Sam bowiem przyznaje, że utrzymanie taryf na prąd dla gospodarstw domowych nie powstrzyma wzrostu cen. Pozwoli co najwyżej go kontrolować. Obiecując w lutym otwarcie rynku od 2009 roku, szef URE postawił firmom energetycznym warunki. Te, wiedząc, że i bez zgody URE mogą doprowadzić do wzrostu cen, się nimi nie przejęły. Bo jeśli nawet nie zapłacimy więcej za energię bezpośrednio, to zapłacimy za nią w wyższej cenie pieczywa lub droższym bilecie na pociąg.