Polski system dzielenia pieniędzy unijnych od początku uznawany był za nadmiernie zbiurokratyzowany. Wnioski o pieniądze są tak skomplikowane, że łatwo o pomyłkę. Od chwili gdy weszliśmy do Unii Europejskiej, minęło już 6 lat, a o uproszczeniach dalej tylko się mówi.
Nie tak dawno Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości zapowiedziała, że ułatwi życie przedsiębiorcom i zrezygnuje z podpisu elektronicznego przy wnioskach o dotacje na e-biznes. Miało być prościej, łatwiej oraz szybciej, bo przedsiębiorcy nie musieliby fatygować się z dokumentami do PARP.
Teraz okazuje się, że podpis elektroniczny jest konieczny. Ci zaś, którzy go nie posiadają, będę musieli samodzielnie przynieść dokumenty do urzędu i odstać swoje w kolejkach. Niektórzy, co bardziej krewcy, poskarżą się w prasie na przesadne wymagania urzędników. A ci jak zwykle pokiwają smutno głowami i powiedzą, że takie są przepisy i trzeba je uprościć. I znowu wezmą się do roboty, aby wymyślić jakieś ułatwienia, które inni urzędnicy uznają za zbyt daleko idące i niemożliwe do wprowadzenia. I wszyscy dostaną premię za dodatkową parę, a my, petenci, będziemy czekać kolejne lata, zwodzeni obietnicami i z niedowierzaniem słuchać, że są kraje, gdzie wszystko można załatwić łatwiej, szybciej i przez internet.