Biorąc pod uwagę wysokość naszych zarobków, ceny nieruchomości w Polsce powinny teraz spaść co najmniej o połowę. Wówczas za średnią płacę można by w Polsce kupić tyle samo metrów mieszkania co w zamożnych krajach Europy Zachodniej.
Dopiero wówczas uda nam się spełnić słynne standardy zachodnioeuropejskie. Skoro w gospodarce rynkowej siła nabywcza określa wysokość cen na rynku, to teoretycznie do takich przecen powinno dojść. Powinno, ale nie dojdzie. Polska to bardzo dziwny kraj, w którym deweloperzy wylewają krokodyle łzy z powodu kryzysu na rynku nieruchomości, a z drugiej strony chwalą się ponad 30-procentową marżą. A więc kiedy za przeciętną płacę, tak jak na Zachodzie, kupimy 2 metry kwadratowe mieszkania? Być może dopiero wówczas, gdy nasze pensje radykalnie wzrosną i będziemy zarabiać tyle samo co Niemcy czy Brytyjczycy. Nie wiem, kiedy się to stanie, ale nie mam też pewności, czy wówczas ceny mieszkań w Warszawie nie będą już dwa razy wyższe niż w Berlinie albo Londynie.