedsiębiorcy prowadzenia działalności ze stratą. Brak możliwości skutecznego stosowania nowych cen detalicznych wynikających z uzasadnionych cen hurtowych od 1 stycznia 2009 r. z każdym dniem zwłoki przynosić będzie spółkom obrotu stratę sięgającą nawet kilkaset tysięcy złotych dziennie.
Zatwierdzone przez prezesa URE taryfy dla odbiorców indywidualnych mogą być na poziomie poniżej rynkowego poziomu cen energii elektrycznej, co oczywiście zniechęca do przedstawiania konkurencyjnych ofert. Może to prowadzić również do tego, że sprzedawcy będą sobie te straty rekompensowali, podnosząc ceny odbiorcom z pozostałych grup. Odbiorcy przemysłowi, którzy muszą częściowo ponosić koszty wzrostów cen energii za odbiorców z grup G, przerzucą koszty na swoich klientów, podnosząc ceny towarów i usług.
• Odbiorcy przemysłowi narzekają na proponowane ceny przez sprzedawców w kontraktach na rok 2009. Czy ceny energii mogą spaść?
- Obecny poziom cen energii na rynku hurtowym zaskoczył odbiorców przemysłowych. W pewnym stopniu można winić za to samych odbiorców, ponieważ trudno było spodziewać się, że listopad i grudzień przyniosą znaczną obniżkę cen energii. Część odbiorców wierzyła, że ceny spadną lub będą oni chronieni przez regulatora, co nie powinno mieć miejscach w chwili, gdy rynek jest otwarty.



• URE zastanawia się nad powrotem do regulowania sprzedaży energii wszystkim grupom odbiorców. To byłoby dobre rozwiązanie?
- Byłby to bardzo duży krok w tył, gdyby okazało się, że powrócimy do taryfowania w grupach A, B i C (duże i małe przedsiębiorstwa). To byłaby klęska rynku energii w Polsce. Można by wtedy mówić o remonopolizacji sektora, ponieważ trudno mówić o regulowaniu i taryfowaniu grup A, B i C bez taryfowania wytwarzania energii. To byłoby sprzeczne z regulacjami Komisji Europejskiej i liberalizacją rynku. Trudno mi sobie wyobrazić, aby prezes URE zdobył się na taki krok. Prezes URE powinien zwracać uwagę, że jego zadaniem jest nie tylko obrona interesów odbiorców, ale przede wszystkim równoważenie interesów odbiorców i sprzedawców energii. Decyzje o powrocie do taryfowania wszystkich grup odbiorców w zdecydowanie negatywny sposób mogłyby wpłynąć na sytuację przedsiębiorstw energetycznych. Biorąc pod uwagę definicję obrotu jako działalności gospodarczej, trudno sobie wyobrazić, że sprzedawcy energii będą dopłacali do prowadzonej działalności.
• Czy w roku 2009 można spodziewać się zniesienia obowiązku taryfowania dla grup G?
- W przyszłym roku będzie tama sama sytuacja jak w roku 2008, gdzie część spółek obrotu będzie próbowała odbić sobie niskie ceny dla odbiorców indywidualnych, podnosząc ceny odbiorcom przemysłowym. Zaproponowana przez prezesa URE cena energii do kalkulacji taryf w wysokości 195 zł za 1 MWh (z uwzględnieniem bilansowania i grafiku), czy poziom cen u wytwórców nieprzekraczający 135 zł za MWh są według mnie obecnie całkowicie nieosiągalne na rynku. Aktualnie zawierane transakcje są po zdecydowanie większych cenach. Rok 2009 pokaże, że taryfowanie grup G nie jest lekiem na całe zło.
Jak najszybciej powinno się podjąć decyzję o pełnym uwolnieniu rynku energii. Trzeba jednak pamiętać, że decyzja o zwolnieniu z taryfowania odbiorców z grup G nie jest łatwa i jest w dużej mierze decyzją polityczną, ponieważ doprowadzi ona do podwyżek cen energii dla tych odbiorców. Jednak brak tej decyzji albo spowoduje znaczne straty u sprzedawców, albo pociągnie za sobą znacznie wyższe - niż powinno to mieć miejsce - wzrosty cen na odbiorców przemysłowych.
• MAREK KULESA
absolwent Politechniki Śląskiej. W latach 1998-2002 sekretarz Rady Nadzorczej Elnord, jednej z pierwszych spółek obrotu w Polsce. Członek Stowarzyszenia Niezależnych Wytwórców Energii Skojarzonej, Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej