To, że piłkarze mają swoje reguły gry na boisku, a siatkarze swoje, nie budzi zdziwienia. Inaczej piłkę się kopie, a inaczej serwuje. Jednak sala sądowa to nie stadion, a procedury cywilnej nie stosują arbitrzy boczni. Zawodnicy mają swoje uprawnienia i obowiązki. Tak jest i ze stronami w procesie.
Jednak przed sądem inaczej traktuje się osoby fizyczne, inaczej przedsiębiorców, mimo że toczą oni najczęściej spory o to samo, czyli pieniądze. Firmy czują się dyskryminowane, chcą mieć takie prawa przed sądem jak zwykły Kowalski. Nie lepsze, nie gorsze. Odmienne reguły gry w drużynie przedsiębiorców i osób fizycznych powinny przejść do przeszłości. Tak jak przed laty stało się z postępowaniem przed Państwowym Arbitrażem Gospodarczym.