Choć zdanie - największe tegoroczne podwyżki cen mamy już za sobą brzmi nieprawdopodobnie, to jednak wiele na to wskazuje, że jest prawdziwa. Statystycznie ceny do końca roku wzrosną o 1-2 pkt proc.
I choć oczywiście można przywołać słowa Benjamina Disraeliego, który napisał, że statystyka jest jednym z trzech rodzajów kłamstw, to jednak wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, by stwierdzić, że wytchnienie, może chwilowe, od wzrostu cen jest faktem. Spadają ceny paliw na stacjach, żywność nie drożeje już tak szybko, mocny złoty trzyma w ryzach ceny towarów z importu. Jest jeszcze jeden argument. Rosną także pensje, które niwelują, przynajmniej w części, uciążliwe podwyżki cen i, jak widać po danych o sprzedaży, nadal napędzają konsumpcję prywatną.